Ewelina Kobryn: Wyciągnęłyśmy wnioski w drugiej połowie

Wisła Can Pack Kraków po porażce na inaugurację Euroligi w Mondeville, tym razem nie mogła się potknąć. Pod Wawelem doszło do dramatycznego meczu z Pecs 2010, ale po końcowym gwizdku w hali przy Reymonta zapanował szał radości. Po czterdziestu minutach dramatycznego boju ekipa spod znaku Białej Gwiazdy miała na swoim koncie o 2 oczka więcej od rywalek.

- Z Peczem zawsze gra nam się ciężko. Praktycznie zawsze nasze mecze są wyrównane do samego końca. Dlatego tym bardziej cieszymy się ze zwycięstwa - mówiła po meczu bardzo zadowolona Ewelina Kobryn, środkowa Wisły Can Pack.

Koszykarka Białej Gwiazdy w całym meczu uzbierała na swoim koncie 15 punktów oraz 6 zbiórek, będąc drugim strzelcem swojego zespołu. To właśnie Kobryn w trzeciej kwarcie zdobyła kilka niezwykle ważnych punktów, które pozwoliły powrócić do gry po tym, jak rywalki z Węgier odskoczyły już nawet na 7 punktów.

- Ja bardzo cieszę ze zwycięstwa, bo było ono dla nas bardzo ważne. Po przegranym meczu w Mondeville nie mogłyśmy stracić kolejnych punktów. Cieszę się, że podniosłyśmy się po tej porażce we Francji - komentowała Kobryn. - To był bardzo ciężki mecz z wyrównaną końcówką, w której gra toczyła się kosz za kosz. Na własnym parkiecie musiałyśmy jednak wygrać.

Ewelina Kobryn tradycyjnie miała swój duży wkład w sukces Wisły Can Pack Kraków

Mecz miał niesamowite wahania. W pierwszej kwarcie Wisła Can Pack prowadziła już nawet 13:2, po to, żeby do szatni schodzić przegrywając różnicą 5 oczek. Wszystko to spowodowane było fatalną grą w defensywie, gdzie zawodniczki z Peczu bezbłędnie wykorzystywały każdy błąd krakowianek. W drugiej połowie gospodynie wyciągnęły jednak odpowiednie wnioski.

- Po przerwie wyciągnęłyśmy wnioski po drugiej kwarcie gdzie dziewczyny z Peczu rzucały nam łatwe punkty z ponowień akcji. Przede wszystkim musiałyśmy wyeliminować błąd zastawienia, gdzie rywalki zbierały po kilka razy piłki w ataku po swoich niecelnych rzutach. Takie coś nie może nam się przytrafić szczególnie w meczu z Pecs, gdzie byłyśmy zespołem wyższym - komentuje popularna "Ewka". - Takie coś nie powinno się zdarzyć. Trzeba się jednak cieszyć ze zwycięstwa, że podjęłyśmy walkę. Jestem dumna i zadowolona.

Jak mówi środkowa Wisły, takie nerwy spowodowane były faktem braku realizacji przedmeczowych założeń w defensywie, jak nakreślił trener Jose Ignacio Hernandez. - Nie broniłyśmy tak, jak zakładaliśmy przed meczem, dlatego rywalki zdobywały łatwo punkty czy to z ustawionej gry, czy szybkich ataków - mówi krakowianka.

Kobryn to nie jedyna koszykarka, która miała duży wkład w udaną pogoń Wisły Can Pack Kraków za rywalem. Kto wie, jak potoczyły by się losy końcówki meczu, gdyby nie znakomita seria rzutów na przełomie trzeciej i czwartej kwarty w wykonaniu Pauliny Pawlak. - Paulina jest ostatnio w wyśmienitej formie, co potwierdziła już w meczu z Lotosem. Staje się takim naszym liderem. Wzięła na siebie ciężar zdobywania punktów i oddaje dużo ważnych rzutów, a dla nas najważniejsze, że wpadają one do kosza - zakończyła Kobryn. Pawlak w całym meczu uzbierała 13 punktów.

Komentarze (0)