Dwa podkoszowe wejścia Łukasza Diduszko pozwoliły gościom objąć prowadzenie. Wikana Start potrafił jednak dotrzymać kroku rywalom i głównie za sprawą Pawła Kowalskiego doprowadził do stanu 11:11. Lublinian stać jednak było tylko na tyle, gdyż nieskutecznością raził ich as - Tomasz Celej. Jego koledzy również nie trafiali nawet z najprostszych pozycji, co srodze się zemściło.
Wrocławski zespół panował nad rozwojem boiskowych wydarzeń. Po serii celnych rzutów Radosława Hyżego wygrywał już 25:15. Wiele dla gości znaczyła zimna krew Marcina Fliegera na linii rzutów wolnych, który wykorzystywał kiepską postawę Kowalskiego w defensywie. WKS Śląsk odważnie poczynał sobie pod koszem gospodarzy i w pierwszej połowie zanotował aż osiem zbiórek w ataku.
Po dużej przerwie na parkiecie rządzili goście. Lubelscy kibice przez ponad pół trzeciej kwarty czekali na choćby punkcik swoich ulubieńców. W tym czasie rywale nie próżnowali i konsekwentnie podwyższali prowadzenie. Kapitalnie potrafili obrócić na swoją korzyść nieporadność przeciwnika.
Do ostatniej części gry Śląsk przystąpił już na luzie. Nie walczył z pełnym zaangażowaniem do końcowej syreny o jak najwyższe zwycięstwo, a i tak wygrał przekonująco. Publiczność załamywała ręce widząc poczynania Wikany Startu. Nietęgie miny miał także sztab szkoleniowy. Wrocławianie mogli więc cieszyć się z kolejnych dwóch punktów, zaś przed lubelskim zespołem jeszcze wiele pracy.
Wikana Start Lublin - WKS Śląsk Wrocław 52:85 (14:18, 15:19, 12:24, 11:24)
Wikana Start: Paweł Kowalski 14, Tomasz Celej 9, Przemysław Łuszczewski 8, Łukasz Wilczek 7, Łukasz Szczypka 6, Michał Sikora 4, Bartosz Ciechociński 3, Michał Marciniak 1, Rafał Król 0, Andrzej Misiewicz 0.
Śląsk: Krzysztof Sulima 18, Marcin Flieger 15, Radosław Hyży 13, Paweł Kikowski 12, Tomasz Ochońko 10, Adrian Mroczek-Troskowski 7, Paweł Bochenkiewicz 6, Łukasz Diduszko 4, Norbert Kulon 0, Tomasz Prostak 0.