Jakub Dłuski (środkowy AZS WSGK): Ten mecz to był jeden wielki żart. Astoria rzucała wolne, a my graliśmy w koszykówkę. To co robili panowie z gwizdkami to jakiś dramat. Gdyby gospodarze nie dostali tych głupich przewinień technicznych, to powinni wygrać. Przed sezonem rozmawialiśmy o moim powrocie do Bydgoszczy, ale na tym właściwie się skończyło. Chociaż kiedyś chciałbym wrócić na stare śmieci.
Wojciech Fraś (środkowy Franz Astorii): Naprawdę niewiele zabrakło nam do końcowego sukcesu. Głównie przegraliśmy za sprawą fatalnie wykonywanych rzutów osobistych. Ten mecz był do wygrania i szkoda tej porażki. To był ten element, który zadecydował o końcowym sukcesie AZS WSGK Kutno.
Jarosław Zawadka (trener Franz Astorii): Pierwsza rzecz u nas to fatalnie wykonywane rzuty wolne. Druga to sprawa trzech szybkich fauli odgwizdanych Sebastianowi Laydychowi. Mimo tego ten mecz mogliśmy wygrać, gdyby na placu gry przebywał Sebastian Laydych. Bardzo dobre wejście do drużyny miał Wojciech Fraś, chociaż na parkiet wszedł prosto z pociągu. W drugiej części poprawiliśmy też grę na deskach. Było to jednak za mało do odniesienia końcowego sukcesu.