Po meczu UTEX ROW Rybnik - PTS Lider Pruszków: Jedni chcą zapomnieć, inni zapamiętać

Przez trzy kwarty meczu pomiędzy rybniczankami i pruszkowiankami na parkiecie dominowały te drugie, które osiągnęły nawet 30 punktów przewagi. W końcówce do szaleńczej pogoni rzuciły się gospodynie, ale ostatecznie dystans okazał się za duży do zniwelowania. Koszykarki Lidera były faworytem tego meczu i ze Śląska jak najbardziej zasłużenie wywożą dwa duże punkty do ligowej tabeli.

- Ja się bardzo cieszę, że wygrałyśmy ten mecz. Przyjechałyśmy tutaj po dwa punkty i z nimi wyjeżdżamy - mówiła po meczu Martyna Koc, obecnie kapitan Lidera, a w ubiegłym sezonie zawodniczka UTEX ROW. Koc miała jednak w głowie jedno zmartwienie po meczu... - Mam nadzieję, że niedyspozycja zdrowotna Alicji będzie trwała krótko i szybko wróci do zdrowia. Jest nam bardzo potrzebna na parkiecie, co było dzisiaj widać. Rozgrywająca Lidera doznała kontuzji już na początku meczu po starciu z Aleksandrą Semmler, która "poczęstowała" ją soczystym łokciem.

- W moim odczuciu kluczowe znaczenie dla tego meczu i całego widowiska była utrata mojej podstawowej zawodniczki na pozycji numer jeden, czyli Alicji Bednarek, która jest pewnego rodzaju ostoją tego zespołu. Swoim doświadczeniem i swoim sposobem gry w trudnych momentach potrafi poprowadzić drużynę - dodał Arkadiusz Koniecki, szkoleniowiec pruszkowskiego zespołu. Innym zmartwieniem Konieckiego była czwarta kwarta, którą jego podopieczne przegrały różnicą aż 21 punktów. - Czwartą kwartę chcielibyśmy wymazać z pamięci, ponieważ zbyt wysokie prowadzenie w pewnym sensie uśpiło zespół. Zbyt dużo nonszalanckich zagrań, złych decyzji spowodowało, że straciliśmy dystans.

W obozie rybnickim natomiast czwartą kwartę chcieliby rozciągnąć na cały mecz. Znakomicie zagrały Laurie Koehn oraz Rebecca Harris, ale straty z pierwszych 30 minut okazały się być za duże. - Ja powiedziałem w szatni, żeby zawodniczki zapamiętały tylko czwartą kwartę z tego meczu, a poprzednie sobie wymazały z pamięci - skomentował mecz Mirosław Orczyk, szkoleniowiec UTEX ROW. - My generalnie szukamy swojej gry, szukamy jakiegoś stylu, szukamy różnych rozwiązań. Cieszy mnie to, że w pewnym momencie również i publiczność uwierzyła, że ten zespół może dobrze grać. Okazało się również, że troszkę fermentu na parkiecie i bałaganu na boisku jest nam na rękę.

Orczyk miał również duże pretensje do swoich podkoszowych, które kolejny raz zawiodły na całej linii. Mowa o Aleandrze Brown oraz Annie McLean. - Nie będę długo analizował, nie mamy centrów i tam brakuje nam punktów. Już do przerwy przegrywaliśmy na tej pozycji 26:3 i wszystko na ten temat - zakończył szkoleniowiec rybnickiego zespołu.

Zadowolenia z czwartej kwarty nie kryła też Paulina Rozwadowska. - Walczyłyśmy do końca i pokazałyśmy pazur. W czwartej kwarcie pokazałyśmy, że nawet gdy wynik był bardzo niekorzystny, walczymy do końca. Dziękujemy kibicom za wsparcie w końcówce. Przygotowujemy się na kolejny mecz i mam nadzieję, że w następnych meczach pokażemy już od początku taką grę, jak dzisiaj w czwartej kwarcie - oznajmiła młoda środkowa, która uważa, że Polki spełniają swoją rolę w zespole bardzo dobrze. - Jesteśmy młodym zespołem. Amerykanki powinny być liderkami w każdej drużynie, a my miałyśmy im tylko pomagać, nie ciągnąć wynik. Myślę, że my spełniamy swoje zadanie, pracujemy ciężko w obronie i każda akcja i każdy zawodnik się liczą. Nie tylko ten, kto zdobywa punkty, ale i ten który kreuje pozycję innych.

Komentarze (0)