NBA: Suns na fali! Wyrównali bilans. 16 punktów Gortata

Drużyna Marcina Gortata, Phoenix Suns pokonała w US Airways Center Detroit Pistons odnosząc trzecie zwycięstwo z rzędu. Tym samym Słońca wyrównały swój bilans (po 22 wygrane i porażki) i zgłosiły aspiracje do udziału w play-off. Polak zagrał poprawnie zdobywając 16 punktów.

To była dziesiąta wygrana w trzynastu ostatnich spotkaniach ekipy z Arizony. Koszykarze Phoenix Suns są na fali wznoszącej w ostatnim czasie - odnieśli sukces w trzech pojedynkach z rzędu. Tym razem w pokonanym polu pozostawili mocny w ostatnim czasie zespół Detroit Pistons.

Słońca wyrównały swój bilans i aktualnie mają po 22 wygrane i porażki. Ostatni raz legitymowali się remisem 8 stycznia (4/4). To daje im w tej chwili dziewiątą lokatę na Zachodzie, tuż za Denver Nuggets z bilansem 24/20.

- Wiemy, że mamy bardzo mały margines na błędy. I wiemy też, że wciąż musimy odnosić wygrane z rzędu - mówił coach Suns, Alvin Gentry.

Podopiecznych Gentry'ego do sukcesu zaprowadził duet graczy obwodowych Jared Dudley-Steve Nash. Ten pierwszy trafił 8/12 rzutów (4/5 za trzy) zdobywając łącznie 23 "oczka". Z kolei Kanadyjczyk wyrównał swój rekordowy wynik w sezonie w ilości asyst (17). Duży udział w kolejnym triumfie Suns mieli także Marcin Gortat oraz Channing Frye.

Frye zainkasował double-double (15 punktów, 13 zbiórek). Gortat natomiast zagrał przyzwoity mecz zdobywając 16 "oczek" (8/14 z gry). Polak miał również 5 zbiórek, po dwa bloki i przechwyty oraz jedną asystę. Nasz jedynak w NBA zanotował znacznie lepszy występ niż w poprzednim meczu z Los Angeles Clippers, gdzie uzbierał tylko 8 punktów przy słabej skuteczności.

Dla ekipy z Phoenix był to niezwykle intensywny tydzień, w którym Słońca zagrały trzy mecze w przeciągu trzech dni. - Spałem może cztery godziny. Moje ciało było już bardzo wyczerpane. Jednak jakoś z błogosławieństwem Boga wytrzymałem - mówił Frye.

***

Piątkowa noc obfitowała w niespodzianki i debiuty zawodników, którzy zmienili barwy klubowe w zakończonym niedawno okienku transferowym. Największą sprawili koszykarze Portland Trail Blazers, którzy pokonali w hali United Center różnicą 11 "oczek" chicagowskie Byki. Dodajmy - od razu w pierwszym meczu po rozstaniu się z Nate'm McMillanem, którego na ławce zastąpił tymczasowy szkoleniowiec, Kaleb Canales.

Niewielkim usprawiedliwieniem dla Byków może być fakt nieobecności w drugim kolejnym meczu Derricka Rose. Lider drużyny z Chicago nadwyrężył pachwinę. W ofensywnie próbowali go zastąpić Carlos Boozer (22 punkty, 14 zbiórek) oraz Luol Deng (19 punktów), jednak finisz należał do graczy z Portland. Na początku czwartej kwarty LaMarcus Aldridge (21 punktów) i spółka objęli pierwsze prowadzenie w meczu, którego już nie oddali do końcowej syreny. Ostatnią odsłonę wygrali 22:10.

- Uczciwie powiem, że było naprawdę zabawnie. Zespół wykonał znakomitą pracę i włożył dużo wysiłku w ten sukces. Wszystko przemawiało za rywalem, my tymczasem odnieśliśmy nasze największe zwycięstwo w tym roku - przyznał szczerze Jamal Crawford ze zwycięskiej drużyny z Portland.

- Nie mieliśmy żadnej energii ani w ofensywnie, ani w defensywie. W ogóle nie pracowaliśmy - skomentował coach Byków Tom Thibodeau.

***

W Chesapeake Energy Arena w Oklahomie spotkały się obecnie dwie najlepsze ekipy na Zachodzie. W rywalizacji Grzmotu z San Antonio Spurs lepsi okazali się ci drudzy, którzy chcą zdetronizować OKC na zakończenie sezonu regularnego. Teksańczycy wypracowali sobie przewagę po pierwszej połowie, której nie byli w stanie zniwelować gracze z Oklahomy.

Spurs do sukcesu poprowadziła bardzo dobra postawa całej pierwszej piątki, z której każdy z graczy zdobył co najmniej 15 punktów. Tony Parker uzbierał 25 "oczek" i 7 asyst, a Tim Duncan double-double (16 punktów, 19 zbiórek).

- Myślę, że wiele nauczyłem się przez te lata. Między innymi tego, jak ważne jest w odpowiednim rytmie zbliżać się do play-off, ufać swojemu zespołowi, wierzyć w niego. W tych sprawach trzeba znacznie wiele zrobić, jeśli dopiero jest się początkującym - stwierdził szkoleniowiec Spurs, Gregg Popovich.

Dzięki wygranej z OKC - trzeciej z rzędu - ekipa z San Antonio aktualnie zajmuje drugie miejsce na Zachodzie z bilansem 29:13 i wciąż liczy się w walce o sukces w Konferencji. Prowadzący w tabeli Grzmot legitymuje się wynikiem 33:11.

***

Pierwsi zawodnicy, którzy zmienili barwy w zakończonym niedawno okienku transferowym mają już za sobą debiuty w nowych drużynach. Mowa przede wszystkim o Moncie Ellisie oraz Ramonie Sessionsie.

Debiut Ellisa przypadł akurat na pojedynek przeciwko swojej byłej drużynie - Golden State Warriors. W składzie ze znakomitym rzucającym obrońcą, jednym z najlepszych strzelców ligi Milwaukee odnieśli przekonywujące zwycięstwo różnicą 22 punktów i mogą być mocni w końcówce sezonu. Ellis zdobył 18 punktów w debiucie, dodatkowo po cztery zbiórki i asysty. Przeciwko Bucks Wojownicy nie mieli atutów, bowiem nie zadebiutowali jeszcze Andrew Bogut i Richard Jefferson, a nadal kontuzjowany jest Stephen Curry.

- Owacja była wspaniała. To bardzo poruszało i dotykało, jednak wciąż miałem z nowym zespołem pracę do wykonania. Graliśmy zespołowo i odnieśliśmy zwycięstwo. To była z tego wszystkiego najważniejsza sprawa - przyznał Ellis.

Los Angeles Lakers już bez Dereka Fishera, ale za to z Ramonem Sessionsem wygrali dziewiętnasty z rzędu pojedynek z Leśnymi Wilkami! W debiucie były gracz Cavs zdobył 7 punktów (5 asyst i 4 zbiórki).

W Sacramento klęskę ponieśli Celtowie. Przegrali aż 95:120. Królów do wygranej poprowadził niezawodny strzelec, Marcus Thornton (36 punktów, 5/10 za trzy). 

Wyniki:

Philadelphia 76ers - Miami Heat 78:84
(E. Turner 13, L. Williams 12, A. Iguodala 11 (10 zb) - L. James 29, D. Wade 12 (11 zb), C. Bosh 10, M. Chalmers 10, U. Haslem 10)

Orlando Magic - New Jersey Nets 86:70
(D. Howard 18, J. Nelson 13, G. Davis 13, R. Anderson 12 (11 zb) - G. Green 14, D. Stevenson 11, J. Williams 10)

New York Knicks - Indiana Pacers 115:100
(T. Chandler 16, J. Smith 16, J. Lin 13, C. Anthony 12, S. Novak 12 - D. Collison 15, A.J. Price 14, D. Jones 13)

Atlanta Hawks - Washington Wizards 102:88
(J. Johnson 34, J. Smith 23, J. Teague 14 - T. Booker 18, J. Wall 14, R. Mason Jr. 12)

Chicago Bulls - Portland Trail Blazers 89:100
(C. Boozer 22 (14 zb), L. Deng 19, J. Noah 12 - L. Aldridge 21, W. Matthews 18, R. Felton 16)

Memphis Grizzlies - Toronto Raptors 110:114 po dogr.
(M. Gasol 28, R. Gay 26 (11 zb), Z. Randolph 25 - J. Bayless 28, G. Forbes 20, D. DeRozan 18, A. Bargnani 18)

Oklahoma City Thunder - San Antonio Spurs 105:114
(R. Westbrook 36, K. Durant 25, J. Harden 19 - T. Parker 25, D. Blair 22 (11 zb), D. Green 21)

Phoenix Suns - Detroit Pistons 109:101
(J. Dudley 23, M. Gortat 18, C. Frye 15 (13 zb) - R. Stuckey 23, B. Knight 17, T. Prince 12, J. Maxiell 12)

Sacramento Kings - Boston Celtics 120:95
(M. Thornton 36, J. Thompson 21 (15 zb), D. Cousins 20 - R. Allen 26, P. Pierce 19, B. Bass 16)

Los Angeles Lakers - Minnesota Timberwolves 97:92
(K. Bryant 28, M. Barnes 17, P. Gasol 17 (11 zb), A. Bynum 15 (14 zb) - K. Love 27 (15 zb), N. Pekovic 20 (12 zb), M. Webster 12, L. Ridnour 12 (11 as))

Golden State Warriors - Milwaukee Bucks 98:120
(D. Lee 22, K. Thompson 19, D. Wright 17 - M. Dunleavy 24, L. Mbah a Moute 22 (17 zb), M. Ellis 18)

Komentarze (7)
avatar
jerry90
17.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Suns będą jeszcze w play-offach w Gortat po raz kolejny udowodni że jest jednym z najlepszych na swojej pozycji 
avatar
Pasażer
17.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gortat zdobył 16 pkt. i mówi się że zagrał "poprawnie". Heh, pamiętam jak taka zdobycz przez Polaka nie była do pomyślenia. 
avatar
Romano
17.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No niech mi ktoś nie powie że nowa miotła lepiej nie zamiata (mam na myśli trenerów). Po zmianie N.Y wygrywa 2 mecz z rzędu a Portland wygrywa w Chicago, coś w tym jest że zawodnicy chcą się po Czytaj całość
avatar
honda23
17.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
brawo Lakers jestescie na fali , Kobie przypomnial sobie stare czasy jak pakowal 
avatar
p_sala
17.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Marcin! Brawo Suns!