Orzechowski już dwukrotnie pełnił funkcję prezesa Spójni. Najpierw w latach 1977-1983, a następnie 1987-1998. Obie jego prezesury obfitowały w sukcesy sportowe, takie jak awans do II a później I ligi, czy wicemistrzostwo Polski, przy którym miał okazję współpracować z obecnym szkoleniowcem, Tadeuszem Aleksandrowiczem. - Bardzo dziękuję za ponowny wybór, chociaż mówią, że dwa razy się nie wchodzi do tej samej rzeki. Mam trochę doświadczenia i po naszych wspólnych spotkaniach postanowiłem się jeszcze zaangażować. Chcę pomóc w tych trudnych czasach, żeby korzystając z mojego doświadczenia pewne rzeczy udoskonalić - rozpoczął przemówienie do członków klubu zgromadzonych w sali konferencyjnej Hotelu 104. - Oczywiście wszystko poszło do przodu: organizacja zawodów, kibice. Są jeszcze niuanse, które trzeba będzie poprawić. Na pewno należy do nich współpraca z klubem kibica i mediami. Mamy młodego członka zarządu, który na pewno będzie też te rzeczy realizował - dodał.
Nowy członek zarządu stwierdził też, że trzeba jeszcze bardziej zintensyfikować działania w poszukiwaniu młodych, utalentowanych koszykarzy. - Mamy wyniki w kategoriach młodzieżowych. Ale jak się patrzy później dalej to nie ma takich rodzynków jak kiedyś, których udało się wychować i dziś grają w ekstraklasie. Dlatego uważam, że trzeba ruszyć jeszcze bardziej w teren i szukać talentów. Musimy zacieśnić współpracę ze szkołami, nie tylko w Stargardzie, ale i w terenie - zauważył Orzechowski, który chce, aby klub czerpał więcej korzyści z dobrego szkolenia młodzieży, gdyż obecne przepisy sprawiają, że najzdolniejsi kuszeni przez większe kluby mogą opuszczać Spójnię praktycznie za darmo. - Skończyły się czasy rozdawnictwa. Jeżeli bierzemy młodego człowieka i go kształtujemy trzeba z rodzicami podpisać sześcioletni kontrakt. Jeżeli będziemy inwestować, to klub powinien też na tym korzystać.
Niebagatelną rolę odgrywa sytuacja finansowa klubu. Człowiek, który już pełnił w Spójni rolę prezesa świetnie zdaje sobie z tego sprawę i chce dołożyć wszelkich starań, by była ona jak najlepsza. - Ja wiem, co to jest być prezesem. Wszystkie sprawy, w tym szukanie pieniędzy nie mogą być na głowie jednego człowieka. A pozyskiwanie funduszów to podstawowa sprawa, bo wydawać każdy lubi, a zbierać jest trochę gorzej. Musimy współpracować z mniejszymi firmami, bo każda suma się liczy. Trzeba też poszukać wśród większych przedsiębiorstw, ale to nie jest łatwe. Skończyły się czasy sponsoringu. Można uzyskać pieniądze z reklamy. Żeby reklamować, trzeba jednak dobrze grać i tu jest błędne koło - zakończył.