Pyrussowe zwycięstwo Bułgarów. Konfrontacja Gruzji z zespołem Rozena Barczowskiego zapowiadało się niezwykle emocjonująco. I taka była do ostatniej kwarty. Koniec końców z wygranej cieszyli się gracze z Bałkanów, którzy zrobili krok w stronę awansu do drugiej rundy, ale marzenia o dalszej grze przekreślili Ukraińcy, wygrywając z Belgią. W małej tabelce - trzy drużyny miały identyczny dorobek punktowy - najlepsza okazała się Gruzja, chociaż podobnie jak reszta miała bilans 1-1. Zadecydowały małe "oczka"...
Straty, słaba gra ofensywna w końcówce, fatalnie wykonywane rzuty osobiste oraz spore problemy w próbach z dystansu okazały się gwoździem do trumny Gruzji. Dwoił i troił się Wiktor Sanikidze, który otarł się o double-double (18 punktów i 9 zbiórek), a nawet dołożył do tego trzy asysty i dwa bloki, ale to nie wystarczyło.
Bułgaria przez długi czas toczyła wyrównany pojedynek z zespołem z Kaukazu Południowego. Obie ekipy wychodziły na prowadzenie, ale radość z korzystnego rezultatu nie trwała zbyt długo, bo przeciwnik niemal natychmiastowo odpowiadał. Toteż zwiastowało to walkę do samego końca, zwłaszcza że dla Bułgarów był to mecz o życie.
I faktycznie. Ogromną determinacją wykazali się podopieczni Barczowskiego w ostatnich czterech minutach. Mimo że przegrywali 62:67 zdołali zanotować wyśmienitą serię 14:0, która kompletnie rozbiła rywali - mylili się nawet na linii rzutów wolnych. Gruzinów stać było tylko na jedno trafienie Sanikidze, ale zespół z Bałkanów nie tylko nie dał sobie wydrzeć triumfu, ale i wygrał aż 10 punktami.
Co ciekawe, Bułgarów do sukcesu poprowadziło tylko sześciu zawodników, bo tylko trafiało do kosza. Fantastycznie spisał się Earl Rowland, ale dobrze wypadli też Dejan Iwanow, Kalojan Iwanow oraz Filip Widenow, Pawel Marinow i Bożydar Awramow. Ale sukces był marnym pocieszeniem dla koszykarzy w obliczu braku awansu.
69:79
(15:19, 22:15, 18:18, 14:27)
Gruzja: Sanikidze 18, Haynes 15, Markoiszwili 13, Paczulia 13, Szengelia 6, Boisa 3, Cincadze 1, Szermadini 0, Cikiszwili 0.
Ukraina: Rowland 25, K. Iwanow 15, D. Iwanow 12, Widenow 9, Marinow 9, Awramow 9, Kostow 0, Georgiew 0, Banew 0, Warbanow 0.
Ależ emocje, ależ wygrana! W meczu na szczycie grupy D Słowenia przegrała w ostatniej sekundzie z byłymi mistrzami Rosji, bo pozwoliła na oddanie rzutu Siergiejowi Monii, który w tak ważnym momencie nie spudłował. A przecież pierwsza połowa spotkania zupełnie nie zapowiadała tak wyrównanego boju.
Podopieczni Bozidara Maljkovicia rozpoczęli od mocnego uderzenia. W niespełna 1,5 minuty zdobyli siedem punktów, nie tracąc przy tym żadnego. Wprawdzie indolencja Rosjan nie trwała długo, ale gracze Davida Blatta musieli gonić dobrze zorganizowanych i skutecznych w ataku zawodników z Bałkanów, którzy doskonale zdawali sobie sprawę z wagi tej konfrontacji. Słowenia nie tylko nie pozwoliła Sbornej na zmniejszenie strat, ale nawet powiększyła przewagę, która w 7 minucie wynosiła już nawet dziewięć "oczek". W końcówce premierowej odsłony dobrze wypadli jednak Wiktor Chriapa i Witalij Fridzon, w efekcie czwarta ekipa Starego Kontynentu miała umiarkowane powody do zadowolenia.
Rosjanie zbliżyli się do przeciwników dopiero w drugiej kwarcie, kiedy otarli się o remis. Słowenia nie pozwoliła jednak na całkowitą redukcję deficytu. Co więcej, szybko odskoczyła, na co wpływ miało też przewinienie techniczne Chriapy. Matjaz Smodis wykorzystał wszystkie trzy wolne, a później jeszcze oczka dołożyli Mirza Begic i Jaka Lakovic i wszystko wróciło do poprzedniego stanu.
Ale i tak wszystko rozstrzygnęło się w drugiej. Mimo wywalczonej przewagi, mimo małej przewagi na parkiecie, wreszcie mimo ciekawszej gry w ofensywie, nie udało się Bałkańczykom utrzymać korzystnego rezultatu do końca spotkania, choć początkowo nic nie zwiastowało ich klęśki. W 22 minucie po trafieniu Zorana Dragicia Słowenia prowadziła już 44:34 i coraz pewniej kroczyła po sukces.
Radość graczy Maljkovicia nie trwała jednak długo, bo w zaledwie cztery minuty, głównie dzięki przebudzeniu Andrieja Kirilenki, Sborna zbliżyła się na odległość trzech punktów. Czwarta drużyna Starego Kontynentu nadal uciekała, ale Rosjanie nieustannie się zbliżali.
Czwarta kwarta to prawdziwy dreszczowiec, którego nie powstydziłby się sam Alfred Hitchock. Praktycznie przez całe dziesięć minut bliżej wygranej byli Słoweńcy, ale dosłownie 0,2 sekundy przed końcem pozwolili oni na rzut Monii, który nie spudłował i dał wygraną byłym mistrzom Europy, najlepszej ekipie grupy D.
64:65
(19:16, 21:18, 15:19, 9:12)
Słowenia: Lorbek 14, Ozbolt 8, Smodis 7, Z. Dragic 7, Begic 6, Slokar 5, Muric 5, G. Dragic 4, Jagodnik 0.
Rosja: Woroncewicz 18, Chriapa 10, Kirilenko 8, Mozgow 5, Bykow 5, Fridzon 5, Szwed 5, Antonow 4, Monia 3, Ponkraszow 2, Kwostow 0.
Dla Ukrainy wygrana Bułgarów nad Gruzją oznaczała koniec przygody z EuroBasketem. Koniec, bo w przypadku wygranej przegrywała awans do drugiej rundy...w małej tabelce. Mimo tego podopieczni Mike'a Fratello nie odpuścili i pewnie pokonali zdecydowanie najsłabszych Belgów, którzy zakończyli turniej bez zwycięstwa.
Drugi mecz z rzędu gracze Eddy'ego Casteelsa wyszli znakomicie z bloków startowych, a że pomogli im w tym rywale, którzy długo zmagali się z własną indolencją i do kosza trafiali wyłącznie z rzutów osobistych, to przewaga Belgów wynosiła już nawet jedenastu punktów. Nasi wschodni sąsiedzi zdołali się podnieść po takim ciosie i zanotować serię ośmiu "oczek" z rzędu.
Ku zdumieniu w drugiej kwarcie na Ukrainę nie było mocnych - zawodnicy trafiali z dystansu (ba, trzy "trójki" z rzędu), z półdystansu i spod samego kosza. W zaledwie 10 minut dobrnęli do granicy 30 punktów, co jest ogromnym wyczynem w europejskim baskecie. Ale to też zasługa rywali, którzy na całym EuroBaskecie odstawali, a obrona nie była ich mocną stroną, chociaż jeszcze większym mankamentem była ofensywa. Zawodnicy Fratello gonili, by potem samemu zacząć uciekać. I to w jakim tempie. Od stanu 24:19 zanotowali serię 12:2 i praktycznie wszystko było już jasne. Zwłaszcza że przewaga ciągle rosła.
Po przerwie ani z jednej strony, ani z drugiej nie było takiej zawziętości. Belgowie chyba pogodzili się już z kolejną, piątą porażką na Litwie. A tymczasem Ukraina prowadziła w 28 minucie już 56:33, ale dwie trójki Maxime'a De Zeeuwa nieco zmniejszyły rozmiary strat. Finałowa odsłona była tylko formalnością, bo do takiego przełomu w grze teamu Fratello nie mogło dojć. Co więcej, nasi wschodni sąsiedzi nadal brylowali, lecz w końcówce odpuścili i ostatecznie triumfowali tylko 13 punktami, co bynajmniej nie oddaje faktycznego przebiegu meczu.
74:61
(13:16, 30:10, 13:13, 18:22)
Ukraina: Pecherow 15, Krawcow 13, Kolczenko 10, Bertt 9, Lukaszow 8, Lipowy 5, Zabirczenko 4, Pustozwonow 4, Saltovets 2, Fesenko 2, Liszczuk 2, Kozlow 0.
Belgia: Van Rossom 17, Lauwers 13, De Zeeuw 10, Mbenga 9, Faison 5, Van Den Spiegel 5, Muya 2, Steinbach 0, Oveneke 0, Moors 0.
Tabela
Msc | Drużyna | M | PKT | Z | P | Bilans |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | Rosja | 5 | 5 | 0 | 10 | 361:311 |
2 | Słowenia | 5 | 4 | 1 | 9 | 354:325 |
3 | Gruzja | 5 | 2 | 3 | 7 | 352:343 |
4 | Bułgaria | 5 | 2 | 3 | 7 | 339:357 |
5 | Ukraina | 5 | 2 | 3 | 7 | 322:327 |
6 | Belgia | 5 | 0 | 5 | 5 | 304:371 |
Data | Godzina | Miasto | Mecz | Wynik |
---|---|---|---|---|
31.08 | 15:30 | Kłajpeda | Belgia - Gruzja | 59:81 |
31.08 | 18:00 | Kłajpeda | Słowenia - Bułgaria | 67:59 |
31.08 | 21:00 | Kłajpeda | Rosja - Ukraina | 73:64 |
01.09 | 15:30 | Kłajpeda | Bułgaria - Belgia | 68:65 |
01.09 | 18:00 | Kłajpeda | Gruzja - Rosja | 58:65 |
01.09 | 21:00 | Kłajpeda | Ukraina - Słowenia | 64:68 |
03.09 | 15:30 | Kłajpeda | Ukraina - Bułgaria | 67:56 |
03.09 | 18:00 | Kłajpeda | Słowenia - Gruzja | 87:75 |
03.09 | 21:00 | Kłajpeda | Rosja - Belgia | 79:58 |
04.09 | 15:30 | Kłajpeda | Gruzja - Ukraina | 69:53 |
04.09 | 18:00 | Kłajpeda | Bułgaria - Rosja | 77:89 |
04.09 | 21:00 | Kłajpeda | Belgia - Słowenia | 61:70 |
05.09 | 15:30 | Kłajpeda | Gruzja - Bułgaria | 69:79 |
05.09 | 18:00 | Kłajpeda | Słowenia - Rosja | 64:65 |
05.09 | 21:00 | Kłajpeda | Ukraina - Belgia | 74:61 |