Spotkanie świetnie rozpoczęło się dla gospodarzy, którzy dzięki znakomitej grze w ataku pozycyjnym szybko wyszli na prowadzenie 10:2. Doskonale po obu stronach parkietu prezentował się Darnell Hinson, z wielkim spokojem kończąc niemal każdą swoją akcję. Zastal nie miał pomysłu na sforsowanie szczelnej defensywy gospodarzy, a punkty dla zielonogórzan zdobywał jedynie Walter Hodge. Mimo słabej postawy swojej drużyny trener Uvalin nie decydował się na zmiany, za to Dainius Adomaitis rotował składem, co przekładało się na dobrą grę jego podopiecznych na boisku. Na nieco ponad dwie minuty przed zakończeniem pierwszej kwarty szkoleniowiec gości zdecydował się w końcu poprosić o przerwę na żądanie. Dodatkowo zespół z Zielonej Góry miał problem, gdyż z dwoma faulami na parkiecie przebywał ich lider Hodge. W końcówce jednak przyjezdni poprawili swoją skuteczność i po pierwszej kwarcie przegrywali 16:9.
Kolejną ćwiartkę dobrze otworzył Thomas Mobley, dając swoim kolegom sygnał do walki. Jednak po chwili gospodarze wrócili do kontrolowania przebiegu spotkania. Słupszczanie doskonale bronili Waltera Hodge’a, który kompletnie nie radził sobie w ataku. Kiedy na sześć minut przed końcem pierwszej połowy Portorykańczyk popełnił trzecie przewinienie sytuacja gości wydawała się jeszcze gorsza. Mimo to Zastal nie poddawał się, a bardzo dobrą zmianę na rozegraniu dał Marcin Fliegier. Zielonogórski zespół bez swojego lidera wyglądał lepiej, niż z nim. Ważne punkty zdobywał nielubiany w Słupsku Marcin Sroka, a po jego celnym rzucie z dystansu, przy stanie 26:22, o czas poprosił trener Adomaitis. Były zawodnik Czarnych po przerwie kontynuował znakomitą passę, dzięki czemu Zastal wyszedł nawet na prowadzenie. Ostatecznie po dwudziestu minutach na tablicy wyników widniał wynik 34:33 dla słupszczan.
Po przerwie między zawodnikami obydwu zespołów zaczęło iskrzyć. Koledzy z zespołów musieli rozdzielać Stanleya Burrella i Waltera Hodge’a, którzy wdali się w niepotrzebną utarczkę słowną. Zirytowany rozgrywający Energi Czarnych przejął rolę lidera zespołu i po efektownych akcjach wyprowadził swój zespół na prowadzenie 44:36. W słupskiej Hali Gryfia rozbrzmiał ogłuszający doping dla gospodarzy, a oni niesieni nim zaczęli grać perfekcyjnie. Przy stanie 50:44 znów dał znać o sobie Thomas Mobley, trafiając ważny rzut zza linii 6.75m. Słupszczanie w tym momencie zupełnie stanęli, a inicjatywę zaczęli przejmować przyjezdni. Aby zapobiec tej sytuacji szkoleniowiec "Czarnych Panter" poprosił o przerwę. W ostatniej akcji tej części gry znakomitym podaniem popisał się Stanley Burrell, a rzutem spod kosza równo z końcową syreną popisał się Paweł Leończyk, dzięki czemu przed czwartą kwartą prowadzili 54:52.
Ostatnie dziesięć minut rozpoczęło się od skutecznych podkoszowych akcji Scotta Morrisona. Kanadyjczyk bardzo dobrze szukał sobie miejsca w ataku, dzięki czemu ze swobodą mógł grać tyłem do kosza. Środkowy był nie do powstrzymania, notując wszystkie punkty Energi Czarnych w ciągu pierwszych pięciu minut czwartej kwarty. W Zastalu usilnie wstrzelić się próbował Walter Hodge, ale piątkowy wieczór wyraźnie nie należał do niego. Przy stanie 65:60 dla gospodarzy rzutem z dystansu popisał się Paweł Kikowski, a chwilę później z półdystansu trafił Stanley Burrell i Czarni wyszli na dziesięciopunktowe prowadzenie. W końcówce mieliśmy do czynienia z festiwalem strzeleckim gospodarzy na linii rzutów wolnych, nie mylili się oni jednak, dzięki czemu pewni dowieźli zwycięstwo do końca. Po emocjonującym spotkaniu Energa Czarni Słupsk pokonali Zastal Zielona Góra 79:70.
Energa Czarni Słupsk - Zastal Zielona Góra 79:70 (16:9, 18:24, 20:19, 25:18)
Czarni: Stanley Burrell 18, Scott Morrison 18, David Weaver 12, Darnell Hinson 9, Zbigniew Białek 6, Krzysztof Roszyk 6, Paweł Leończyk 6, Paweł Kikowski 4, Mantas Cesnauskis 0, Szymon Długosz 0.
Zastal: Marcin Sroka 14, Thomas Mobley 12, Piotr Stelmach 11, Walter Hodge 9, Marcin Flieger 7, Uros Mirkovic 7, Kirk Archibeque 6, Kamil Chanas 4.
stan rywalizacji: 2:1 dla Energi Czarnych Słupsk