Patryk Neumann: W sobotę rozegraliście kolejny wyjazdowy mecz. Można powiedzieć, że zrealizowaliście swój plan pokonując Sudety Jelenia Góra.
Adam Parzych: Cieszymy się jak po każdym zwycięstwie. Tym bardziej, że to nasza trzecia wygrana w tym sezonie. Dawno w Spójni nie było tak dobrego startu. Teraz musimy jednak odpocząć i przygotować się do kolejnego meczu z SKK Siedlce, bo w ciągu tygodnia rozegramy trzy spotkania.
Wspomniałeś o świetnym początku rozgrywek. Odnieśliście trzy wysokie zwycięstwa, pozostajecie liderem rozgrywek. Spodziewaliście się tak dobrego startu?
- Co najważniejsze, cieszy, że potrafimy grać zespołowo. Dobrze bronimy, a w drużynie panuje świetna atmosfera. Zarówno w domu, jak i na wyjeździe. Myślę, że realizujemy swoje cele. Dobrze przygotowaliśmy się do sezonu. Nie odpuszczamy i myślę, że w środę będzie wyrównany mecz.
Wróćmy jeszcze jednak na moment do waszego sobotniego występu. Po raz pierwszy w tym sezonie to rywal was zaskoczył. Sudety podyktowały warunki gry i to wy musieliście przez blisko dwie kwarty gonić wynik.
- Zgadzam się z tobą. Myślę, że Przyjęliśmy ich tempo gry. Im to odpowiadało. Popełniliśmy dużo strat. Oddaliśmy też mnóstwo rzutów z nieprzygotowanych pozycji.
No właśnie, straty o których wspominasz wynikały ze świetnej postawy gospodarzy, czy raczej z waszej dekoncentracji?
- To zdecydowanie była nasza wina. Błędy wynikały z tego, że chcieliśmy grać za szybko. Nie realizowaliśmy tego, co zawsze. Oddawaliśmy szybkie rzuty, zamiast czekać na dogodne pozycje.
Po przerwie opanowaliście już jednak sytuację i wszystko wróciło do normy.
- W drugiej połowie założyliśmy, że bez względu na naszą grę w ataku nie mogą nam rzucić więcej niż 25 punktów. Założony cel jak widać po wyniku zrealizowaliśmy. Graliśmy bardzo mocno w obronie, odcinaliśmy ich od podań i wygraliśmy kolejne dwie kwarty dużą różnicą punktów.
Wasz środowy rywal, SKK Siedlce, podobnie, jak wy jest niepokonany. Oni na razie rozegrali jednak tylko dwa spotkania. Obawiacie się tego przeciwnika?
- Obawiamy się każdego rywala. Obojętnie, czy to jest zespół, który przegrał trzy mecze, czy dwa wygrał. Każda drużyna w I lidze stawia trudne warunki. Najważniejsze dla nas będzie odpowiednie przygotowanie. Nie możemy podejść, że jesteśmy liderami i wszystko łatwo nam przyjdzie. Tym bardziej, że liderowi zawsze gra się trudniej. Nie mamy innego wyjścia, jak mocno bronić i grać mądrze w ataku.
Twoje świetne występy w okresie przygotowawczym zaowocowały tym, że kolejni trenerzy analizujący waszą taktykę dużą uwagę zwracają właśnie na ciebie. W związku z tym gra się trudniej niż wcześniej, gdy uwaga skupiała się na innych koszykarzach?
- Na pewno każdy zespół przed meczami analizuje nasze zagrywki. Jest wiele akcji w których dostaję piłkę i muszę coś wykreować. Nie najważniejszą sprawą są moje punkty. Rywale muszą przede wszystkim koncentrować się na zespole, bo mamy wyrównany skład. Nie ma indywidualności, które trzeba by kryć mocniej niż inne.
Dobrze współpracuje ci się z Tomkiem Ochońko. Często szukacie się na boisku.
- Znamy się od wielu lat. Razem graliśmy w Warce. Nasza przyjaźń trwa bardzo długo. W wakacje cały czas byliśmy na łączach. On w Polsce, a ja w Stanach Zjednoczonych. Rozmawialiśmy o jego przyjściu i kolejnym sezonie. Bardzo dobrze nam się gra razem. Szukamy się na boisku i myślę, że ta współpraca będzie owocowała przez cały sezon.