W czwartkowy wieczór, halę CRS odwiedziło mniej kibiców niż zazwyczaj. Ponad 3-tysięczna zielonogórska publiczność nie była świadkiem wielu emocji, ale kolejne zwycięstwo swoich ulubieńców, na pewno wprawiło ich w dobry humor. Mimo niewielu sportowych wrażeń, w tej konfrontacji był jednak jeden moment, który mógł okazać się przełomowy dla losów meczu.
W pierwszej połowie, zespołem, który bezsprzecznie dominował na parkiecie, był Zastal. Podopieczni Mihajlo Uvalina nie mieli większych problemów z rywalem, zarówno w obronie, jak i ataku. Zawodnicy Politechniki Warszawskiej często popełniali bardzo proste straty, co skrzętnie wykorzystywali gospodarze. W ekipie ze stolicy nie było widać takiego zawodnika, który mógłby wziąć na siebie odpowiedzialność i pokierować zespołem. Efektem takiej gry był wynik 46:27 po pierwszej połowie.
Mało kto spodziewał się, że po zmianie stron sytuacja na parkiecie może się jeszcze zmienić. Fani basketu z Winnego Grodu mieli niemal pewność, że doświadczona drużyna Zastalu nie pozwoli znacznie mniej rutynowanej Politechnice doprowadzić do jakiejkolwiek nerwówki. Ci, którzy tak sądzili, srogo się jednak mylili. W 22. minucie po celnym rzucie Jakuba Dłoniaka, zielonogórzanie prowadzili 50:34, i od tego momentu dla miejscowych zaczęły się problemy. "Zastalowcy" pudłowali, popełniali straty i faulowali w ataku. Taki stan rzeczy sprawił, że zespół gości zdobył szesnaście punktów, przy zerowym dorobku Zastalu.
Tym samym spotkanie rozpoczęło się od nowa przy wyniku 50:50. Mimo zrywu, teamu z Warszawy, zielonogórscy koszykarze jednak w porę potrafili powiedzieć - dość. Sytuacja znów się odwróciła, i to gracze Uvalina, tym razem uzbierali dwanaście "oczek" z rzędu. Rezultat brzmiał 62:50, a zawodnicy ze stolicy chyba stracili wiarę w swój kolejny podryw. Stało się tak, tym bardziej, że Zastal po 16-punktowej serii Politechniki, stał się bardzo mocno skoncentrowany. Od wspomnianego momentu, drużyna z Zielonej Góry już tylko powiększała prowadzenie, a mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 92:61.
- Walczyliśmy na każdym metrze boiska. Co prawda mieliśmy przestój w trzeciej kwarcie, ale później wróciła koncentracja. Mimo chwilowej niemocy, wola walki była ogromna, i dlatego wygraliśmy - powiedział po meczu Jakub Dłoniak.
Zastal Zielona Góra - AZS Politechnika W-wa 92:61 (22:13, 18:10, 16:25, 30:9)
Zastal: Dłoniak 19, Flieger 13, Archibeque 13, Chanas 10, Stelmach 10, Mirkovic 8, Hodge 5, Matczak 4, Rajewicz 4, M. Chodkiewicz 3, Sroka 3, A. Chodkiewicz 0.
AZS PW: Ponitka 17, Pamuła 11, Nowakowski 10, Mokros 7, Wilczek 4, Karwowski 4, Pełka 2, Michalak 2, Popiołek 2, Kolowca 2.