Słyszał nas cały Rzeszów - wywiad z Magdaleną Bibrzycką, koszykarką AZS Rzeszów

Agnieszki Bibrzyckiej fanom koszykówki przedstawiać nie trzeba. Młodsza siostra koszykarki CCC Polkowice nie pozostaje jednak w cieniu. Otóż Magdalena Bibrzycka z drużyną AZS Rzeszów wywalczyła zasłużony awans do najwyższej klasy rozgrywkowej będąc jedną z najlepszych strzelczyń swojego zespołu. W rozmowie ze SportoweFakty.pl Magda opowiedziała o awansie, świętowaniu, nowej fryzurze oraz o siostrzenicy.

Mariusz Kolekta: Na wstępie gratuluję awansu do ekstraklasy. Łatwo nie było?

Magdalena Bibrzycka: Dziękuję bardzo. Zdecydowanie nie było łatwo. Przed sezonem mówiło się, że nie uda nam się awansować między innymi dlatego, że odeszła od nas podstawowa zawodniczka z ubiegłego sezonu Paulina Misiek. Okazało się jednak, że mimo niewielkich zmian w zespole potrafiłyśmy osiągnąć wyznaczony cel jakim był awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Rywalki z Pabianic z którymi toczyłyście wyrównaną walkę to doświadczony zespół, wy jesteście młodym zespołem. Co zatem jest waszą mocną stroną?

- Naszą siłą przede wszystkim jest to, że tworzymy zespół. Zarówno na boisku jak i poza nim. Każda zawodniczka w czasie meczu mogła być liderką zespołu. Ważnym elementem również była nasza dobra defensywa, dzięki której udało się zwyciężyć wiele meczy.

Dla ciebie to również bardzo udany sezon, byłaś jedną z najskuteczniejszych zawodniczek swojej drużyny.

- Cieszę się, że mogłam pomóc drużynie i że w końcu bez większych problemów zdrowotnych być w pełni przydatna dla zespołu.

Kiedy uwierzyłaś w awans i jak odbyło się świętowanie?

- W awnas wierzyłam cały czas, jednak najbardziej w momencie zakończenia pierszej fazy rozgrywek kiedy to zakończyłyśmy ją na pierwszym miejscu.

Później już było świętowanie?

- Było dość huczne i długie. Myślę, że słyszał nas cały Rzeszów.

Od jakiegoś czasu sporo się zmieniło w twoim wyglądzie zewnętrznym.

- Mówisz o fryzurze?

Dokładnie.

- To przede wszystkim pomysł moich koleżanek z zespołu. Ogólnie to chciałam coś zmienić no i padło na... włosy (śmiech).

Magdalena Bibrzycka czynnie przyczyniła się do awansu AZS Rzeszów do ekstraklasy
Magdalena Bibrzycka czynnie przyczyniła się do awansu AZS Rzeszów do ekstraklasy

Czy w przyszłym sezonie dojdzie do bezpośredniej rywalizacji na boisku dwóch sióstr Bibrzyckich?

- Nie mam pojęcia. Do przyszłego sezonu jest jeszcze trochę czasu, ale na pewno byłoby to miłe doświadczenie.

Opowiedz jak to się stało, że trafiłaś właśnie do Rzeszowa?

- Na wstępie powiem, że w Rzeszowie czuję się bardzo dobrze, bardzo miło zaskoczyło mnie to miasto i ludzie. Znałazłam się tu przede wszystkim dzięki mojej agentce. Będąc w Pruszkowie miałam problemy z kręgosłupem i nie mogłam spędzać na parkiecie tyle minut ile bym chciała. Rzeszów dał mi tą możliwość oraz pomoc w dojściu do pełnego zdrowia.

Nie da się ukryć, że Rzeszów to przede wszystkim siatkówka - byłaś już na jakimś meczu?

- Rzeszów to zdecydowanie miasto siatkówki, szkolenie młodzieży jest tutaj na najwyższym poziomie. Mam nadzieje że kiedyś będzie podobnie z koszykówką. Co do meczu to byłam tylko na jednym. Niestety, bardzo ciężko tutaj zdobyć bilety.

Po sezonie przyjdzie czas na zasłużony odpoczynek?

- Wakacje przydadzą się na pewno, chociaż przede wszystkim muszę teraz nadrobić zaległości na uczelni. Co do póżniej to jeszcze nic nie wiadomo.

A jaką ciocią jest Magda? 

- Najlepszą (uśmiech). Tak poważnie to jest to dla mnie nowa rola i początkowo trochę się bałam, ale Małgosia jest tak kochanym dzieckiem, że nie sposób nie czuć dobrze się w tej roli.

Masz za sobą już grę w wielu klubach i rejonach Polski, które miasta najmilej wspominasz?

- Gdynia to przede wszystkim moje miasto zamieszkania i zawsze to miejsce będzie mi się miło kojarzyć. W Pruszkowie mogłam z kolei spędzac więcej minut na parkiecie, bardzo miło wspominam organizację w klubie. Natomiast Rzeszów to przede wszystkim świetna atmosfera w zespole, ale także super ludzie poza nim.

A najlepsze miejsce w Rzeszowie?

- Wiele jest takich, między innymi bulwar nad Wisłokiem gdzie często spacerujemy z koleżankami z drużyny.

Źródło artykułu: