Po sezonie, w którym nie udało się stanąć na podium, w Gdyni priorytetem było wywalczenie medalu mistrzostw Polski. W ekipie Lotosu doszło do wielu zmian, a główną była zmiana szkoleniowca, gdzie Georga Dikeoulakosa zastąpił Javier Fort Puente. Do Trójmiasta sprowadzono też takie zawodniczki, jak Aneika Henry czy Jolene Anderson, która jako król strzelców ligi tureckiej miała być niekwestionowaną liderką drużyny walczącej o podium.
- Nie ma rzeczy nie możliwych. Będziemy mieć drużynę, która w każdym meczu będzie walczyć o zwycięstwo. Naszym celem jest gra w finale FGE, a potem walka o mistrzostwo Polski - przekonywał przed sezonem Fort Puente. Już na starcie sezonu gdyński zespół przekonał się, że łatwo nie będzie, bowiem lepsza okazała się Wisła Can Pack Kraków. Potem jednak było już tylko lepiej.
Lotos nie tylko wygrywał swoje mecze, ale i gromił swoich kolejnych rywali. Było tak aż do 9. kolejki, kiedy to po siedmiu kolejnych triumfach zimny prysznic ekipie z Trójmiasta sprawiła ekipa KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski. Team dowodzony przez hiszpańskiego trenera zdołał odkuć się wygrywając na trudnym terenie w Polkowicach, ale szybko stracił to przegrywając w Toruniu z Energą.
W tym czasie jedno było pewne, że w drużynie wykreowała się liderka, którą została Geraldine Robert. Zawodniczka nie tylko imponowała na parkiecie, ale i poza nim. - W pewnym sensie czuję się jak liderka tej drużyny, jednak nie z powodu zdobywanych punktów, ale z doświadczenia, które wnoszę do zespołu. Nie mogę zapominać o tym, że trener wytypował mnie jako kapitana - komentowała.
Po tym, jak pierwsza runda rozgrywek nie była tak udana, jak wszyscy tego oczekiwali, w drużynie doszło do roszad, a miejsce w składzie straciła m.in. Justyna Żurowska. - Kontraktując przed tym sezonem tę koszykarkę liczyliśmy, że nie tylko będzie zdobywać punkty, ale wspomoże nas również w podkoszowej walce. Niestety, Żurowska nie spełniła oczekiwań. Justyna lepiej spisywała się w meczach ze słabszymi rywalami, bo z silniejszymi generalnie zawodziła - komentował sprawę Maciej Schwarz, dyrektor sportowy klubu.
Do zmiany doszło też na obwodzie, gdzie zespół stracił Ivanę Jalcovą. - Muszę przyznać, że kiedy Jalcova przychodziła do nas po mistrzostwach Europy, spodziewaliśmy się po niej trochę więcej. Wierzymy, że z powodzeniem zastąpi ją Amerykanka Constance Jinks, z której gry jesteśmy bardzo zadowoleni - dodał Schwarz. Sama Constance Jinks była z kolei niezwykle zadowolona z faktu dołączenia do zespołu. - Wiedziałam, że Lotos to znakomity zespół, z wielką historią i znaczącymi zwycięstwami na arenie międzynarodowej. Nie mogłam nie skorzystać z oferty, jaką złożył mi ten jeden z najbardziej znanych klubów w całej Europie! - komentowała Amerykanka.
Po zmianach drużyna wygrała aż dziewięć meczów z rzędu, a licznik zatrzymał się dopiero po fenomenalnym starciu z CCC, które Pomarańczowe wygrały różnicą zaledwie punktu. Duży wpływ na takie wyniki drużyny miały dwa czynniki. Gdynianki praktycznie nie opuszczały własnej hali, a znakomitą formą zadziwiała Anderson, która swego czasu mogła nawet opuścić drużynę. Przeciwko CCC amerykańska strzelba zaliczyła najlepszy mecz w sezonie, notując 32 punkty i 9 zbiórek.
Rundę zasadniczą Lotos zakończył na trzeciej lokacie, co łączyło zespół w ćwierćfinałowej parze z Matizol Liderem Pruszków. - Zespół ten nie będzie dla nas łatwą przeszkodą, ale musimy wygrać dwa razy i wejść dalej - przekonywał Fort Puente. Pruszkowianki postawiły wysoko poprzeczkę faworytkom, ale zdołały wygrać tylko raz i Gdynia zameldowała się w półfinałach, gdzie czekała ekipa CCC Polkowice.
Pomarańczowe pewnie wygrały dwa mecze we własnej hali, ale Lotos odrodził się i doprowadził do remisu. O wszystkim decydowało starcie numer pięć, a Lotos był o krok od sprawienia niespodzianki i wygrania w Polkowicach. W ostatnich minutach meczu to jednak CCC zachowało więcej sił i zdołało przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. - Mimo, że posiadałyśmy zdecydowanie węższy skład, walczyłyśmy niesamowicie. Szkoda tylko, że koniec meczu nie zakończył się po naszej myśli - oceniła decydujący dla losów półfinału mecz Robert.
- Teraz przyjdzie nam się zmierzyć w walce o trzecie miejsce z Toruniem, ale to nie jest to o czym wszyscy marzyliśmy - dodał Fort Puente. Rywalizacja o brązowy medal w sezonie 2011/2012 przebiegała identycznie, jak sezon wcześniej. Lotos ponownie przegrał w czterech meczach i drugi raz z rzędu nie załapał się na podium w rozgrywkach Ford Germaz Ekstraklasy.
Liczby Lotosu Gdynia w sezonie 2011/2012:
Liczba meczów: 38
Liczba zwycięstw: 25
Liczba porażek: 13
Liczba zdobytych punktów: 2960
Liczba straconych punktów: 2448
Skuteczność z linii rzutów wolnych: 74%
Skuteczność rzutów z gry: 47%
Skuteczność rzutów za 3 punkty: 32%
Najskuteczniejsze (min. 50% meczów drużyny):
punkty: 17,3 - Geraldine Robert
zbiórki: 8,3 - Geraldine Robert
asysty: 3,5 - Ivana Jalcova
przechwyty: 2,4 - Geraldine Robert
bloki: 0,9 - Geraldine Robert
straty: 2,3 - Geraldine Robert
EVAL: 21,6 - Geraldine Robert
Najważniejsza postać: Geraldine Robert (17,3 pkt., 8,3 zb., 1,7 as., 2,4 przech.)
Bez dwóch zdań to francuska skrzydłowa była kluczową postacią dla gdyńskiego zespołu. Nigdy nie można było jej odmówić energii do gry i wielkiego zaangażowania. Nawet w meczach, gdzie drużyna nie grała dobrze, ona zbierała doskonałe recenzje. Doskonale radziła sobie pod tablicami, gdzie nieraz musiała radzić sobie na pozycji silnej skrzydłowej. Przebojowa i zabójczo skuteczna. Tego transferu w Lotosowi mógł pozazdrościć w Ford Germaz Ekstrakalsie niemal każdy.
Transfery:
- Cieszę się, że w Gdyni znów zagra koszykarka na miarę Małgosi Dydek, która może zapakować piłkę do kosza z góry - cieszył się przed sezonem prezes Mieczysław Krawczyk, mówiąc o swojej nowej środkowej Aneice Henry. Amerykanka faktycznie była wzmocnieniem sporego kalibru, ale do poziomu Geraldine Robert było jej daleko. Największym rozczarowaniem była chyba jednak Jolene Anderson, która miewała niesamowite wahania formy. Gdy grała na swoim optymalnym poziomie potrafiła w pojedynkę rozstrzygać o losach meczów. Częściej bywało jednak tak, że w kluczowych spotkaniach grała słabiej w porównaniu ze swoimi możliwościami. Strzałem w dziesiątkę był również transfer Contance Jinks, która grała ponad przeciętnie. Za niewypał z kolei w Gdyni okrzyknięto pozyskanie Justyny Żurowskiej czy Ines Ajanovic, które dotrwały w drużynie jedynie do grudnia.
Przyszłość...
Ta w gdyńskiej drużynie nie rysuje się w znakomitych kolorach. Kończy się pewna era Lotosu w drużynie, a sam skład po raz kolejny ulegnie "wietrzeniu". Odchodzą liderki z zagranicy, a skład teamu Mirosława Noculaka ma być oparty na zdolnej młodzieży. Magdalena Ziętara czy Małgorzata Misiuk, wsparte m.in. przez Agnieszkę Śnieżek mają być zespołem na przyszłość. O to, o co zagrają w Gdyni w nowym sezonie zależeć będzie od tego, jakie wsparcie polska młodzież będzie miała od zawodniczek zagranicznych, jakie pojawią się w Trójmieście.