Jesteśmy specyficzną drużyną - rozmowa z Katarzyną Bednarczyk, koszykarką PTS Lider Pruszków

W Pruszkowie w sezonie 2010/2011 postawiono na skład oparty na solidnych Polkach. Wśród nich znalazła się młoda i obiecująca Katarzyna Bednarczyk, która dobrą dyspozycją wywalczyła sobie nawet miejsce w pierwszej piątce. Sama skrzydłowa jest bardzo zadowolona z takiego obrotu sprawy, gdyż ciężka praca daje efekty. Koszykarka cieszy się również faktu, że w poprzednim sezonie udało jej się zamienić CCC na Lidera.

Krzysztof Kaczmarczyk: Pokonując Widzew Łódź odniosłyście czwarte zwycięstwo w tegorocznym sezonie. Są zatem powody do zadowolenia?

Katarzyna Bednarczyk: Zdecydowanie tak. Każde zwycięstwo sprawia, że jesteśmy zadowolone, a jeśli wśród tych zwycięstw są drużyny z czołówki tabeli, wygrane są jeszcze przyjemniejsze i bardziej motywujące.

Kilka ostatnich meczy rozpoczęłaś w wyjściowym składzie. Tym razem sytuacja uległa zmianie. Jednak pomimo faktu, że "wypadłaś" z pierwszej piątki, swoją cegiełkę do sukcesu zdołałaś dołożyć. Wywalczyłaś pięć punktów, a Lider wygrał 64:59, czyli różnicą dokładnie 5 oczek.

- O rzeczywiście (śmiech). Cieszę się, że udało mi się pomóc drużynie. A to czy wyszłam w pierwszej piątce, czy też nie, jest sprawą drugorzędną. Najważniejsze, że udało nam się odnieść sukces.

Drugi mecz z rzędu wypracowujecie sobie na początku spotkania wysoką przewagę, żeby potem ją roztrwonić i doprowadzić do dość nerwowej końcówki spotkania. Co jest powodem takiego stanu rzeczy?

- Ciężko znaleźć jednoznaczną i oczywistą odpowiedź. Jesteśmy tylko ludźmi, więc popełniamy błędy. Jednak mam nadzieję, że uda nam się wspólnie z trenerami wyeliminować złe fragmenty naszej gry i znaleźć złoty środek, by więcej taka sytuacja nie miała miejsca.

Jesteście bardzo nieobliczalnym zespołem. Kiedy uda wam się ustabilizować swoją formę?

- Sądzę, że nieobliczalny zespól, nie wiąże się z nieustabilizowaną formą. Jesteśmy specyficzną drużyną, jednak czujemy się dobrze w swoim gronie i stąd te wyniki.

Przed wami mecze z Bydgoszczą, Lesznem i Brzegiem. Teoretycznie komplet punktów jest w waszym zasięgu. Czy tak się stanie?

- Miejmy nadzieję, że tak. Zapewniam, że ja, jak i koleżanki z drużyny zrobimy wszystko, by odnieść zwycięstwa w tych trzech pojedynkach.

Katarzyna Bednarczyk jest zadowolona ze zmiany CCC na Lidera i swojej roli w drużynie z Pruszkowa w tym sezonie

W połowie poprzedniego sezonu zamieniłaś CCC Polkowice na Lider Pruszków. Jak z perspektywy czasu oceniasz tamtą decyzję? Wydaje Ci się, że dokonałaś właściwego wyboru?

- Na dzień dzisiejszy sądzę, że tak. Bardzo brakowało mi gry i poczucia, że jestem wśród tych zawodniczek, które biorą udział w meczu. Zdaję sobie sprawę, że drużyna z Polkowic w zeszłym sezonie była zdecydowanie wyżej w tabeli niż Lider Pruszków - jednak nie to było dla mnie najważniejsze. Myślałam głównie o minutach, jakie mogę spędzić na boisku. Uważam, że w moim wieku jest to priorytetowa sprawa.

W CCC najwięcej czasu spędziłaś niestety na ławce rezerwowych. W tym sezonie możesz być chyba zadowolona z roli jaką pełnisz w drużynie Arkadiusza Konieckiego, bo udało Ci się nawet przebić do pierwszej piątki Lidera.

- Tak, jestem zadowolona i dziękuje trenerowi za zaufanie, jakim mnie obdarza. Chociaż zdaję sobie sprawę, że to dopiero początek sezonu i liczę na to, że wraz z kolejnymi meczami tych minut będzie jeszcze więcej.

Cel, jaki postawiono wam przed sezonem, to awans do fazy play off. Myślisz, że to tylko takie minimum dla waszej drużyny? Lider może "namieszać" już w samej serii play off?

- Myślę, że awans będzie dobrym wynikiem. Jednak każdy z nas, po cichutku ma ochotę na "coś" więcej. Byłoby to bardzo miłą niespodzianką i nagrodą za ciężką pracę.

Jakie stawiasz sobie cele indywidualnie na ten sezon? Mając 21 lat i perspektywę rozwoju przed sobą, z pewnością liczysz na jak największą ilość minut na parkiecie. Na razie możesz być chyba zadowolona?

- Cele? Być podstawową zawodniczką drużyny i przynajmniej podwoić swoje statystyki... oczywiście pomijając straty (śmiech). Pamiętam te uczucie z początku mojej przygody z koszykówką, naprawdę było miło (śmiech).

Źródło artykułu: