Christopher Long: Ciężko jest wygrać mecz grając bez trzech podstawowych graczy

W sobotni wieczór Rosa Radom pokonała po dogrywce Jezioro Tarnobrzeg 91:85. Dla podopiecznych Dariusza Szczubiała to trzecia porażka z rzędu.

Porażka w Radomiu jest dla koszykarzy i kibiców Jeziora Tarnobrzeg rozczarowaniem. - Zagraliśmy naprawdę świetnie w ostatniej kwarcie, ale przez słabą grę w poprzednich odsłonach wpadliśmy w pewien dołek. Wygrzebaliśmy się z tego, ale kosztowało nas to mnóstwo sił, znacznie więcej niż w przypadku gdy mecz byłby cały czas wyrównany. Zwłaszcza dla niektórych naszych graczy był to wyczerpujący mecz, bo walczyliśmy bez trzech wysokich zawodników i musieliśmy jakoś te braki nadrabiać. Graliśmy małą liczbą graczy i musieliśmy uważać na faule. Przez to nasza obrona też straciła. Na szczęście dwóch kolegów powinno już zagrać z Czarnymi. Brakło nam w tym meczu Rahshona, jego uraz z początku spotkania zupełnie zmienił naszą taktykę. Był problem ze zbiórkami, ale walczyliśmy i na pewno tym elementem meczu nie przegraliśmy - przekonuje Christopher Long.

Rozgrywający Jeziora podkreśla, że mimo wielu kłopotów, drużyna wciąż jest jednością. - Musimy dalej robić swoje i na pewno wszystko się odwróci. Wiemy w jakim kierunku idziemy, więc nie ma mowy o zwątpieniu. Ważne by dopisywało zdrowie, bo to bardziej ostatnio martwiło niż wyniki. Przed nami kolejny mecz, kolejna szansa na wygraną. Myślimy już tylko o tym. Jestem zadowolony z tego co pokazałem w Radomiu, ale nie jestem zadowolony z tego, jaki był końcowy wynik. Najważniejsza jest drużyna, i dla mnie nie liczą się własne popisy. Cieszę się, że wiele moich rzutów wpadało. Muszę to powtórzyć w sobotę by dać drużynie jak najwięcej. Chcę wreszcie zacząć grać równo.

Podopieczny Dariusza Szczubiała wie, że mecz z Czarnymi to świetna okazja by odzyskać zaufanie kibiców. - W Radomiu przegraliśmy w dużej mierze przez urazy. Uważam jednak, że nawet w takim składzie powinniśmy wygrać i nie można się usprawiedliwiać. Musimy pokazać kibicom, że mecz z Turowem to był nasz słabszy dzień. Wiele osób się na nas zawiodło, więc chcemy pokazać, że potrafimy walczyć i wygrywać. Trzeba od początku zagrać agresywnie i mocno, nie możemy znów słabo zacząć. Inicjatywa musi być w naszych rękach. Atmosfera jest świetna, nasz duch drużyny pomaga nam łatwiej przejść przez ciężkie chwile. Liga jest długa, i wiele się pewnie jeszcze zmieni. Nasz bilans nie spełnia naszych ambicji, ale nie jest też tragiczny, więc nie można rozpamiętywać porażek. Zawsze gdy się wygrywa atmosfera jest lepsza, to naturalne. Ale prawdziwy duch drużyny wychodzi jak drużynie nie idzie. Musimy nadrobić te porażki w przyszłości, wtedy nikt nie będzie pamiętał, że mieliśmy taki przykry okres - mówi Amerykanin.

Long świetnie czuje się w Tarnobrzegu i zapewnia, że stać go na jeszcze lepszą grę - W ostatnim meczu w dogrywce brakło nam energii, i dla tego robiliśmy błędy. Mimo wszystko pokazaliśmy, jaka z nas drużyna. Wyszliśmy z bardzo trudnej sytuacji. Z Czarnymi trzeba zagrać równo bo granie takimi falami pochłania znacznie więcej energii. Świetnie mi się żyje w Polsce. Nie pokazałem jeszcze pełni możliwości. Ostatnie tygodnie były bardzo frustrujące, ale to daje kopa do jeszcze cięższej pracy. Sezon dopiero się zaczął, jeśli wyciągniemy wnioski na przyszłość to wyjdzie nam to na dobre. Żaden z nas nie spuszcza głowy. Jeden mecz, a nawet jeden moment w meczu może sprawić, że wszystko się zmienia w grze. Koszykówka to także sztuka wychodzenia z ciężkich sytuacji. Nasza sytuacja wciąż nie jest zła, więc nie ma mowy o jakimś załamaniu - kończy Christopher Long.

Źródło artykułu: