Tomasz Jankowski: Trzeba być skoncentrowanym od początku do końca

Bardzo ważny mecz czeka w niedzielę koszykarzy zielonogórskiego Zastalu. Beniaminek Tauron Basket Ligi we własnej hali podejmie AZS Koszalin. Jeśli podopieczni Tomasza Jankowskiego marzą o awansie do play-offów, muszą pokonać swojego najbliższego rywala.

- Niedzielnego meczu nie nazywałbym najważniejszym spotkaniem w sezonie. Oczywiście, zwycięstwo podtrzyma nasze szanse wejścia do play-offów. Wiadomo, że nasza sytuacja zrobiła się dosyć skomplikowana. Kilka spotkań zakończyło się wynikami nie po naszej myśli, ale nie zależy to do końca od nas. Zrobimy wszystko aby to, co zależy od nas, skończyło się pozytywnie. Dlatego też mecz z AZS-em Koszalin traktujemy jak najbardziej poważnie. Po zwycięstwie w niedzielę nadal będziemy się liczyć w walce o play-offy - powiedział Tomasz Jankowski.

Co szkoleniowiec Zastalu ma do powiedzenia na temat najbliższego rywala swojej drużyny? - Zespół z Koszalina jest bardzo nieobliczalny i nie jest to jakiś wyświechtany slogan. Prawie wszyscy zawodnicy stanowią tam zagrożenie jeśli chodzi o rzuty za trzy punkty. Między innymi Winsome Frazier, Igor Milicić, George Reese i Grzegorz Arabas to gracze, którzy dobrze sobie radzą zza linii trzech punktów. Uważam, że tego powinniśmy się obawiać najbardziej i na to uczulam chłopaków. Chciałbym w jakiś sposób zastopować Igora Milicicia, który jest bez wątpienia głównodowodzącym na boisku, rozdaje piłki idealnie, zresztą jego rekordy są niesamowite. Ostatnio zaliczył 16 asyst, co zdarza się bardzo rzadko. Chciałbym, żeby w niedzielnym spotkaniu nie miał tylu możliwości - stwierdził.

W ubiegłotygodniowym meczu w Zgorzelcu na parkiecie nie pojawili się m.in. Grzegorz Kukiełka i Maciej Raczyński. - Każdy mecz to inna historia. Zawodników dobieram pod danego rywala i akurat w meczu z Turowem doszło do takiej sytuacji. Nie zamierzam się z tego tłumaczyć. W niedzielnym meczu widzę zarówno Maćka, jak i Grzegorza, chociaż ten ostatni tydzień nie trenował ze względu na naciągnięte mięśnie pleców. Będziemy teraz rotować więcej, aby zawodników rzucających jak najbardziej zmęczyć - zdradził Jankowski.

AZS Koszalin w ostatniej kolejce po dogrywce wygrał z Polpharmą Starogard Gdański 114:107. - Każde zwycięstwo podbudowuje zespół. Tak, jak my czuliśmy się fajnie po zwycięstwie nad Polonią Warszawa, tak po tygodniu nasze nastroje były już trochę inne po laniu, jakie dostaliśmy w Zgorzelcu. Myślę, że AZS Koszalin na pewno w tym momencie czuje się mocny, wygrali kilka ważnych spotkań, ale nie jest to aż tak ważne. Gramy u siebie i myślę, że przy wsparciu publiczności i zrozumieniu wagi tego spotkania, będziemy się cieszyć po meczu - zaznaczył trener zielonogórzan.

W pierwszym meczu z AZS-em Koszalin, Zastal wysoko prowadził na wyjeździe, by ostatecznie w końcówce roztrwonić swoją przewagę i przegrać 87:93. - To spotkanie wspominam na dwa różne sposoby. Przede wszystkim pamiętam, że nie mógł nam wtedy pomóc Chris Burgess, który był chory, przez co graliśmy właściwie bez "piątki". Marcin Chodkiewicz, Żarko Comagić i wtedy jeszcze Rafał Rajewicz walczyli pod koszem bardzo dobrze. Mieliśmy kilkunastopunktową przewagę przed ostatnią kwartą, która wydawała się bezpieczna. W starciu z takim zespołem żadna przewaga nie jest jednak bezpieczna, bo jest to drużyna bardzo doświadczona. Ci zawodnicy od wielu lat grają na polskich parkietach i nie tylko. Trzeba być więc skoncentrowanym od początku do końca. W tamtym meczu zabrakło nam zimnej krwi, nie wykorzystaliśmy bodajże siedmiu osobistych w ostatniej kwarcie oraz kilku stuprocentowych sytuacji podkoszowych. Bez takich łatwych i wydawałoby się pewnych punktów, trudno jest wygrać mecz - zakończył Tomasz Jankowski.

Komentarze (0)