W dotychczas rozegranych siedemnastu spotkaniach ekipa Tulsy Shock jedynie raz mogła cieszyć się z wygranej. Nie pomogły zmiany w kadrze zespołu, nie pomogła też zmiana na ławce trenerskiej, gdzie Nolana Richardsona zastąpiła Teresa Edwards. Pod jej wodzą Shock przegrało sześć ostatnich meczów. Czy w końcu zawodniczkom Tulsy uda się wygrać?
- Staramy się nie myśleć o żadnych rekordach czy czarnych seriach. Staramy się skupić na sobie i zacząć grać lepiej, a co za tym idzie zacząć wygrywać - mówi Edwards.
Aktualnie niechlubny rekord należy do Washington Mystics, które sezon 1998 zakońćzyły z bilansem zaledwie 3 wygranych i 27 porażek. Wtedy jednak w sezonie zasadniczym rozgrywano 30 spotkań, teraz liczba ta wzrosła o cztery. W tym systemie najgorszy wynik zanotowała Atlanta Dream, która w swoim debiutanckim sezonie wygrała zaledwie 4 spotkania.
- Patrzymy na swój zespół, którego budowa na liczącą się drużynę w lidze trwa trochę dłużej w porównaniu z tym, czego się spodziewaliśmy - komentuje sytuację prezydent klubu Steve Svetoha.
Jeszcze kilka sezonów temu Shock było postrachem całej ligi zdobywając mistrzowskie tytuły. Wszystko zmieniło się w momencie, w którym ekipę przeniesiono z Detroit do Tulsy. Wtedy na rozbrat z Shock zdecydowały się Cheryl Ford, Katie Smith czy Deanna Nolan. Do tej ostatniej team z Tulsy nadal ma prawa i jeżeli ta zdecyduje się na powrót do WNBA to trafi właśnie do Shock. Nic jednak nie wskazuje na to, że Nolan zapała ponownie miłością do gry w najlepszej lidze świata.
W drużynie starają się nieco odmienić skład. Dlatego też miejsce w składzie straciła Marion Jones, a zdecydowano się na angaż Betty Lennox, której w WNBA nikomu przedstawiać nie trzeba. Dużo wiary łączy się również z Elizabeth Cambage, australijską debiutantką. Czy te zawodniczki pomogą uciec od ustanowienia niechlubnego rekordu WNBA?