Nick Lewis: Trefl na mistrza

Anwil Włocławek już dawno wypadł z rywalizacji o mistrzostwo Polski, ale Nick Lewis, skrzydłowy zespołu z Kujaw, w dalszym ciągu śledzi walkę na polskich parkietach, choć obecnie odpoczywa na wakacjach. Według Amerykanina faworytem finałowej batalii jest aktualny czempion, ale Trefl ma bardzo duże szanse na sprawienie niespodzianki.

Nick Lewis już ponad dwa tygodnie przebywa w Stanach Zjednoczonych, do których powrócił w momencie, gdy Anwil Włocławek przegrał w ćwierćfinale play-off z PGE Turowem Zgorzelec. Koszykarz rekompensuje sobie ostatnie kilka miesięcy przebywaniem z rodziną oraz podróżowaniem. Nie przestaje śledzić jednak poczynań w Tauron Basket Lidze i na pewno będzie na bieżąco śledził batalię pomiędzy Asseco Prokomem Gdynia i Treflem Sopot.

- Myślę, że Trefl ma większą szansę na pokonanie Asseco Prokomu, niż się wszystkim wydaje i jestem zdania, że polskiej koszykówce przydałaby się w końcu zmiana warty - mówi amerykański skrzydłowy, który w trakcie sezonu liczył, że hegemonia gdynian zostanie przerwana przez włocławian. Ostatecznie plany te zweryfikowali zgorzelczanie wygrywając w pierwszej rundzie play-off 3-1.

Zdecydowana większość ekspertów w roli murowanego faworyta stawia ekipę prowadzoną przez Andrzeja Adamka. Innego zdania jest Lewis. - Asseco Prokom to wielki zespół, którego dodatkową zaletą jest jeszcze ogranie w Eurolidze, ale jestem zdania, że to Trefl ma lepszych obrońców, tzn. graczy na pozycjach 1-2 oraz Johna Turka, który w tym sezonie jest prawdziwym podkoszowym monstrum - tłumaczy Amerykanin, który ze swoim rodakiem mierzył się w tym sezonie trzykrotnie. W tych meczach Turek zdobywał średnio 15 punktów i sześć zbiórek.

Lewis nie podejmuje się wytypowania konkretnego wyniku, jakim zakończy się rywalizacja o mistrzostwo pomiędzy sąsiadami zza miedzy. Ostateczny rezultat może zależeć od wielu szczegółów. To samo tyczy się typowania, który zawodnik może otrzymać statuetkę dla najlepszego gracza.

- To wszystko zbyt trudne. Nie mam pojęcia, jaki będzie wynik i kto będzie MVP, ale na pewno ktoś z grona niskich koszykarzy, bo to na obwodzie rozstrzygnie się mistrzostwo Polski - tłumaczy amerykański podkoszowiec, mając oczywiście na myśli rywalizację pomiędzy Jerelem Blassingamem i Łukaszem Koszarkiem. - Który z nich będzie w stanie narzucić swój styl gry i zmniejszyć liczbę strat, zdecydowanie zwiększy szanse swojego zespołu na zdobycie mistrzostwa. Czy to uda się Jerelowi czy Lukasowi, tego nie wiem.

Choć rozgrywki 2011/2012 zakończyły się dla skrzydłowego Anwilu dwa tygodnie temu, koszykarz już teraz koncentruje się na przygotowaniach do nowego sezonu. - Jestem już na etapie przygotowań, oczywiście indywidualnych przygotowań: dużo biegam, dużo ćwiczę na siłowni, robię sobie treningi rzutowe. Nie wiem jeszcze, gdzie będę grał w przyszłym roku, ale muszę pozostać w dobrej formie - kończy Lewis, z którym włocławianie z pewnością nie przedłużą umowy.

Źródło artykułu: