Goście lepiej rozpoczęli rywalizację, ale wygrywali tylko przez pół kwarty. Zaczęli oni popełniać proste, niewymuszone błędy, co wykorzystali rywale. Swobodnie przedostawali się oni pod kosz i budowali prowadzenie. MKS poderwał do walki Jakub Karolak. Punkty zdobywane przez pochodzącego z Lublina 19-latka były kwitowane oklaskami.
Zespół z Dąbrowy Górniczej potrafił tylko doprowadzić do stanu 29:26. Gospodarze trzymali rękę na pulsie i odzyskali inicjatywę. Po dużej przerwie udokumentowali przewagę, lecz olbrzymia w tym zasługa przeciwnika. Trener Wojciech Wieczorek cały czas żywiołowo komentował decyzje arbitrów i w trzeciej kwarcie ich cierpliwość wyczerpała się, co zaowocowało przewinieniem technicznym. - To może my już pojedziemy do domu? - padło wówczas z ławki gości.
Po chwili wyczyn szkoleniowca powtórzył Michał Wołoszyn. Wikana Start zachował zimną krew, a co więcej walczył z olbrzymim zaangażowaniem w każdej akcji - ucierpiał nawet... stolik sędziowski. Wynik 66:48 zwiastował, że MKS będzie miał olbrzymi kłopot z odrobieniem strat.
Nie pomogła gościom wyśmienita postawa dwóch 19-latków: Grzegorza Grochowskiego oraz Karolaka, gdyż zdecydowanie więcej argumentów mieli gospodarze. To oni nadawali ton grze, dzięki czemu sporo czasu na zaprezentowanie swoich umiejętności otrzymał Alan Czujkowski i nie zawiódł sztabu szkoleniowego. Kibice docenili wysiłek Wikany Startu i na kilkanaście sekund przed ostatnią syreną zainaugurowali długą burzę braw.
Wikana Start Lublin - MKS Dąbrowa Górnicza 85:74 (24:18, 21:19, [b]28:21, 12:16)[/b]
Wikana Start: Łuszczewski 21, Celej 18, M. Wilczek 17 (12 zb.), Ł. Wilczek 14 (7 as.), Sikora 6, Szymański 5, Kowalski 2, Czujkowski 2, Ciechociński 0.
MKS: Karolak 23, Grochowski 17 (6 as.), Wołoszyn 15, Zieliński 6 (11 zb.), Grzegorzewski 5, Dziemba 4, Zmarlak 4, Maj 0, Marcin Piechowicz 0.