Tomasz Jankowski: Ponad 90 punktów straconych we własnej hali jest niedopuszczalne

Od porażki z ekipą Spisska Nova Wies swój udział w Memoriale dra Lecha Birgfellnera rozpoczęli koszykarze Zastalu. Zielonogórzanie przegrali we własnej hali 92:93. Co po zakończeniu spotkania miał do powiedzenia trener drużyny z Winnego Grodu, Tomasz Jankowski?

- To był trudny mecz. Jeśli chodzi o atak, to ogólnie, punktowo nie ma problemu. Był straszny chaos na boisku. Pewne rzeczy, które znamy, mogliśmy grać tylko połowicznie. Potem z Walterem Hodge i Gani Lawalem na boisku graliśmy tak naprawdę półtorej zagrywki. Człowiek nie jest w stanie więcej zapamiętać. Nie mieliśmy pod koszem odpowiedzi przede wszystkim na pozycji numer trzy. Gracz z piątką w ekipie Spisski robił praktycznie co chciał i niestety, ani Ryan Wittman, ani Kuba Dłoniak, który grał w piątek mniej, nie mogli sobie z nim poradzić. Mieliśmy również na początku problemy z wysokim graczem w Spissce. Doszedł do tego chłopak z numerem 41, Batka, który zagrał na rewelacyjnym procencie. Uprzedzaliśmy chłopaków, żeby na niego uważali, bo zorientowaliśmy się, że jest to gracz rzucający. Niestety. Zabrakło nam też trochę szczęścia. Mieliśmy osiem punktów przewagi i nieszczęśliwie Marcin Flieger przy kontrze złapał faul ofensywny. Myślę, że mogło być wtedy plus dziesięć dla nas i ten mecz potoczyłby się inaczej. Przed ostatnią akcją mówiliśmy chłopakom, że nie ma rzutu za trzy, ani faulu, bo mieliśmy już bonus na koncie, ale taki jest sport. Chłopak rzucił z ósmego metra i trafił. Przede wszystkim jednak nie spisała się obrona, po ponad 90 punktów straconych we własnej hali to niedopuszczalne. Rozmawialiśmy o tym w szatni i stwierdziliśmy, że ten wynik z pierwszej połowy, czyli 44 punkty, to już jest stanowczo za dużo. Mieliśmy zrobić wszystko, żeby w drugiej połowie stracić mniej punktów. Nie udało się, trudno. W sobotę następny mecz - powiedział po spotkaniu ze Spisską Nova Wies Tomasz Jankowski.

Czy ekipa ze Słowacji zdaniem trenera Zastalu poradziłaby sobie w Tauron Basket Lidze? - Trudno mi to ocenić, bo w piątek pierwszy raz się z nimi spotkaliśmy i widzieliśmy. Zobaczymy, jak będą grali w sobotę i w niedzielę. Po tych trzech meczach będzie można o nich coś więcej powiedzieć. Na pewno mają ciekawych zawodników na pozycje numer jeden, trzy i pięć. Oni tutaj wiodą prym, ale jest też dobry chłopak na pozycji numer cztery. Są silni fizycznie, biją się, zagrali w piątek na rewelacyjnym procencie. Trudno jest mi ocenić, ale myślę, że można by ich sklasyfikować gdzieś w środku ligi - stwierdził szkoleniowiec.

W piątek swój debiut zaliczył nowy nabytek Zastalu, Gani Lawal. - Wszyscy znamy naszą sytuację i wiedzą jak jest. Gani był z nami na jednym treningu, w czwartek rano mieliśmy zajęcia na siłowni i trening rzutowy. Na te 20 minut, które zagrał i biorąc pod uwagę to, że poznał w zasadzie tylko dwie zagrywki, to bardzo dobrze się zaprezentował. Widać, że bije się pod koszem, jest aktywny, biega do szybkiego ataku. Myślę, że na niego i Waltera trzeba poczekać przynajmniej tydzień, żeby tak naprawdę również fizycznie doszli do siebie. Mam na myśli to, jak się czują po długim locie samolotem - zakończył Jankowski.

Komentarze (0)