Najważniejszy mecz w roku - przed spotkaniem Spójnia Stargard Szczeciński - AZS Radex Szczecin

Na derbowe pojedynki czeka się zwykle przez cały sezon. W trwających rozgrywkach fanom Spójni Stargard Szczeciński oraz AZS-u Radex Szczecin przyszło czekać aż do 13. kolejki. W zdecydowanie lepszej sytuacji są gospodarze sobotniego pojedynku, lecz i w ich wypadku porażka nie wchodzi w grę.

W tym artykule dowiesz się o:

Stargardzianie po porażce w Toruniu, która była ich czwartą w sezonie, spadli na siódmą lokatę w tabeli, lecz w praktyce tracą niewiele nawet do prowadzącego Sokoła Łańcut. Na razie podopieczni Tadeusza Aleksandrowicza realizują plan nakreślony przez swojego szkoleniowca. - Wygrywamy wszystko u siebie ze średniakami oraz na wyjazdach z dołem tabeli - takie cele postawił przed swoimi zawodnikami doświadczony trener.

- Będziemy chcieli do końca roku wygrać wszystko na własnym parkiecie - zapowiedział po zwycięstwie nad Zniczem Pruszków Aleksandrowicz. Ta deklaracja nie może dziwić, gdyż do zespołów z dolnej części tabeli zalicza się na razie AZS Radex Szczecin, najbliższy rywal Spójni. Akademicy drugi rok z rzędu trapieni są kontuzjami. Od dłuższego czasu pauzują Maciej Majcherek, Jerzy Koszuta i Karol Pytyś. Rywalizacja Koszuty z ekipą, w której spędził ostatnie trzy lata miała jeszcze bardziej podgrzać derbową atmosferę, lecz już na początku rozgrywek okazało się, że kontuzja szczecińskiego skrzydłowego wyeliminuje go prawdopodobnie z obu derbowych spotkań, a fani stargardzkiej ekipy swojego byłego koszykarza mogą oglądać praktycznie podczas każdego meczu Spójni u siebie w roli obserwatora.

Kłopoty kadrowe przekładają się też na rezultaty. AZS wygrał wszystkie mecze u siebie, ale dokładnie odwrotny bilans zanotował na parkietach rywali. O krok od przełamania było w Inowrocławiu, gdzie podopieczni Zbigniewa Majcherka odrobili potężną stratę, lecz najsłabszy zespół I ligi zdołał odebrać upragniony tryumf w dogrywce. - W każdym spotkaniu na obcym terenie przegrywamy pierwsze dwadzieścia minut. Wyjątkiem był mecz w Toruniu, gdzie prowadziliśmy od początku, a przegraliśmy w ostatniej minucie. Ze Sportino zabrakło nam szczęścia. Oprócz bardzo złego początku, o porażce zadecydowały rzuty wolne - przyczyny kolejnej przegranej wskazał jeden z jaśniejszych punktów w szczecińskim obozie, Krzysztof Mielczarek.

Derby jednak to coś więcej niż walka o dwa punkty, z czego zdaje sobie sprawę najlepszy strzelec I ligi, Łukasz Pacocha. On, podobnie jak Koszuta w przeszłości grał również dla Spójni. - Już rok temu, kiedy przyjechałem do Szczecina, rzuciło mi się w oczy, że dla wszystkich kibiców w tym mieście, ale też działaczy, mecz ze Spójnią jest najważniejszym w roku. Dla obu tych drużyn, to szczególne spotkanie. Zawodnicy dają z siebie 120 proc., żeby wygrać. My teraz będziemy jeszcze bardziej zmotywowani. Chcemy w końcu zwyciężyć na wyjeździe. Nie zamierzamy się tam poddać bez walki, a wygrać - zapowiada z bojowym nastawieniem.

Na razie w kilkuletniej historii pojedynków Spójni i AZS Radex lepszy bilans mają szczecinianie, którzy wygrali pięć z dziewięciu pojedynków. O dziwo lepiej idzie im na stargardzkim parkiecie, gdzie prowadzą 3:2. Najwyższa wygrana Spójni u siebie to 74:68, co przesądziło o awansie do I ligi. Co ciekawe obie ekipy wygrywają w Stargardzie naprzemiennie, a ostatnio lepszy był AZS Radex. Przy tej okazji trzeba też jednak wspomnieć o innej serii, która optymizmem może napawać jedynie stargardzkich kibiców. Od powrotu na ławkę Spójni trener Tadeusz Aleksandrowicz pięciokrotnie mierzył się z lokalnym rywalem zachowując stuprocentowy rekord zwycięstw. Aż cztery spotkania miały jednak charakter sparingowy, w czym od lat Spójnia góruje. Ostatnio stargardzianie wygrali na turnieju w Koszalinie 92:76.

Z pewnością kilku koszykarzy może w sobotę pretendować do miana pierwszoplanowych bohaterów. Siła Spójni tkwi głównie w defensywie oraz skuteczności obwodowych, która ostatnio nie była jednak najlepsza. Najbardziej po porażce w Toruniu dostało się Jarosławowi Kalinowskiemu, który ostatnio nie może się wstrzelić oraz Tomaszowi Ochońce. To na nich koncentrowali się fani w pomeczowych wypowiedziach. Interesująca będzie również forma najlepszego strzelca Spójni, Adama Parzycha, który na razie lepiej radził sobie w meczach przeciwko niżej notowanym przeciwnikom. Bohaterem wieczoru może jednak zostać kapitan, Wiktor Grudziński, który dla swojego macierzystego klubu zdobył już 1493 punkty w 229 spotkaniach na trzech szczeblach rozgrywkowych. Potrzebuje, więc szczęśliwej siódemki do osiągnięcia magicznej bariery 1500 oczek. Dziewięciu punktów brakuje mu za to by zostać najlepszym strzelcem Spójni w derbach z AZS-em Radex. Przynajmniej do soboty to miano będzie przypadało w udziale Łukaszowi Grzegorzewskiemu.

Z drugiej strony baczną uwagę trzeba zwrócić na duet Pacocha - Mielczarek. Ten pierwszy zdobywa średnio blisko 21 punktów na mecz i jest najlepszym strzelcem zaplecza TBL. Mielczarek za to zbiera najwięcej piłek w lidze. Za indywidualnymi osiągnięciami nie idą wyniki zespołu, gdyż tym koszykarzom brakuje wsparcia. 36 punktów Pacochy nie wystarczyło, więc nawet do pokonania Sportino. W poprzednim meczu ze Spójnią stargardzianom udało się zatrzymać rozgrywającego akademików, co okazało się kluczem do wyjazdowej wygranej. Być może teraz wobec znakomitej dyspozycji Pacochy łatwiejszym zadaniem będzie przypilnowanie pozostałych graczy. Przeciwko Spójni zagra jej wychowanek, Marcin Zarzeczny, który potrafi przymierzyć z dystansu, podobnie jak Maciej Raczyński i Mateusz Nitsche. Były koszykarz Górnika Wałbrzych właśnie w tym zespole okazał się pogromcą ekipy Aleksandrowicza.

Czy Spójnia podtrzyma serię zwycięstw na swoim parkiecie i zrealizuje przedsezonowe założenia? A może po raz kolejny przekonamy się o uroku derbowej rywalizacji i wyjazdową niemoc przełamią akademicy? Czy fani zgromadzeni w hali przy ul. Pierwszej Brygady będą świadkami historycznego wyczynu? O tym przekonamy się w sobotę, 10 grudnia. Początek meczu o godz. 17:00.

Komentarze (0)