Koszykarze AZS-u Radex Szczecin poprawiają swoją grę stopniowo. W inaugurującym meczu ciężko było o jakiekolwiek pozytywy. Podczas potyczki, która miała miejsce minionej soboty, dobrze funkcjonowała gra obronna akademików. A do zwycięstwa zabrakło zimnej krwi. - Przegraliśmy trzema punktami to nie wiele, a jednak to jest, po prostu kolejny przegrany mecz. Byliśmy blisko. Zabrakło konsekwencji w końcowych momentach meczu. Ponadto pojawiło się kilka niewymuszonych błędów. Trójka w końcówce meczu, przesądziła. Graliśmy dobrze w obronie. Zabrakło odrobinę szczęścia - zaznacza szkoleniowiec szczecińskiego AZS-u.
Akademicy, po raz kolejny muszą przeanalizować błędy w meczu z Sokołem Łańcut i wyciągnąć z nich wnioski. - Szkoda meczu. Teraz musimy się pozbierać, po kolejnej przegranej, a jest to, co raz trudniejsze. Mam nadzieję, że słońce nareszcie dla nas zaświeci, a potem pójdzie już, jak trzeba. Zrobiliśmy za mało wartościowych zmian - tłumaczy trener Czesław Daś.
Najgorszym fragmentem gry szczecinian była trzecia odsłona sobotniej konfrontacji - Odnośnie trzeciej kwarty mam swój własny scenariusz. Mieliśmy za dużo przewinień, zbyt szybko te faule złapaliśmy. Niezbyt równo było gwizdane to wszystko, moim skromnym zdaniem - odpowiada Daś.
Sporo krytyki, po trzech ligowych spotkaniach spłynęło na liderów szczecińskiej drużyny. - Pacocha i Mielaczarek nie zawodzą. Biorę to na swoje barki. Wykonaliśmy ciężką pracę podczas obozu. Nie jesteśmy świeży, nie gramy normalnego basketu. Wierze że ci gracze się obudzą - kończy doświadczony trener AZS-u Radex Szczecin.
Jak widać Czytaj całość