Tadeusz Aleksandrowicz: Nasz specjalista zawiódł

Spójnia Stargard Szczeciński przegrała derbowy pojedynek w Szczecinie z AZS-em Radex 75:69 i nie jest pewna udziału w Play off. Przyczyny porażki w rozmowie z naszym portalem wyjaśnił szkoleniowiec stargardzkiej ekipy.

Zdaniem Tadeusza Aleksandrowicza o przegranej jego koszykarzy zadecydowały dwa fragmenty, a szczególnie fatalny początek. - Zaczęliśmy od 2:12, gdy zupełnie zlekceważyliśmy Sudowskiego, który trafił trzy "trójki" z rzędu a do przerwy zdobył piętnaście punktów, co jest niespotykane. Stało się tak tylko dlatego, że na jego pozycji nikt nie chciał atakować. Drugi fragment, gdy doszliśmy rywala straciliśmy osiem punktów z rzędu. Nie było myśli przewodniej, że gramy pod kogoś. Obwód zaczął sam indywidualnie kombinować i trafił się zły moment - stwierdził. - Można powiedzieć że w sumie te osiemnaście punktów zaważyło. Złej gry nazbierało się sześć minut. Przez resztę czasu było równo. Podganialiśmy, ale oni dość mocno się trzymali. To dobry, doświadczony zespół, który powinien być wyżej w tabeli - dodał.

Spójnia miała jeszcze szansę w ostatnich minutach, gdy rywale popełnili kilka błędów w ataku, a przyjezdni zbliżyli się na pięć punktów. Wtedy jednak kilka nieprzygotowanych rzutów z dystansu chybiło celu i po końcowej syrenie mogli cieszyć się akademicy. - Zabrakło lidera. Adam Parzych chyba trochę się zmęczył. Zrobił kilka strat w kolejnych akcjach. Mają szerszy skład. U nas Filip Dylik trafiał w ataku, ale w obronie robili z niego tramwaj. Nie mógł zastąpić Stępnia, który też słabo krył - analizował Aleksandrowicz.

Jednym z kluczowych elementów okazała się obrona. Rywale zdobyli siedemnaście punktów więcej niż w pierwszym meczu w Stargardzie Szczecińskim. O dwadzieścia oczek poprawił się najlepszy strzelec ligi, Łukasz Pacocha, którego zatrzymać miał Tomasz Stępień. Doświadczony szkoleniowiec zdaje sobie sprawę, że to zadanie nie zostało zrealizowane, jednak nie krytykuje swojego podopiecznego. - Nie dał rady tym razem. Nasz specjalista zawiódł, ale nie można go o to oskarżać, a trzeba stwierdzić fakt, że tak było. Pacocha wykazał się większą szybkością i sprytem. Możliwe, że Tomek nie miał wystarczającej pary w nogach - zakończył.

Źródło artykułu: