Po wicemistrzu pobili mistrza - relacja z meczu Zastal Zielona Góra - Asseco Prokom Gdynia

Tydzień temu, zielonogórski Zastal pokonał wicemistrza Polski, ekipę Turowa Zgorzelec. Siedem dni po tym wydarzeniu, zielonogórzanie podobną niespodziankę sprawili, aktualnie najlepszej ekipie w kraju, Asseco Prokomowi Gdynia, wygrywając 79:68.

Mecz ten pokazał, że wcześniejszy triumf Zastalu nad Turowem Zgorzelec, nie był dziełem przypadku. Zielonogórzanie po ograniu wicemistrza Polski, pozostawili w pokonanym polu również i samego mistrza. To tylko świadczy o tym, że ekipa z Winnego Grodu ma duże szanse na zostanie "czarnym koniem" rywalizacji sześciu najlepszych zespołów w kraju.

Już od samego początku konfrontacji, podopieczni Mihajlo Uvalina pokazywali, że drzemią w ich ogromne możliwości. Po celnym rzucie za Waltera Hodge'a, gospodarze prowadzili już 9:2, co na pewno dla gdynian było sporym zaskoczeniem. Koszykarze Asseco nie spodziewali się tak szybkiej i sprawnej ofensywy zielonogórzan, dlatego też później musieli odrabiać straty. Jednak realizacja tego celu również nie szła im najlepiej. "Zastalowcy" grali bardzo dobrą koszykówkę, i właściwie kibice przecierali oczy ze zdumienia, że ubiegłoroczny beniaminek tak łatwo ogrywa aktualnego mistrza.

Po 13. minutach gry, Zastal prowadził 34:23. Team miejscowy miał więc dość solidną zaliczkę, a ekipa z Trójmiasta nie miała pomysłu na to, jak zniwelować te straty. Zielonogórzanie za to szli za ciosem, i po "dwójce" Kamila Chanasa posiadali już 19-punktową przewagę. Można było odnieść wrażenie, że atut wzrostu, jaki posiadał zespół gdyński (Adam Łapeta 217 cm i Donatas Motiejunas 213 cm) nie zdał egzaminu, gdyż ci dwaj gracze z tablic łącznie zebrali zaledwie trzy piłki. Natomiast suma czternastu zbiórek ze strony sporo niższych Kirka Archibeque'a i Ganiego Lawala, przy tak nikłym dorobku "wieżowców" z Gdyni, wydaje się bardzo dobrym wynikiem.

W 25. minucie wynik rywalizacji brzmiał 56:31. Zielonogórscy fani powoli już oswajali się z myślą efektownego zwycięstwa swoich ulubieńców. I w zasadzie ich spokój o końcowy rezultat był słuszny, gdyż Asseco ewidentnie w tym meczu nie było najlepiej dysponowane. Być może wpływ na to miał pojedynek dwóch rozgrywających - Hodge'a i Jerela Blassingame'a. Ten pierwszy przewyższył dorobek punktowy gdynianina aż o 17 "oczek". Co prawda najniższy gracz Andrzeja Adamka zagrał poprawnie, ale lider zielonogórzan znacznie go przyćmił i błyszczał o wiele jaśniej.

W ostatniej kwarcie, team z Gdyni odrobił sporo strat, ale na jakiekolwiek szanse na końcowy triumf, było już za późno. Wypracowana wcześniej przewaga pozwoliła "Zastalowcom" uniknąć nerwowej końcówki. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 79:68.

Zastal Zielona Góra - Asseco Prokom Gdynia 79:68 (27:14, 14:14, 22:18, 16:22)

Zastal: Hodge 28, Stelmach 14, Chanas 12, Lawal 8, Mirkovic 7, Archibeque 4, Sroka 3, Flieger 3, Dłoniak 0, Matczak 0.

Asseco: Seweryn 15, Day 13, Blassingame 11, Hrycaniuk 9, Frasunkiewicz 6, Motiejunas 4, Kuebler 3, Zamojski 3, Witka 2, Łapeta 2, Szczotka 0.

Źródło artykułu: