Sobotnie spotkanie, zgodnie z przewidywaniami, lepiej rozpoczęli goście, a wśród nich Michał Wołoszyn, który asystował i trafiał z dystansu. Po rzucie Łukasza Grzegorzewskiego MKS prowadził nawet 7:1. Akcja 2+1 Aleksandra Perki, jak się później okazało, była jedną z niewielu udanych gospodarzy. MKS mimo, że nie wykorzystywał wszystkich okazji grał bardziej poukładaną koszykówkę raz za razem kontrując bezradnych graczy z Kutna. Końcowe minuty pierwszej odsłony wlały w fanów miejscowych odrobinę optymizmu. Głównie za sprawą kapitana, Grzegorza Małeckiego, który zdobył 7 punktów, czyli połowę z dorobku swojej drużyny. Goście cały czas kontrolowali jednak sytuację prowadząc 20:14.
Głównym aktorem po krótkiej przerwie okazał się Rafał Kulikowski. Center MKS-u najpierw dał się ograć, co wykorzystał Tomasz Deja, by w kolejnej akcji odpowiedzieć trafieniem. Mimo, że druga część zakończyła się remisem inicjatywę ponownie posiadali podopieczni Wojciecha Wieczorka, którzy z łatwością powiększyli przewagę do kilkunastu punktów. Dobrze spisywał się Marcin Piechowicz, który sporo czasu spędzał na parkiecie, ani razu nie pudłując rzutu. W końcówce gospodarze ponownie skorzystali z dekoncentracji Zagłębiaków i zmniejszyli stratę do sześciu punktów.
Początek trzeciej kwarty zwiastował olbrzymie emocje. Najpierw straty zmniejszył Dawid Bręk, a po "trójce" Małeckiego było tylko 36:37. Jak się później okazało podopieczni Jarosława Krysiewicza nie poszli za ciosem i na długi czas zasnęli. Goście tymczasem dziurawili kosz rywala, w czym brylował Wołoszyn. Dzielnie wspomagali go Grzegorzewski, Kulikowski i Łukasz Szczypka.
Po akcji 2+1 Kulikowskiego MKS na początku czwartej kwarty prowadził 57:40. Dla przyjezdnych stało się jasne, że z beniaminkiem tego dnia nie przegrają. Nic bardziej mylnego. Sygnał do odrabiania strat dał niewidoczny do tej pory Mariusz Bacik. Za nim podążył Bręk, przebudził się też Piotr Pustelnik. Po jego celnym rzucie gospodarze przegrywali dziesięcioma punktami, lecz wydawało się, że mimo ambitnej pogoni zabraknie im czasu. Tym bardziej, że Szczypka i Wołoszyn nie dawali za wygraną. To było jednak za mało, a AZS mimo, że mylił się na linii rzutów wolnych zdołał zbliżyć się na niebezpieczną odległość. Na 5 sekund przed końcem po przewinieniu doświadczonego Krzysztofa Morawca, przed szansą na wyprowadzenie swojej drużyny na prowadzenie stanął Adam Linowski, który wcześniej mylił się już na linii rzutów wolnych. Tym razem nie zawiódł, a przeciwnicy nie zdołali już nawet oddać rzutu i sensacja stała się faktem.
AZS pokazał charakter i odniósł pierwsze zwycięstwo w I lidze. Najlepiej zaprezentowali się Grzegorz Małecki oraz Dawid Bręk. Nie małą cegiełkę do końcowego tryumfu dołożyli jednak pozostali Koszykarze, co różni ten mecz od poprzednich występów AZS-u Kutno. Goście mimo, że prowadzili praktycznie przez całe spotkanie nie zdołali wygrać i po raz drugi musieli uznać wyższość ligowego nowicjusza.
AZS WSGK Polfarmex Kutno - MKS Dąbrowa Górnicza 66:65 (14:20, 15:15, 11:19, 26:11)
AZS: Bręk 14, Małecki 14, Linowski 9, Perka 9, Bacik 7, Marciniak 6, Deja 4, Pustelnik 3.
MKS: Wołoszyn 17, Kulikowski 12, Szczypka 12, Piechowicz 9, Grzegorzewski 8, Zieliński 3, Zawadzki 2, Zmarlak 2, Kubista 0, Morawiec 0.