Wojciech Wieczorek: Chcieliśmy wygrać jednym punktem

W pierwszej części sezonu zasadniczego dąbrowianie ponieśli w Radomiu dotkliwą porażkę, za którą chcieli się zrewanżować. Udało im się to, ale nie w pełni. Choć trener MKS-u jest dumny z wyczynu swoich podopiecznych. - Mam ogromne uznanie dla mojego zespołu, który w ciągu siedmiu dni rozegrał dwa bardzo trudne spotkania w osiem osób - Wojciech Wieczorek powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Przed sobotnim meczem, okrzykniętym mianem szlagieru 27. kolejki, obie drużyny miały swoje problemy. Radomianie mieli w pamięci bolesną porażkę ze Sportino z minionej kolejki. Natomiast w Dąbrowie Górniczej trwał kolejny odcinek serialu pod tytułem "Kontuzje w MKS-ie". Z problemami kadrowymi Zagłębiacy borykają się praktycznie od początku rozgrywek, ale odkąd ze składu wypadł Tomasz Wróbel (pauzował już drugą kolejkę), są oni zmuszeni do grania w ósemkę, pomoc ze strony dwóch juniorów - Marcina Piechowicza i Marcina Wójcika - ogranicza się bowiem do dopingu i rozgrzewki przedmeczowej.

Pierwsza połowa w wykonaniu dąbrowian była bardzo dobra, zdołali w niej zdobyć aż 55 punktów, co trener Rosy Piotr Ignatowicz określił mianem rekordu. Jednak w przerwie coś się zmieniło w szeregach gospodarzy. - Naszym zadaniem było wygrać mecz jednym punktem. W obecnej sytuacji kadrowej nie stać nas na 40 minut bardzo, bardzo dobrej gry - wyjaśnił tę oczywistość Wojciech Wieczorek, trener MKS-u.

Zagłębiacy stracili swoją wysoką skuteczność, w ich poczynaniach było dużo niedokładności, a jedynym pozytywnym aspektem ich gry była wciąż dobra obrona, która skutecznie uniemożliwiała radomianom doprowadzenie do remisu. - W pierwszej połowie wszyscy nasi zawodnicy grali na sto procent swoich możliwości i było widać tego efekty. Byliśmy pewni, że nie uda nam się utrzymać tego tempa i takiej skuteczności przez cały mecz - podkreślił Wieczorek. Dąbrowski szkoleniowiec zwrócił uwagę również na dobrą postawę swoich podopiecznych w defensywie, która była ich najmocniejszą stroną w drugiej połowie. - Pozostaje tylko i wyłącznie cieszyć się, że na przestrzeni całego spotkania zagraliśmy bardzo dobrze w obronie. Zdobywaliśmy dwukrotnie mniej punktów, ale spowodowaliśmy, że Rosa miała mniejszą liczbę punktów rzuconych. To bardzo cieszy - dodał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

MKS rozgrywa serię najważniejszych spotkań w ośmioosobowym składzie, pomoc dwóch juniorów jest bowiem znikoma. Najpierw poległ Asseco Prokom 2 Gdynia (w tym meczu grał jeszcze Tomasz Wróbel, ale ze względu na ból zagrał jedynie dziewięć minut), potem w Warszawie po raz pierwszy na własnym parkiecie przegrała Politechnika, natomiast w sobotę przyszedł czas na radomskiego beniaminka. Przed dąbrowianami następna wymagająca konfrontacja, w środę czeka ich bowiem zaległy mecz ze Sportino. - Kolejny trudny mecz zagraliśmy w osiem osób. Przed nami następne ważne spotkanie, bardzo trudne, w którym będziemy grać w tym samym składzie - z żalem przyznał.

Jednak nastroje w dąbrowskich szeregach (pomiajając ból kolan) były bardzo dobre, ale niedosyt pozostał. - Jestem bardzo zadowolony z tego zwycięstwa, przez chwilę pojawiła się okazja, by odrobić straty z Radomia (MKS przegrał 64:81 - przyp. red.), gdy prowadziliśmy jedenastoma punktami. Niestety, dwa niecelne rzuty za trzy punkty spowodowały, że skoncentrowaliśmy się na tym, by bezpiecznie dowieźć korzystny dla nas wynik do końca meczu. W mojej ocenie przez całe spotkanie kontrolowaliśmy grę i wygraliśmy zasłużenie. Mam ogromne uznanie dla mojego zespołu, który w ciągu siedmiu dni rozegrał dwa bardzo trudne spotkania w osiem osób - zakończył Wojciech Wieczorek.

Komentarze (0)