22-latek poprowadził Bulls do najlepszego bilansu od sezonu 1997/1998, kiedy po raz ostatni Michael Jordan ze swoimi kompanami zaczarowali całą ligę i sięgnęli po mistrzowski tytuł. Derrick Rose zdobywał średnio 25 punktów, 7,7 asysty i 4,1 zbiórki.
Oficjalny komunikat ligi ma pojawić się we wtorek, z kolei w środę, podczas drugiego meczu Bulls-Hawks, Rose otrzyma nagrodę.
Wszystko wskazuje więc na to, że Rose (MVP) i Tom Thibodeau (trener roku) będą 12 duetem z jednego klubu, który zgarnie dwie najważniejsze nagrody sezonu zasadniczego.
- Nic o tym jeszcze nie słyszałem. Przepraszam, że to mówię, ale to ostatnia rzecz, o której teraz myślę - powiedział sam zainteresowany, który koncentruje się obecnie na rywalizacji z Atlantą Hawks.
Rose występuje w NBA od trzech lat. Rozpoczynał od nagrody dla najlepszego debiutanta roku, później przyszedł czas na Mecz Gwiazd, aż w końcu na najwartościowszą statuetkę. Jego statystyki rosną z roku na rok, podobnie jak forma Bulls. Wielu oczekuje, że pod jego wodzą zespół z Wietrznego Miasta nawiąże do wspaniałych sukcesów sprzed kilkunastu lat.
22-latek pochodzący właśnie z Chicago już w szkole średniej był wyróżniającym się zawodnikiem. Grając w Simeon Career Academy dwukrotnie triumfował w mistrzostwach stanu Illinois, a na uczelni poprowadził Memphis do wielkiego finału NCAA w 2008 roku.
W sezonie 1968/1969 23-letni wówczas Wes Unseld z Baltimore Bullets otrzymał nagrodę dla debiutanta roku i najbardziej wartościowego zawodnika (MVP) sezonu zasadniczego.
Derrick Rose - jedyny obok Michaela Jordana MVP sezonu zasadniczego w historii klubu