Sobotnie spotkanie pomiędzy Treflem Sopot a Zastalem Zielona Góra zgromadziło na trybunach Ergo Areny sporą ilość kibiców. Gospodarze od dłuższego czasu są liderem w Tauron Basket Lidze, goście z kolei na obecną chwilę zajmują szóste miejsce. Niestety w tym spotkaniu trener Mihailo Uvalin nie mógł skorzystać z Rafała Rajewicza, Piotra Stelmacha oraz Filipa Matczaka.
Sopocianie od samego początku narzucili swój, ulubiony rytm gry. Mocna obrona i szybkie wyprowadzane kontrataki, to elementy, do których gospodarze przyzwyczaili swoich kibiców w tym sezonie. Po stronie gości punkty zdobywał tylko i wyłącznie Walter Hodge, który skrzętnie korzystał z zasłon stawianych przez wysokich zawodników Zastalu.
Po rzucie Łukasza Koszarka zrobiło się już 19:10 dla gospodarzy. Co na pewno mogło podobać się w grze sopocian to na pewno fakt bardzo zbilansowanego ataku. O gościach tego powiedzieć nie można, ponieważ ich gra uzależniona była w głównym stopniu od postawy Hodge’a. Totalnie bezproduktywny był Gani Lawal, który w przeciągu minuty złapał trzy przewinienia!
Dobrą zmianę w ekipie Karlisa Muiznieksa dał Saulius Kuzminskas. Litewski środkowy dobrze radził sobie pod tablicami, szczególnie w ataku był przydatny. Warto jednak zaznaczyć, że zielonogórzanie z biegiem czasu odrobili częściowo straty, doprowadzając do wyniku 28:32. Do tego momentu aż 24 punkty dla gości zdobył duet Hodge-Kirk Archibeque!
Obie drużyny grały falami, najpierw sopocianie odskakiwali gościom na kilka punktów, by później w mgnieniu oka tracili tę przewagę. Na przerwę z trzypunktowym prowadzeniem (43:40) schodzili gracze Muiznieksa. Najskuteczniejszym graczem był John Turek, który uzyskał osiem oczek.
Pierwsze minuty drugiej połowy były bardzo niemrawe z obu stron. Dopiero po dwóch minutach premierowe punkty uzyskał Turek. Jednak z biegiem czasu, gra zaczęła nabierać rumieńców. Po rzutach wolnych Hodge’a, goście doprowadzili do remisu po 52. Jednak od tego momentu, siedem punktów z rzędu zdobyli gospodarze. Jedyną, złą wiadomością dla trenera Muiznieksa było czwarte przewinienie Łukasza Wiśniewskiego.
Mimo że przed początkiem czwartej kwarty, sopocianie prowadzili ośmioma punktami, to goście bardzo szybko wyszli na prowadzenie! Kapitalnie dysponowany był Hodge, który trafiał praktycznie z każdej pozycji. Gospodarze znów pokazali swoją słabszą stronę, a mianowicie chwilowe braki koncentracji.
Końcówka spotkania była bardzo emocjonująca z racji tego, że prowadzenie przechodziło z jednej strony na drugą. Niesamowicie ważne trafienie zanotował Hodge, który celnym rzutem trzypunktowym wyprowadził swoją ekipą na prowadzenie(83:81). W dodatku, na czterdzieści sekund przed końcem, gospodarze popełnili łatwą stratę, ale goście nie wykorzystali okazji. W kolejnej akcji do remisu po 85 doprowadził Adam Waczyński. Na dwie sekundy przed końcem wydawało się, że po punktach Hodge’a, to goście wywiozą zwycięstwo z Ergo Areny. Tymczasem stało się zupełnie inaczej. Z autu piłkę wyprowadzał Łukasz Wiśniewski, który zagrał do swojego imiennika - Koszarka, który skutecznie przymierzył z dystansu, co zapewniło gospodarzom niezwykle ważne zwycięstwo.
Trefl Sopot - Zastal Zielona Góra 88:87 (23:19, 20:21, 24:19, 21:28)
Trefl: Łukasz Koszarek 19, Filip Dylewicz 16, Adam Waczyński 14, John Turek 12 (10 zb), Łukasz Wiśniewski 10, Saulius Kuzminskas 8, Marcin Stefański 4, Vonteego Cummings 3, Jermaine Mallet 2.
Zastal: Walter Hodge 38 (10 as), Kirk Archibeque 19 (11 zb), Uros Mirkovic 13, Kamil Chanas 8, Marcin Sroka 7, Jakub Dłoniak 2, Marcin Chodkiewicz 0, Marcin Flieger 0, Gani Lawal 0.