Krzysztof Kaczmarczyk: Ten sezon nie jest dla ciebie na razie wymarzony. Rozpoczęłaś go od kontuzji, po czym w trakcie przyplątał się uraz kolana. To wszystko spowodowało, że zdołałaś zagrać zaledwie w 7 meczach Ford Germaz Ekstraklasy w tym sezonie. Jest szansa, że już nie opuścisz żadnego meczu do końca sezonu?
Magdalena Radwan: No niestety ten sezon jest trochę pechowy. Najpierw kontuzja na turnieju przed sezonem, a później kontuzja kolana wyeliminowała mnie na dość długo i potrzebny był zabieg oraz rehabilitacja. Mam jednak nadzieję, że limit kontuzji został już wyczerpany!
Po łatwej wygranej z brzeską Odrą teraz przychodzi czas na mecz w jaskini lwa. Są szanse pokonać Wisłę Can Pack, która w ostatnim czasie gra perfekcyjnie i wygrywa mecz za meczem?
- Zdajemy sobie doskonale sprawę, jak silnym zespołem jest Wisła, ale szanse na zwycięstwo są przecież zawsze. Jak to się mówi, dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe, dlatego wierzymy w korzystny wynik.
Jedną z kluczowych zawodniczek Białej Gwiazdy jest Ewelina Kobryn. Myślisz, że wasz nowy nabytek, czyli Hajdana Radunovic będzie w stanie stanąć do rywalizacji z "Ewką"?
- Ewcia jest świetną koszykarką, co już niejednokrotnie udowodniła. Hajdana natomiast jest bardzo doświadczoną zawodniczką. Gra niesamowicie mądrze, dlatego myślę, że będzie dużo ciekawej walki pod koszami.
Trener Omanic przygotował coś specjalnego na mecz w Krakowie, czy treningi były podobne jak przed każdym innym spotkaniem w sezonie?
- Do każdego meczu przygotowujemy się pod kątem zespołu, z którym gramy. Nie inaczej było tym razem.
W meczu w Krakowie nie do zatrzymania okazała się dla was Janell Burse, której teraz nie ma już w składzie Wisły. To daje wam jakiś handicap? Z drugiej strony są Nicole Powell oraz Jelena Leuczanka...
- Wisła ma tyle wartościowych zawodniczek, że odejście jednej nie sprawia w zasadzie żadnej różnicy czy osłabienia. Jak wspomniałeś, do drużyny doszły dwie nowe koszykarki, których raczej nie trzeba nam bliżej przedstawiać, bo ich klasa jest każdemu doskonale znana.
Dla ciebie będzie to powrót do hali w Krakowie i gra przeciwko drużynie, w której spędziłaś ładnych parę lat. Traktujesz to miejsce i te mecze z jakimś wielkim sentymentem?
- Sam mecz traktuję jak każdy inny, ale na pewno sentyment jest, gdyż w Krakowie spędziłam tyle wspaniałych lat. Wystarczy jak sobie przypomnę chwile, kiedy zdobywałyśmy medale! Sala była wypełniona kibicami, którzy robili niesamowitą atmosferę. Do takich chwil na pewno warto wracać, no i do ludzi, których przez tyle lat miałam przyjemność poznać.
Obecne rozgrywki są dla ciebie jubileuszowe, bowiem dziesiąte spędzone na parkietach najwyższej klasy rozgrywkowej. Uda się je zakończyć ponownie medalem?
- Nawet tego nie wiedziałam (śmiech). Czy się uda, okaże się na koniec sezonu, ale na pewno bardzo bym tego chciała.
W ligowej tabeli balansujecie na granicy czwartego miejsca, co daje atut własnego parkietu w fazie play off. Myślisz, że uda się wam w niej znaleźć po rundzie zasadniczej?
- Będziemy robić wszystko, żeby znaleźć się w czwórce. Taki mamy cel i postaramy się go zrealizować.
Od tego sezonu w przerwach meczów w hali przy ulicy Reymonta można zauważyć działalność szkółki Radwan Sport, którą założyłaś wspólnie z bratem Grzegorzem. Teraz w końcu będziecie mogli zaprezentować coś wspólnie, czy nie ma takiej opcji, a w głowie tylko mecz z Wisłą Can Pack?
- Jak tylko jest możliwość, to staramy się, żeby dzieci miały możliwość występów w przerwie meczów, występują przed publicznością oraz mają kontakt z koszykarkami. Dla nich na pewno jest to wielkie przeżycie. Ja teraz skupiam się tylko na meczu z Wisłą, a na wspólne występy przyjdzie jeszcze czas (śmiech).