Nadal dobrą passę mają Orlando Magic. Przebudowany zespół Stana Van Gundy'ego pewnie pokonał Cleveland Cavaliers. Spora w tym zasługa nowych twarzy w drużynie - Gilberta Arenasa (22pkt) i Jasona Richardsona (20pkt).
Magic czwarte zwycięstwo z rzędu zapewnili sobie dopiero w ostatniej odsłonie. Wcześniej bowiem skazywani na pożarcie Kawalerzyści radzili sobie bardzo dobrze. - To była świetna czwarta kwarta - powiedział coach z Orlando.
Kluczem do zwycięstwa była dobra dyspozycja na obwodzie. Ekipa z Florydy trafiła 19 trójek (31 prób). Najwięcej trafień zza łuku (4) zaliczył wspomniany wcześniej Richardson. Ostatnia kwarta rozpoczęła się od prowadzenie Magic 75:74. Przyjezdni przejęli później kontrolę nad wynikiem. Na niespełna cztery minuty przed zakończeniem spotkania Orlando miało przewagę wynoszącą siedemnaście oczek (102:85).
- Pokazali, że mają ogromną siłę ognia. Niestety my takiej nie posiadamy - powiedział trener Cavs, Byron Scott.
Cleveland Cavaliers - Orlando Magic 95:110 (33:30, 24:30, 17:15, 21:35)
(Jamison 21, Gibson 15 (6zb), Varejao 14 (9zb), Williams 14 (8as) - Arenas 22 (11as, 6zb), Richardson 20 (5zb), Redick 14)
- Zwycięstwo nad mistrzem zawsze dobrze smakuje - powiedział Manu Ginobili. Argentyńczyk wraz z kolegami pewnie pokonał Los Angeles Lakers. Dla obrońców tytułu przegrana ze Spurs była trzecią wysoką porażką z rzędu.
Jeziorowcy po pierwszej połowie jeszcze prowadzili, ale później do głosu doszli miejscowi, którzy rozwiali wszelkie nadzieje gości na zwycięstwo. Dzięki dobrej grze między innymi Tony'ego Parkera (23pkt) i DeJuana Blaira (17pkt) przewaga Ostróg w pewnym momencie sięgnęła 19 oczek.
Problemem ekipy z Kalifornii była skuteczność. Sam lider drużyny, Kobe Bryant trafił 8 z 27 rzutów (21pkt). W pewnym momencie spudłował trzynaście prób z rzędu i popełnił cztery straty. Lider teamu z LA został ukarany także przewinieniem technicznym za scysję z Georgem Hillem.
- Możesz być gwiazdą NBA oraz MVP, ale ja i tak nie wymięknę - oznajmił gracz Spurs.
Jeziorowcy po raz pierwszy od 2007 roku zaliczyli dziesięć porażek tak szybko.
San Antonio Spurs - Los Angeles Lakers 97:82 (27:18, 15:26, 29:18, 26:20
(Parker 23, Blair 17 (15zb), Jefferson 15 (7zb) - Bryant 21 (5zb), Artest 10, Bynum 10 (7zb))
Pozostałe mecze:
Indiana Pacers - Boston Celtics 83:95 (26:19, 21:26, 20:21, 16:29)
(Rush 17 (7zb), Granger 15, Collison 10 - Pierce 21 (7as, 5zb), Allen 17, Davis 14)
Miami Heat - New York Knicks 106:98 (34:18, 19:22, 27:25, 26:33)
(Wade 40 (9zb), James 18 (10zb, 8as), Bosh 18 (10zb) - Stoudemire 30 (7zb), Chandler 21 (6zb), Felton 15 (5as))
Chicago Bulls - Milwaukee Bucks 90:77 (27:15, 17:30, 23:17, 23:15)
(Deng 24 (5zb), Boozer 24 (9zb), Rose 18 (12as, 6zb) - Salmons 18, Maggette 15, Mbah a Moute 12 (10zb))
Dallas Mavericks - Toronto Raptors 76:84 (13:23, 27:23, 19:18, 17:20)
(Terry 18 (6as), Butler 15, Marion 12 (5zb) - Davis 17 (12zb), Kleiza 16, DeRozan 16)
Denver Nuggets - Portland Trail Blazers 95:77 (25:21, 23:20, 30:17, 17:19)
(Billups 18 (9as), Smith 17, Nene 17 (7zb) - Aldridge 18 (13zb), Batum 14 (5zb), Fernandez 11)