O tym, że zawód trenera to nie praca w fabryce, w której na jednym stanowisku spędzić można kilkadziesiąt lat, wiedzą wszyscy. Jarosław Zyskowski w tym sezonie przeprowadza się jednak nader często. Po zamianie MUKS-u Poznań na Łódzki Klub Sportowy, teraz zdecydował się na rezygnację z kobiecej ekstraklasy na rzecz I ligi męskiej.
Jeszcze w środę nic nie zapowiadało zmian w sztabie szkoleniowym ŁKS-u. Po porażce z Liderem Pruszków Zyskowski był zadowolony z postawy swoich podopiecznych i zapowiadał walkę o awans do fazy play-off.
- Nasza sytuacja kadrowa jest fatalna. Gramy właściwie szóstką zawodniczek, a na pozycjach 4 i 5 nie mam żadnej możliwości rotacji i nasze dwie wysokie muszą grać po 40 minut. Mimo to dziewczyny walczyły i tak będzie w dalszym ciągu - mówił w środę wieczorem Zyskowski.
Kilkadziesiąt godzin później okazało się, że sytuacja kadrowa ŁKS-u jest jeszcze gorsza. Wspomniane już bowiem wąskie grono koszykarek pozostało bez trenera. Z pracy w Łodzi zrezygnował Zyskowski i choć nie chciał on zdradzić swoich dalszych planów, nieoficjalnie wiadomo, że otrzymał propozycję pracy w SIDEnie Toruń i to właśnie męski I-ligowiec będzie nowym pracodawcą Zyskowskiego.
Nowy szkoleniowiec ŁKS-u ma być z kolei znany w piątek. Wśród potencjalnych kandydatów wymienia się m.in. Witolda Baka - dotychczasowego asystenta i Miodraga Gajicia - byłego trenera m.in. Widzewa, który w środę oglądał z trybun mecz ŁKS-u z Liderem Pruszków.