Polki od początku spotkania dużą wagę przykładały do gry obronnej, mocno naciskając rywalki nie tylko na swojej połowie. Niemki starały się przebić przez biało-czerwoną ścianę, ale przy ich bilansie punktowym długo widniała liczba zero. Taki stan rzeczy wydawał się być komfortowy dla gospodyń i odnosiło się wrażenie, iż kwestią czasu jest osiągnięcie większej przewagi. Jednakże tego zadania przynajmniej na tym etapie nie udało się wykonać. Niemal do połowy "ćwiartki" bowiem jedyną, która trafiła do kosza była Agnieszka Szott.
W kolejnych minutach skuteczność z obu stron trochę się poprawiła. Wykorzystywać swoje warunki wzrostowe zaczęła Izabela Piekarska. "Trzy grosze" dołożyła też Agnieszka Skobel i wynik na tablicy świetlnej brzmiał 12:8. Niemki natomiast bazowały na umiejętnościach Kathariny Fikiel. Urodzona w Krakowie zawodniczka parę razy udanie znalazła się pod koszem, czym notabene zaskoczyła miejscowe, ale generalnie rzecz biorąc jej wyczyny na niewiele się zdały. Wszystko dlatego, że rzutem za trzy odpowiedziała doświadczona Magdalena Losi.
W drugiej kwarcie nasze reprezentantki nadal były skupione na postawie pod własnym koszem, co generalnie nie powinno dziwić. Selekcjoner Jacek Winnicki przyznał, że stanowi to punkt wyjściowy dla tego teamu. - Defensywa jest podstawowym aspektem, o który musimy dbać. Od niej bardzo wiele się zaczyna.
Uczciwie trzeba przyznać, jego podopieczne z każdą chwilą zyskiwały pewność siebie. Błyskotliwością imponowała Losi, punktując nie tylko z dystansu, ale też bliższych odległości. Wtórowała jej zmienniczka Piekarskiej, Patrycja Gulak. Po tych wydarzeniach Polska wygrywała już 27:12 i w pełni kontrolowała wydarzenia. W końcówce pierwszej połowy sprawy w swoje ręce wzięły jeszcze Weronika Idczak oraz wspomniana Skobel, dzięki czemu faworytki nielicznie zgromadzonej inowrocławskiej publiczności schodziły na długą przerwę z zaliczką szesnastu "oczek".
Dalsza część rywalizacji nie przyniosła za sobą zmiany scenariusza. Nasze kadrowiczki ze spokojem mogły wcielać w życie wszystkie założenia taktyczne i tym samym doskonalić poszczególne zagrywki przed rozpoczynającymi się za nieco ponad tydzień eliminacjami. Niemki równocześnie co prawda bardziej ochoczo przystąpiły do ofensywy, ale pozwoliło im to tylko w jakimś stopniu zniwelować straty.
Analizując przebieg potyczki uwagę zwracał fakt, że nadzwyczaj często za rozgrywanie piłki brała się Martyna Koc, która nominalnie występuje na pozycji… środkowej. Nie wpłynęło to jednak w rażący sposób na ogólny rezultat, efektem czego przed rozstrzygającą batalią na czele była Polska, prowadząc 44:36.
W czwartej partii ku zdziwieniu, reprezentantki Niemiec dość mocno zbliżyły się do oponenta i trener Winnicki nie krył z tego powodu irytacji. - W obecnej koszykówce, nawet bez znaczenia czy w wydaniu mężczyzn czy kobiet, dystans oscylujący wokół 20 punktów nie jest tak duży, jak kiedyś i niestety takie rzeczy jak w piątkowe popołudnie się zdarzają.
Na szczęście w porę zareagowała Losi. Bezapelacyjnie jedna z najlepszych koszykarek całego starcia popisała się akcją 2+1 i oddaliła zagrożenie. Przykład z niej postanowiła wziąć Skobel, brylując w szybkich kontrach. Dzięki tej dwójce polska kadra zadała jak się później okazało decydujący cios i ostatecznie triumfowała 59:53. Mankamentem pozostawały jedynie straty, których przez czterdzieści minut uzbierało się aż dwadzieścia dziewięć. - Ważne, że po trzech porażkach we Francji w końcu byliśmy lepsi. Dziewczyny uwierzyły dzięki temu, że mogą wygrywać - dodaje na koniec główny szkoleniowiec.
Polska - Niemcy 59:53 (19:10, 18:11, 7:15, 15:17)
Polska: Skobel 12, Losi 10, Piekarska 9, Koc 8, Walich 7, Idczak 5, Pawlak 3, Gulak 3, Szott 2
Niemcy: Austmann 12, Fikiel 12, Breitreiner 8, Baer 6, Mankertz 5, Greinacher 2, Callahan 2, Wagner 2, Haldin 2, Richter 2