Karol Wasiek: W meczach sparingowych można było zauważyć, że gra pan zdecydowanie więcej z piłką niż w Treflu Sopot rok temu. Takie są wytyczne nowego trenera?
Łukasz Wiśniewski: Trener Cizmić tak to sobie wymyślił. Nasza gra w ataku ma przede wszystkim polegać na najmocniejszych stronach każdego z zawodników.
Trener Cizmić przesuwa pana także na pozycję rozgrywającego. Jak się pan czuje w roli "jedynki"?
- Nie pierwszy raz gram jako rozgrywający. W tamtym roku w Treflu też grałem jako rozgrywający. Po prostu musimy sobie radzić. Nie mamy jeszcze Igora Milicicia i musimy wspierać Roberta Skibniewskiego, który jest jedynym nominalnym rozgrywającym w naszej drużynie.
W sobotę na turnieju w Koszalinie, miejscowy AZS, w którym od tego sezonu pan występuje mierzył swoje siły z Treflem Sopot. Czy dla pana te mecze z Treflem będą jakieś szczególne?
- Myślę, że każdy inny. W zeszłym sezonie grałem w Treflu Sopot, teraz gram dla Koszalina i tylko to się liczy. Praktycznie w każdej drużynie jest kilku znajomych chłopaków, więc myślę, że będę traktował te mecze jak każdy inny.
Jak pan wspomina ten poprzedni sezon? To był udany rok dla pana?
- Pewnie, że był udany, zarówno drużyno, jak i indywidualnie. Grałem w zespole, który zdobył Puchar Polski. Graliśmy także w finale, gdzie łatwo skóry nie sprzedaliśmy. Indywidualnie też był to dla mnie bardzo udany rok.
Do pełni szczęścia zabrakło chyba tylko tego jedno zwycięstwa w siódmym meczu finałowym na parkiecie w Gdyni...
- Dokładnie, ale i tak na nas nikt nie stawiał w tym finale, jak już przegrywaliśmy 1:3. Nam udało się doprowadzić do remisu i to siódme starcie w Gdyni też było niezwykle emocjonujące.
Przeniósł się pan do Koszalina. Jak się panu tutaj podoba? Jak ocenia pan potencjał drużyny?
- Myślę, że potencjał mamy. Na razie jest trochę za wcześniej, by mówić na co nas dokładnie stać. Tak naprawdę od dziesięciu dni dopiero pracujemy ze sobą. Myślę, że jakiś progres zrobiliśmy, w porównaniu do tego, co wydarzyło się w Słupsku. Myślę, że potrzeba nam czasu aby się zgrać i z tygodnia na tydzień powinniśmy coraz lepiej wyglądać.
Czy ten zestaw graczy umożliwia walkę o pierwszą szóstkę?
- Myślę, że tak. Jak wrócą do nas Rafał Bigus oraz Igor Milicić to będziemy jeszcze silniejsi. Jeśli popracujemy razem przez jakiś czas to efekty powinny przyjść bardzo szybko.
A nie boi się pan, że na początku ligi ten problem ze zgraniem może wychodzić?
- No na pewno. Musimy sobie z tym jakoś poradzić. Mamy w sobotę dosyć niewygodnego rywala, jakim jest Siarka Tarnobrzeg. Musimy się skupić i przygotować się pod tego rywala, a co będzie później to zobaczymy.
Jak wygląda współpraca z trenerem Cizmiciem?
- Bardzo dobrze. Chwalę sobie współpracę z trenerem. Wie czego chce i wymaga tego od zawodników.
Nad jakimi elementami koszykarskiego rzemiosła musicie wciąż pracować?
- W ostatnim tygodniu pracowaliśmy nad obroną, bo na turnieju w Słupsku nasza defensywa nie istniała. Trochę lepiej już to wygląda, ale jeszcze duże braki są w tym elemencie.