Rozpocząć od zwycięstwa - zapowiedź pojedynku Polska - Estonia

Już w najbliższą sobotę reprezentantki Polski zainaugurują walkę o europejski czempionat. Na wejście zmierzą się z niefaworyzowaną Estonią, która ma już za sobą jedno starcie.

Na wszelkie kalkulacje odnośnie awansu w chwili obecnej jest jeszcze za wcześnie. Grupa dopiero zainaugurowała rywalizację, a biało czerwone z racji na pauzę w pierwszej kolejce przystąpią do niej w najbliższą sobotę. Niemniej w szeregach naszej kadry da się zauważyć pełną mobilizację i wiarę w sukces. - Po to się przecież spotkaliśmy, by zwyciężać - mówi selekcjoner Jacek Winnicki.

Nieco bardziej wypowiedź rozwija jedna z jego podopiecznych, Magdalena Losi. - Każda z nas musi włożyć serce do pracy i nie myśleć o negatywach. Przy dobrym układzie naprawdę jesteśmy w stanie zająć czołowe lokaty i za rok pojechać na mistrzostwa.

Pierwszym krokiem ku temu będzie pokonanie drużyny z kraju Bałtów. Aby tego dokonać Polki muszą dobrze zaprezentować się zwłaszcza w defensywie, która postrzegana jest jako ich najważniejsza formacja. - Twarda obrona wielokrotnie wpływa na końcowy rezultat i dodatkowo pozwala zniwelować braki w innych sferach – uważa Paulina Pawlak.

W ataku z kolei siła rażenia z racji na liczne absencje została mocno ograniczona. Nikomu zorientowanemu w temacie nie trzeba powtarzać, że brak takich koszykarek jak Ewelina Kobryn, Magdalena Leciejewska czy Agnieszka Bibrzycka negatywnie oddziałuje na całościowy potencjał. - Nie można się tym usprawiedliwiać. Niestety bądź stety obowiązkiem tego składu jest udźwignięcie ciężaru odpowiedzialności - krótko kwituje 45-letni szkoleniowiec.

Pod nieobecność wspomnianych personaliów na szczęście można znaleźć inne, które są w stanie pociągnąć grę. Do nich należy m in. Agnieszka Skobel. Obwodowa występująca ostatnio w AZS-ie Gorzów podczas sparingów wyróżniała się zdobyczą punktową i imponowała wszechstronnością. Zresztą o jej umiejętnościach kibice mogli przekonać się już w trakcie Eurobasketu 2011, kiedy to zanotowała kilka co najmniej udanych fragmentów.

A skoro mowa o niskich zawodniczkach nie należy pomijać wymienianych wcześniej Pauliny Pawlak i Magdaleny Losi. Rozgrywająca Wisły Kraków z racji na swoje obycie również w międzynarodowym towarzystwie zawsze może być przydatna w trudnych momentach i pozostaje liczyć, że potwierdzi dobrą formę z ostatnich play offów Ford Germaz Ekstraklasy. Ta druga z kolei dołączyła do zespołu narodowego bardzo późno w związku z długim sezonem we Włoszech, gdzie aktualnie występuje przez co dla wielu stanowiła pewną zagadkę. Jednak w wygranym spotkaniu towarzyskim z reprezentacją Niemiec udowodniła, że powołanie otrzymała nieprzypadkowo i prawdopodobnie znajdzie się wśród tych dziewczyn, które otrzymają sporo minut. - Tego nie uznaję za pewnik. Nastawiam się po prostu na ogromne poświęcenie. Koszulka kadry przecież do czegoś zobowiązuje – twierdzi sama zainteresowana.

Pod koszem natomiast niepodważalną pozycję ma Izabela Piekarska. Rosłą środkową trudno postrzegać jako idealną zastępczynię Kobryn, ale narzekać też nie ma sensu. Rodowita warszawianka, która dużą część swojej kariery spędziła w Stanach Zjednoczonych z uwagi na warunki fizyczne może stanowić duże zagrożenie dla rywali. 

W kontekście eliminacji zaprocentować powinien też bagaż doświadczeń zebrany przez Polki podczas siedmiu sparingów. I choć naszym kadrowiczkom udało się wygrać tylko dwa z nich, to jednak końcowy rezultat w żadnym z przypadków nie był najważniejszy. Głównie przywiązywano wagę do doskonalenia elementów taktycznych oraz sprawdzenia się na tle innych. Za najbardziej wymagający test, co zrozumiałe, uchodziły batalie z Francją. -Chcieliśmy wtedy przede wszystkim nawiązać walkę. W pierwszej z nich całkiem nieźle sobie poczynaliśmy. W drugiej już tylko do pewnego momentu. Potem nieco opadliśmy z sił, ale również twierdzę, że tego typu zmagania niosą za sobą dużą wartość w odniesieniu do przyszłości. Przecież Trójkolorowe to trzecia siła Europy - dopowiada Winnicki.

Przechodząc do wątku Estonek prawdą jest, że przyjadą one do Krosna podrażnione środową porażką ze Szwajcarią. Wówczas mimo długiego prowadzenia, w samej końcówce pozwoliły dojść do głosu przeciwniczkom i ostatecznie okazały się gorsze o cztery "oczka". Jeśli po tych wydarzeniach sportowa złość przełoży się na ich ambicję, Polki mogą mieć nieco twardszy orzech do zgryzienia.

Analizując występ ekipy trenera Jaanusa Levkoi uwagę na siebie zwraca szczególnie Merike Anderson. Urodzona w Tartu obrończyni zdobyła 23 punkty i to pod jej adresem zagrywano większość piłek. Wtórować jej będzie młoda Kerrtu Jallai. Fakt faktem w minionej konfrontacji nie grzeszyła ona skutecznością, ale wykazywała ogromną aktywność w ofensywie, więc nasze obrończynie powinny zachować wobec niej czujność. - Musimy nastawić się odpowiednio pod względem mentalnym i pokazać swoją koszykówkę niezależnie od tego kto stoi po drugiej stronie – z pewnością siebie kończy selekcjoner biało czerwonych.

Spotkanie Polska - Estonia w sobotę o godzinie 18 w Krośnie.

Źródło artykułu: