Jeszcze siedem dni temu Heat przegrywali w serii z Pacers 1:2 po ostrym laniu w Indianapolis 75:94. Wówczas zanosiło się na sensację, ponieważ ekipa z Florydy grała słabo, a najbardziej zawodził Dwyane Wade.
Ostatnie trzy mecze tej serii to jednak popis "Flasha" oraz LeBron James, którzy niemalże w pojedynkę pokonali Pacers. W czwartek Wade zdobył 41 punktów, a James dołożył 28 oczek.
- Od meczu numer trzy grali na bardzo wysokim poziomie. Nie wiem czy ktokolwiek byłby w stanie ich zatrzymać - powiedział Frank Vogel, szkoleniowiec Indiany.
Liczby duetu James-Wade z ostatnich trzech spotkań serii prezentują się niesamowicie. James zgromadził 98 punktów, 34 zbiórki i 24 asysty. Wade z kolei miał 99 oczek, 22 zbiórki i 11 asyst.
Warto podkreślić, że goście musieli sobie w czwartek radzić bez zawieszonych Udonisa Haslema oraz Dextera Pittmana, a na początku serii kontuzji doznał jeden z liderów, Chris Bosh.
W początkowej fazie meczu gospodarze prowadzili różnicą nawet 11 oczek, lecz zdało się to na nic. Koncertowe dwie pierwsze kwarty w wykonaniu Wade'a pozwoliły mu zdobyć aż 26 punktów przed przerwą.
W finale Wschodu Żar zmierzy się ze zwycięzcą z pary Celtics-Sixers, gdzie jest obecnie remis 3:3.
Indiana Pacers - Miami Heat 93:105 (28:21, 25:30, 16:28, 24:26)
(D. West 24, G. Hill 18, D. Granger 15 - D. Wade 41 (10 zb), L. James 28, M. Chalmers 15)
Stan rywalizacji: 4:2 dla Miami