Dla podopiecznych trenera Jose Ignacio Hernandeza wydaje się to być okazja niepowtarzalna. Po dość pewnym zwycięstwie wiślaczki są w bardzo komfortowym położeniu i mają nad rywalem przewagę mentalną, co w sportowej rywalizacji odgrywa nie mniejszą rolę niż same umiejętności. - Na pewno ten czynnik działa na nas pozytywnie i myślę, że znajdzie on korzystne przełożenie na naszą boiskową postawę. Mam świadomość naszej nieco lepszej pozycji, ale musimy być wciąż skupione, bo drugie starcie będzie równie trudne i nie możemy pozwolić sobie na choćby chwilę rozluźnienia - dodaje zawodniczka Białej Gwiazdy, Anke DeMondt.
Wtóruje jej drugi trener, Jordi Aragones. - Cieszymy się z tego pomyślnego startu, lecz pozostał nam jeszcze jeden krok. Teraz w największym stopniu od nas zależy czy cała praca nie pójdzie na marne. Oczywiście chcemy bezwzględnie przypieczętować triumf, tylko że czeka nas wyjazdowy pojedynek, a wtedy zwykle trudniej jest o korzystny rezultat.
Pomimo tego wiślaczki nie powinny za nadto się obawiać. We wtorkowy wieczór udowodniły bowiem, że są świetnie przygotowane zarówno pod względem fizycznym jak i taktycznym, w związku z czym najlepsze co mogą zrobić to podtrzymać takie nastawienie. - Od tygodnia nasze zajęcia były ukierunkowane właśnie pod kątem europejskich pucharów, więc doskonale wiedziałyśmy o wszelkich atutach rywala, a także o tym jak zagrać przeciwko niemu - twierdzi DeMondt.
W drugim meczu jej team może mieć o tyle bardziej pod górkę, że w składzie praskiej ekipy prawdopodobnie pojawi się nieobecna ostatnio DeLisha Milton Jones. O tym, ile ta zawodniczka znaczy dla swojego kolektywu nikogo nie trzeba przekonywać i jeśli rzeczywiście wystąpi, krakowianki będą mieć przy niej pełne ręce roboty. - Za sprawą braku Milton Jones ostatnio znacznie szybciej zyskaliśmy dominację w polu trzech sekund. Jeżeli faktycznie zdoła powrócić, na pewno będzie pomocna dla USK - uważa Hernandez.
Polska drużyna z kolei, w kwestii poszczególnych personaliów w końcu w stu procentach może liczyć na Erin Phillips. Australijka, choć jeszcze niedawno przechodziła rehabilitację po zabiegu artroskopii stawu skokowego, zgodnie z zapowiedziami doszła do wysokiej formy i zwłaszcza na początku pierwszej konfrontacji pokazała się z dobrej strony. - W pierwszych dniach umiarkowanie podchodziłam do ryzyka, ale z czasem było coraz lepiej. Chciałam za wszelką cenę przygotować się do zmagań z Czeszkami i miło, że póki co wszystko idzie po naszej myśli - dopowiada.
Na osobną uwagę zasługuje Milka Bjelica, której występ ze względów zdrowotnych niemal do ostatnich chwil był zagrożony. Ostatecznie jednak podkoszowa urodzona w Belgradzie nie poddała się i do spółki z Eweliną Kobryn zagrała naprawdę dobre zawody. Nie ulega zatem wątpliwości, iż wszyscy związani z małopolskim klubem mają nadzieję na ich dalsze pomyślne zagrania, ponieważ skuteczna walka pod tablicami może być jednym z najważniejszych kluczy do sukcesu.
A skoro o tym mowa, to trzeba wspomnieć również o defensywie, która w fazie play off odgrywa nie mniejszą rolę. - Na tym etapie przeciwnicy doskonale się znają i to w dużej mierze defensywą wygrywa się potyczki. Przed kilkoma dniami skupiłyśmy się na zneutralizowaniu ofensywnie usposobionych zawodniczek USK, dzięki czemu mimo pewnych braków w ataku wypracowałyśmy sobie bezpieczną przewagę. Ponadto, pozwoliłyśmy prażankom zdobyć tylko 52 punkty - słusznie zauważa wspominana reprezentantka Belgii.
Czy zatem Biała Gwiazda rozbłyśnie nad stolicą Czech i potwierdzi, że należy do najlepszych klubów na Starym Kontynencie?
O tym dowiemy się w piątek. Początek spotkania o godzinie 18.
Piękny sen nadchodzi - zapowiedź meczu USK Praga - Wisła Can - Pack Kraków
Dzięki wygranej w pierwszym spotkaniu, mistrzynie Polski stają przed ogromną szansą na awans do elitarnego grona ośmiu najlepszych drużyn Europy. Aby ten cel został osiągnięty, muszą one jeszcze raz pokonać czeski zespół. Czy dokonają tej sztuki już w piątek?
Źródło artykułu: