Zabrakło szczęścia w końcówce - relacja z meczu CCC Polkowice - Galatasaray Stambuł

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

To już druga porażka CCC Polkowice w Eurolidze przed własną publicznością. Mimo usilnych starań i dramatycznej pogoni w końcówce meczu, to koszykarki Galatasaray Stambuł wywiozły punkty z Polski.

Środowa potyczka z Galatasaray Stambuł wywołała spore zainteresowanie fanów CCC, którzy licznie stawili się w hali przy ul. Dąbrowskiego w Polkowicach. W końcu turecka drużyna, to bardzo uznana marka w Europie i jeden z faworytów do czołowych miejsc w Eurolidze.

Mecz rozpoczął się bardzo obiecująco dla Pomarańczowych i po akcjach Belindy Snell (5 pkt) oraz Nnemkadi Ogwumike miejscowe koszykarki prowadziły 7:3. Chwila radości ze strony CCC jednak nie trwała zbyt długo, bowiem koszykarki znad Bosforu zwarły szyki w obronie i zastopowały ofensywny "najazd" polkowiczanek. O dziwo Turczynki zdobywały głównie punkty z obwodu, a nie spod kosza, gdzie występują ich największe gwiazdy - Sancho Lyttle oraz Ann Wauters. Jednak ostatnia akcja pierwszej kwarty należała właśnie do Hiszpanki Lyttle, która rzutem równo z syreną wyprowadziła swój zespół na prowadzenie 18:16.

O ile w pierwszej ćwiartce koszykarki z Dolnego Śląska wyglądały bardzo przyzwoicie, to w drugiej odsłonie ich pomysł na grę zupełnie się wyczerpał. Po stronie polkowiczanek mnożyły się kolejne błędy w ofensywie. Trener Jacek Winnicki próbował coś wskórać czasami na żądanie, lecz nie dawało to żadnego rezultatu. Rywalki również nie prezentowały nic szczególnego, ale przynajmniej w defensywie wybijały zawodniczki CCC z rytmu i co jakiś czas je skutecznie punktowały. Pierwsza połowa zakończyła się podobnie, jak inaugurująca kwarta. Z tym, że teraz celny rzut w ostatniej akcji oddała Lindsay Whalen i powiększyła przewagę Galaty do ośmiu oczek.

W przerwie, między miejscowymi kibicami trwały rozmowy, że nie takie straszne jest te Galatasaray... i kiedy, jak nie dziś można pokusić się o wygraną. Tym bardziej, że Turczynki przyleciały do Polski bez trzech czołowych zawodniczek. Lecz w grze Pomarańczowych nadal czegoś brakowało. Wprawdzie było widać walkę i zaangażowanie, jednak mimo to, tak zwana "jakość" była bardziej widoczna po stronie Galaty.

Trzecia kwarta była bardzo wyrównana, a żadna z drużyn nie potrafiła przynajmniej na kilka minut przejąć kontroli na boisku. Dopiero końcówka meczu rozgrzała wszystkich kibiców do czerwoności. Polkowiczanki mocno przycisnęły przyjezdne i od stanu 38:48, doszły Galatasaray na 48:50. Piłka była w posiadaniu CCC, które miało kilkanaście sekund na wygranie meczu, bądź doprowadzenie do dogrywki. Na akcję rzutową zdecydowała się Snell. Piłka odbiła się od obręczy, a kolejne dobitki Magdaleny Leciejewskiej i Ogwumike ku rozpaczy fanów polkowiczanek nie przyniosły oczekiwanego skutku.

Uczciwie trzeba jednak przyznać, że to Turczynki były bardziej dojrzałym zespołem w przekroju całego meczu i punkty powędrowały w zasłużone ręce.

- Moje zawodniczki popełniły w końcówce meczu kilka błędów i stąd te niepotrzebne emocje w ostatnich minutach. Na całe szczęście jednak dla nas, udało wygrać się, to bardzo trudne spotkanie - powiedział po meczu opiekun gości, Ekrem Memnun.

- Był to mecz zdecydowanie o charakterze defensywnym. W ostatniej akcji meczu mieliśmy swoją szansę, ale się nie udało. Trudno, taka jest właśnie koszykówka - komentował na gorąco po meczu coach CCC, Jacek Winnicki.

CCC Polkowice - Galatasaray Stambuł 48:50 (16:18, 6:12, 11:10, 15:10)

CCC: Nneka Ogwumike 15, Magdalena Leciejewska 10, Belinda Snell 9, Laia Palau 5, Agnieszka Majewska 5, Valeriya Musina 4, Dominika Owczarzak 0, Karolina Puss 0, Dorota Mistygacz 0.

Galatasaray: Isil Alben 8, Lindsay Whalen 8, Sancho Lyttle 8, Ann Wauters 6, Saziye Ivegin 6, Ozge Yavas 6, Sebnem Kimyacioglu 5, Bahar Caglar 2, Yasemen Saylar 1.

Źródło artykułu: