W drugiej minucie meczu ŁKS-u ze Startem Lublin za 3 punkty trafił Sebastian Szymański i na tablicy widniał wynik 2:3. Jak się później okazało, było to jedyne prowadzenie gości w przekroju całego spotkania.
Gospodarze rozpoczęli bardzo udanie, prowadząc już 10:3. Łodzianie grali na wysokiej skuteczności, jednak ich problemem były przewinienia, skrupulatnie odgwizdywane przez sędziów, którzy tego dnia nie pozwalali na zbyt wiele ani jednym ani drugim. Właśnie dzięki faulom przeciwników i wykonanywanym rzutom osobistym, Start w pierwszej połowie "trzymał" wynik i nie pozwalał ŁKS-owi odskoczyć. Równo z syreną, kończącą pierwszą odsłonę, za 3 punkty trafił Filip Kenig i po 10 minutach łodzianie prowadzili 21:15.
Kolejne "oczka" przewagi gospodarze wypracowali w następnych minutach, a po rzucie zza linii 6,75 Bartłomieja Szczepaniaka, trener gości zmuszony był poprosić o czas, gdyż strata jego zespołu po raz pierwszy przekroczyła 10 punktów. 60-sekundowa narada jego zawodnikom niewiele pomogła, ale przeszkodziła łodzianom i wybiła ich z rytmu. Przed przerwą na parkiecie oglądaliśmy bowiem dużo chaosu, całą gamę niecelnych rzutów z nawet bardzo korzystnych pozycji, a także proste seryjne straty i długie okresy gry bez punktów. Tuż przed zejściem drużyn do szatni, wyczyn Keniga z 1. kwarty, powtórzył tym razem Sergiusz Prażmo, zmniejszając straty Startu do 9 "oczek".
Trzecia kwarta to był decydujący cios, zadany przez zawodników ŁKS-u rywalowi. Kilka celnych rzutów z dystansu (m.in. "trójki" Michała Krajewskiego i Dariusza Kalinowskiego), połączone z dobrą, twardą obroną, spowodowały powiększenie prowadzenia do 21 punktów i właściwie przesądzenie o losach meczu. Lublinianie nie radzili sobie w akcjach ofensywnych i zmuszani byli często do oddawania rzutów z zupełnie nieprzygotowanych pozycji.
Nadzieje gości odżyły jeszcze na moment na początku ostatniej odsłony. Najpierw Łukasz Jagoda zdobył w ciągu 30 sekund 5 punktów, a następnie celne rzuty Szymańskiego i Łukasza Kwiatkowskiego doprowadziły do wyniku 60:51. Kibicom w hali przy al.Unii serca zaczęły bić z nerwów mocniej, ale wtedy łodzianie się przebudzili z chwilowej drzemki, zdobyli kolejne 13 punktów i nie pozostawili przeciwnikom złudzeń, kontrolując zawody już do końca.
ŁKS Sphinx Łódź - Olimp MKS Start Lublin 75:59 (21:15, 17:14, 20:11, 17:19)
ŁKS Sphinx: Krajewski 15, Sulima 14, Szczepaniak 11, Kalinowski 10, Dłuski 6, Trepka 5, Kenig 5, Salamonik 5, Bartoszewicz 4, Morawiec 0, Kuczmera 0, Binkowski 0.
Olimp MKS Start: Sikora 15, Kwiatkowski 13, Jagoda 7, Szymański 7, Łuszczewski 6, Aleksandrowicz 4, Prażmo 3, Myśliwiec 2, Prostak 2.
Sędziowali: Moszakowski, Nejman i Szwadowski.