Horror z happy endem - relacja z meczu Górnik Wałbrzych - MKS Dąbrowa Górnicza

O tym, że Górnik lubi fundować kibicom nerwowe końcówki wie każdy fan wałbrzyskiego zespołu. Tym razem hala świeciła pustkami, ale podopieczni trenera Chlebdy zasłużyli po tym meczu na "standing ovation". Pokonali bowiem po doskonałej grze w dogrywce aspirujący do awansu MKS i z optymizmem patrzą na kolejne spotkania.

Wydawało się, że po meczu z Turowem kibice w komplecie będą dopingować swoich graczy, tymczasem w Wałbrzychu hala obfitowała w puste krzesełka. Jednak pierwsza część gry w wykonaniu Górnika mogła się podobać. Dobrze rozpoczął Mateusz Nitsche, który do tej pory miał spore problemy ze zdobywaniem punktów. Dodatkowo dobra gra w obronie Bartłomieja Józefowicza dawała kibicom powody do oklasków. W ataku jak zwykle ton grze nadawali kapitan Marcin Sterenga i Maciej Ustarbowski. Ten drugi jednak szybko złapał 3 faule i trener Arkadiusz Chlebda zmuszony był rotować składem. Wśród gości z Dąbrowy brylował Mariusz Piotrkowski, który dobrze wykorzystywał podania od kolegów. Górnicy wreszcie grali zespołowo co było do tej pory największym mankamentem tej drużyny. Ostatecznie Górnik po tej kwarcie schodził na przerwę z przewagą 8 punktów, wygrywając 21:13.

Druga odsłona gry to już aktywniejsza gra zespołu trenera Wojciecha Wieczorka. Dobrze grał wprowadzony w tej kwarcie na parkiet Krzysztof Koziński, który najpierw rzutem za 3 punkty a za chwilę za 2 zniwelował przewagę gospodarzy. Górnik dobrze wyprowadzał swoich graczy obwodowych czego efektem były skuteczne rzuty za 3 Damiana Pielocha, Jakuba Kietlińskiego i Mateusza Nitsche. MKS jednak dobrze radził sobie w ataku czego efektem były szybko łapane faule przez Górników. Skutecznie wykonywane rzuty osobiste pozwoliły nie tylko odrobić straty, ale także wyjść MKS-owi na prowadzenie, które utrzymali do końca drugiej kwarty. Do połowy na tablicy świetlnej widniał wynik 35:37.

Trzecia kwarta to już gra kosz za kosz obu zespołów. Dobrze rozgrywał Łukasz Szczypka, który dodatkowo wykorzystywał pozycje do zdobywania punktów. Gospodarze znów szybko łapali faule grając nieuważnie w obronie. Jednak tego dnia Górnik był zespołem i każdy zawodnik wchodzący z ławki wnosił nową jakość do gry nie osłabiając przy tym zespołu. Jednak Piotrkowski i spółka nie pozwalali wyjść na prowadzenie wałbrzyszanom cały czas utrzymując przewagę 4 punktów. Wałbrzyszanie wydawało się momentami, że za bardzo chcieli popełniając proste błędy. Dodatkowo 4 przewinienie złapał Ustarbowski, który jak wiadomo jest pierwszą opcją w ataku i wydawało się, że trener Chlebda będzie miał spory kłopot. Ostatecznie przed ostatnią odsłoną Górnik przegrywał 51:55.

Ostatnia kwarta to już ogrom emocji, które towarzyszyły kibicom dosłownie do ostatniej sekundy. Oba zespoły grały bezpardonowo w obronie czego skutkiem były szybko łapane faule. Sędziowie nie byli łaskawi dla wałbrzyszan tego dnia i w niespełna 5 minut ostatniej kwarty za 5 przewinień spadli Ustarbowski i Nitsche. Jednak ta kwarta to głównie rzuty osobiste oddawane z dwóch stron parkietu. Skutecznie egzekwowali je Szczypka i Radosław Basiński natomiast wśród wałbrzyszan Łukasz Muszyński, który był bohaterem Górnika w tej kwarcie. Jego dobra gra w obronie wprowadzała wiele zamętu w szeregi gości, którzy właśnie faulami próbowali zatrzymywać byłego gracza Polonii Warszawa. Jednak najważniejszą akcję Górnik przeprowadził na 14 sekund przed końcem spotkania przegrywając 2 punktami - gospodarze szybko przeprowadzili piłkę podając ją do Pielocha a ten rzutem z narożnika za 3 mógł przesądzić o zwycięstwie, tymczasem wyplutą z kosza piłkę dobił Wróbel i w Wałbrzychu miała miejsce pierwsza w tym sezonie dogrywka.

Doliczone minuty to już popis gry Górnika. Mimo problemów z faulami eksperymentalna wydawałoby się piątka wałbrzyszan pokazała jak wygląda gra zespołowa i ambitna gra do końca. Dobrze grał w tym fragmencie Krzysztof Jakóbczyk, który trafiał w ważnych momentach. Goście w tym fragmencie swoje punkty głównie zdobywali z linii wolnych. Górnik wykorzystywał faule trafiając wolne i odskakiwał rywalom. Taką grą porwali kibiców do dopingu na stojąco i pokazali, że Górnik to nie tylko Ustarbowski i Jakóbczyk, ale drużyna, w której każdy może w ważnym momencie zdobyć punkty. Ostatecznie ku uciesze kibiców Górnik po dogrywce pokonał MKS 99:90.

Górnik Wałbrzych – MKS Dąbrowa Górnicza 99:90 (21:13, 14:24, 16:18, 23:19, d. 25:16)

Górnik Wałbrzych: Jakóbczyk 20 (2x3), Sterenga 15, Muszyński 14, Ustarbowski 13 (1x3) , Nitsche 11 (3x3), Pieloch 9 (1x3), Kietliński 7 (1x3), Wróbel 6, Józefowicz 4, Stochmiałek 0.

MKS Dąbrowa Górnicza: Szczypka 20 (1x3), Koziński 17 (3x3), Piotrkowski 15, Basiński 13, Zieliński 12, Lisewski 6, Bogdanowicz 4, Lemański 3 (1x3), Piechowicz 0.

Komentarze (0)