Piotr Zych (trener ŁKS): Przede wszystkim gratuluję Rosie zwycięstwa. To nie był najlepszy mecz w naszym wykonaniu, bardzo wyraźnie przegraliśmy zbiórkę na obu tablicach, co rzadko nam się w tym sezonie zdarza. Popełniliśmy zbyt dużo niewymuszonych strat, a nasza dyspozycja w ataku pozostawia dużo do życzenia. Chcielibyśmy szybko zapomnieć o tym meczu, bo mieliśmy w czwartej kwarcie już osiem punktów, a ostatecznie pozwoliliśmy Rosie wrócić do gry i tyle na ten temat.
Piotr Ignatowicz (trener Rosy): W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze, pomijając początek pierwszej kwarty. Trzecia odsłona to niestety katastrofa w naszym wykonaniu, ten fragment przede wszystkim przegraliśmy w naszych głowach. Jesteśmy beniaminkiem i czasami nie umiemy sobie poradzić z dość wysokim prowadzeniem. Oba zespoły grały przez cały mecz falami, nie było to piękne dla oka, ale emocji nie brakowało. Nam udało się w pewnym momencie wstrzelić z potrójną zmianą. Można powiedzieć, że tym razem miałem nosa, po prostu znam mój zespół i wiedziałem na kogo mogę liczyć. Czasami moje zmiany nie przynoszą takiego skutku, ale musieliśmy coś zrobić, bo z chłopaków po prostu uszło powietrze. Dość nerwowo zareagowałem na niektóre sytuacje, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Kiedyś powiedział mi jeden szkoleniowiec, że trener to i małpę powinien z siebie zrobić jeśli to pomoże zespołowi odnieść sukces.
Marcin Salamonik (ŁKS): Gdybyśmy zagrali na swoim równym poziomie, to uważam, że ten mecz byśmy wygrali. Parę dni temu zagraliśmy dobrze z Warszawą a w ciągu kilku dni straciliśmy wszystkie nasze walory. To bardzo smutne, ale po tym meczu oddaliła się perspektywa czwartego miejsca.
Piotr Kardaś (kapitan Rosy): W tym sezonie tak na prawdę przegraliśmy tylko dwie końcówki, jedną z Asseco i drugą właśnie z ŁKS-em na wyjeździe. To chyba nie przypadek, a jeśli ktoś nazywa to szczęściem to wypada się tylko cieszyć i podtrzymywać tą passę. W play-offach wszystkie mecze będą wyrównane i każdy punkt będzie się liczył, także życzyłbym sobie i Rosie, aby to szczęście było w dalszym ciągu z nami.