Widzę ducha walki w tym zespole - rozmowa z Dariuszem Szczubiałem, trenerem Jeziora Tarnobrzeg

Dariusz Szczubiał drugi sezon z rzędu będzie pracował z drużyną Jeziora Tarnobrzeg. - Zostałem w Tarnobrzegu bo cenię stabilizację - mówi dla SF.

Bartosz Półrolniczak: W minionym sezonie prowadzona przez pana drużyna zakończyła sezon na 10 miejscu, był pan z tego zadowolony?
Dariusz Szczubiał:

Nigdy nie jestem zadowolony z miejsc swoich drużyn (śmiech). Może jakbym zdobył mistrzostwo, to bym mógł być zadowolony. A mówiąc poważnie był to wynik na miarę naszych realnych możliwości. Biorąc pod uwagę jaki mieliśmy budżet i w jakim otoczeniu funkcjonowaliśmy to można być zadowolonym. Mogło być oczko wyżej lub oczko niżej, ale skończyło się jak się skończyło. Ważne, że byliśmy w grze o play off praktycznie cały sezon.

Inaczej by wyglądała druga część sezonu gdyby grał Corbett?

- Na pewno jego kontuzja to był to problem. To był nasz najlepszy strzelec i ważny zawodnik w rotacji. Był to o tyle duży problem, w w drugiej części sezonu liga znacznie zwiększyła tempo. Granie co trzy dni nas w pewien sposób zabiło. Na pewno z LaMarshallem Corbettem play off było dla nas realnym celem.

A co powie pan o Przemku Kranowskim, sprawdził się?
-

Oczywiście, że tak.Przemysław Karnowski był pewnym punktem drużyny. Grał ponad 25 minut w każdym meczu i zrobił postępy. Na pewno nie byłby teraz w tym miejscu po kolejnym roku gdy w juniorach czy jakiejś niższej lidze.

W zeszłym sezonie był moment, że chciał pan zrezygnować. Został pan jednak z zespołem do końca sezonu a teraz przedłużył pan umowę. Jakie czynniki złożyły się na taką decyzję?

- Nie tyle wtedy chciałem zrezygnować co w pewien sposób zadziałać na drużynę. Powiedziałem, że nie mam ochoty pracować z drużyną która nie chce walczyć, i nie spełnia tego czego od niej oczekuje. A zostałem bo dostałem ofertę od Zbigniewa Pyszniaka i się dogadaliśmy. Zawsze lepiej pracować i żyć gdzieś dłużej niż co chwilę zmieniać miejsce. Cenię sobie stabilizację.

W związku z tym nie brał pod uwagę innych ofert?
-

Nie, byłem zdecydowany zostać dalej w Tarnobrzegu.

Jest pan zadowolony ze składu jaki udało się skompletować?
-

Na pewno jestem zadowolony z tego jak podchodzą do swoich obowiązków. Czuje się w tej grupie prawdziwego ducha drużyny, i to jest bardzo budujące. Zupełnie inna sytuacja niż rok temu. Ich zaangażowanie jest bardzo ważne. A jeśli chodzi o poziom sportowy, szczerze mówiąc nie wiem jeszcze. Starałem się dobrze zbudować ten zespół. Ciężko oceniać klasę i poziom poszczególnych zespołów w okresie przygotowawczym, bo każdy jest na innym etapie. Mamy jeszcze ponad dwa tygodnie i musimy przygotować się najlepiej jak umiemy. W zawodnikach jest wielka chęć pracy i doskonalenia własnych umiejętności, więc pozostaje to robić.

Szuka pan jeszcze jakiś zawodników, którzy mogą wzmocnić Jezioro?
-

Na ten moment czekamy na Rahshona Turnera. A co będzie później zobaczymy, należy pamiętać, że nasze środki są bardzo ograniczone.

Która drużyna miała większy potencjał, zeszłoroczna czy tegoroczna?
-

Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Potencjał sportowy moim zdaniem podobny, jednak jak mówię, ten zespół ma lepszego ducha. Nie narzekają na zmęczenie, nie odpuszczają nawet gdy coś boli albo gdy są zmęczeni. To bardzo ważna cecha, wtedy wychodzi prawdziwy charakter gracza, gdy ma jakieś problemy. Poważnie podchodzą do sparingów czy treningów i to jest ważne.

Stawiacie sobie jakiś konkretny cel?
-

Po paru pierwszych meczach dowiemy się co w trawie piszczy. Parkiet zweryfikuje naszą grę i nasze cele. Na pewno chcemy powalczyć o play off i taki cel powinien każdemu przyświecać. To będzie praktycznie nowa drużyna, nie licząc młodych graczy którzy w niej zostali. Na pewno system grania będzie dla nas korzystny, mniej ciężkich wyjazdów i meczów sprawi, że chłopcy nie powinni być przemęczeni. Odpadło parę słabszych drużyn, więc nie będzie teoretycznie łatwiejszych meczy. Co za tym idzie będzie mniej meczy i pewnie mniej wygranych. Wszystkie drużyny powinny powalczyć o play off, liga będzie wyrównana.

Sezon będzie teoretycznie trudniejszy niż poprzedni?
-

Zgadza się, ale tylko teoretycznie. Są plusy i minusy. Na pewno będzie system który nas preferuje, bo nie mamy wielu graczy w rotacji. Trudnością będzie na pewno fakt, że będzie ciężej wygrywać. Będzie na pewno czas by spokojnie potrenować i nie powinno być przemęczenia i kontuzji. Każdy mecz będzie niezwykle ważny i w każdym będziemy się bić o wygraną. W naszym przypadku należy także pamiętać, że dochodzą ciężkie podróże. Każdy narzeka, że raz musi pojechać daleko do nas na mecz. Mało kto pamięta, że dla nasz każdy wyjazd to taka właśnie daleka podróż. Trzeba sobie jakoś z tym radzić.

Przeciętny kibic gdy słyszy pana imię i nazwisko od razu kojarzy to z dobrymi amerykańskimi graczami. Jak pan to robi, że potrafi pan wyszukać tanich i dobrych gracz za oceanem?
-

(śmiech) Przy takich budżetach jakie mają prowadzone przeze mnie drużyny nie mam wyjścia. Jeśli ktoś za takie pieniądze zbuduje drużynę z graczy polskich grającą na takim poziomie to będę pełen podziwu. Amerykanie są tani bo jest tam bardzo duża konkurencja, i można za niewielkie pieniądze wyszukać naprawdę perełki i zbudować dość mocne zespoły. A czy ja potrafię ich wyszukiwać? Nie przesadzałbym, to kwestia wiedzy i dobrej obserwacji, bo jest ogromny wybór. To duże wyzwanie zbudować drużynę za małe pieniądze, jak się ma komfort finansowy, to człowiek ma zupełnie inne myślenie.

Jakie czynniki poza finansami brał pan pod uwagę budując zespół, bo chyba takie były?
-

Jasne, że były. Przede wszystkim poziom graczy. Przed szukaniem graczy trzeba nakreślić sobie styl drużyny, jakie walory są ważne i co gracze muszą prezentować. Na pewno chcę by byli walczakami i lepiej bronili, bo rok temu to była nasza słaba strona. Byliśmy jedną z najlepszych ekip w ataku, ale w obronie było różnie. Trzeba mieć armaty w ataku, ale i pamiętać o obronie bo ona jest najważniejsza.

Przed sezonem dużo mówiło się w mediach, że w Tarnobrzegu zostanie Tiller. Było w tym coś prawdy, czy to zwykła medialna spekulacja?
-

Ja myślę, że wszyscy gracze z USA chcieli u nas zostać. Rozmawiałem z nimi tam na miejscu, bardzo im się tu podobało, zarówno atmosfera jak i liga. Jednak teraz chcą oni zarabiać już dużo większe pieniądze, a my nie mogliśmy im tego dać. Taka jest niestety kolej rzeczy, pierwszy sezon w Europie to zawsze dla nich pewna niewiadoma, zmiana miejsca i stylu. Po roku nie są już jednak anonimowi, i naturalne jest, że chcą zarabiać więcej. My im tego nie mogliśmy zagwarantować.

Rok temu dużym problem który przeszkadzał w przygotowaniach były kontuzje. W tym roku poza drobną kontuzją Kuby Dłoniaka wszyscy są w pełni zdrowi. To pomaga w przygotowaniach.

- Na pewno tak, nie musimy improwizować ani nic zmieniać a to bardzo komfortowa sytuacja. Rok temu przez większość czasu musiałem coś zmieniać bo kontuzje przeszkadzały. Ciężko prowadzić pełne przygotowania jeśli nie ma wszystkich graczy. Później to wszystko niestety wychodzi w trakcie sezonu. W tym roku jest póki co tak, że wszyscy są zdrowi, i niech tak zostanie przez cały sezon. W większości ci gracze nie mieli kontuzji, co sprawia, że są na nie mniej podatni niż gracze po przejściach.

Wybraliście już kapitana drużyny?
-

Tak, kapitanem będzie Jakub Dłoniak.

Pracował pan już w wielu miastach, w Tarnobrzegu jest klimat na koszykówkę?
-

Jest bardzo dobry klimat i do grania i do życia. Jakby nie patrzeć kobiety żyją tu najdłużej w Polsce, a mężczyźni też są w czołówce tego rankingu, więc klimat musi być dobry (śmiech). Mówiąc poważnie, ludzie przychodząc na nasze mecze oczekują ciekawych widowisk. Sport to już nie tylko rywalizacja ale także rozrywka i spektakl. Chcemy grać efektownie i łączyć to z wynikami. Rok temu tak było, i w tym wiele się nie zmieni. Ludzie zawsze zapełniają halę na naszych meczach, to coś znaczy. Nie jesteśmy faworytami ligi ale po naszych kibicach widać, że nie żal im dać te kilkanaście złotych by zobaczyć nasz mecz. To mówi samo za siebie.

Z czego jest pan najbardziej zadowolony a nad czym musicie najbardziej pracować?
-

Na pewno motoryka graczy jest na wysokim poziomie. Pracujemy cały czas nad wytrzymałością, siłą oraz taktyką. Najwięcej pracy trzeba włożyć w naukę gry obronnej. Bogatsze drużyny które mogły sobie na to pozwolić, zaczynały przygotowania do 1 sierpnia. My zaczęliśmy 21 sierpnia, ale wszystko idzie w dobrą stronę. Ważne, że chłopcy ciężka pracują i mają swój cel. Nie narzekają czasem gdy coś ich boli tylko zaciskają zęby i idą dalej.

W tym roku zabraknie w ekstraklasie drużyn z Łodzi, Warszawy, Poznania oraz Wrocławia. Nie uważa pan, że brak takich ośrodków to nie problem dla rozwoju koszykówki w Polsce?

- To jest problem polskiego sportu. Jeśli w dużych miastach, gdzie jest najwięcej ludzi, nie chce się nikomu utrzymywać ani pomagać drużynom to o czym my rozmawiamy...Ludzie robią się coraz bardziej wygodni, młodych coraz ciężej namówić na ciężką pracę, boją się wyrzeczeń. Wiele razy byłem w USA i tam nie ma mowy o czymś takim. U nas ludzie narzekają, że dużo pracują i nie maja na nic czasu. Zapewniam, że tam ludzie pracują jeszcze więcej w wielu przypadkach, a po pracy znajdują czas by zabrać swoje dzieci na treningi, nie ważne jakiego sportu. Dbają o to i widać to gołym okiem. Wszystko zaczyna się od człowieka i jego nastawienia, a nie systemów. Jeśli jest mniejsze zainteresowanie sportem to i coraz mniej opłaca się w niego inwestować.

Czyli wszystko zależy od podejścia konkretnych ludzi?
-

Jeśli Warszawa, mająca ogromne możliwości finansowe nie chce utrzymać ani w żadnej sposób pomóc drużynie to chyba coś znaczy...I to drużynę wcale nie grającą o medale, po prostu grającą w rozgrywkach. Jestem przekonany, że skoro Tarnobrzeg będący dużo mniejszym miastem, daje radę pomagać swojej drużynie i pozwala jej grać na naprawdę przyzwoitym poziomie, to inne miasta też mogą. Wszystko zależy od ludzi, tych którzy sport uprawiają jak i tych którzy nim zarządzają. To są błędy w podejściu i w wielu przypadkach braki w wiedzy.

Jak pana zdaniem w tym roku będzie wyglądała liga, kto powalczy o medale a kto może najwięcej namieszać?
-

Ciężko mi coś powiedzieć, tegoroczny sezon to największa zagadka od lat. Na pewno Asseco Prokom Gdynia oraz Stelmet Zielona Góra wyglądają na ten moment najlepiej. Graliśmy z Treflem Sopot i moim zdaniem będą słabsi niż rok temu. Zobaczymy co pokażą jak wrócą kadrowicze. Słabiej wygląda też Anwil Włocławek ale to może być tylko takie wrażenie. Bardzo mocny wydaje się być w tym sezonie AZS Koszalin. Wszystko okaże się na parkiecie, stawka będzie w tym roku bardzo wyrównana.

Źródło artykułu: