- Czasami potrzebujesz szczęścia i doświadczenia. W końcówce Roko (Ukic - przyp. red.) był bardzo zmęczony, a Kus to specjalista na tej pozycji, dlatego zdecydowaliśmy się na grę nim. Ja osobiście nie wiem, czy czy w ostatniej akcji było przewinienie - powiedział po meczu mocno zasmucony Josip Vrankovic, szkoleniowiec Chorwatów.
Końcówka spotkania była niezwykle dramatyczna. Przy stanie 72:70 dla Serbów, na 5,9 sekundy przed końcem na linii rzutów osobistych stanął najskuteczniejszy wśród Chorwatów Marko Popovic. Ten pewnie wykorzystał oba rzuty osobiste, czym doprowadził do remisu. Rywale jednak od razu ruszyli do ataku. Piłka trafiła do Aleksandra Rasicia, za którym podążył Davor Kus. Obrońca Chorwatów potknął się i wpadł na Serba, a sędziowie orzekli przewinienie i dwa rzuty osobiste dla Rasicia na sekundę przed zakończeniem meczu. Rasic pewnie wykorzystał pierwszy rzut osobisty, a drugi celowo spudłował pozbawiając szans rywali na wygraną i awans.
- Zdecydowanie nie chcieliśmy opuszczać turnieju. Jestem jednak bardzo dumny ze swoich zawodników, oni zagrali naprawdę bardzo dobre zawody i pokazali bardzo dobrą koszykówkę, a przecież mamy pięciu czy nawet sześciu nowych zawodników w kadrze - dodał Vrankovic.
Jak ocenia trener Chorwatów, założenia, które postawili sobie przed turniejem, zostały wypełnione. - Założyliśmy sobie przed turniejem, że chcemy się zakwalifikować do drugiej rundy turnieju i to nam się udało. Chcieliśmy też pokazać dobrą koszykówkę i to również nam się udało, może poza meczem przeciwko Brazylii - dodał były zawodnik Asseco Prokomu Gdynia. - Niestety nie można być szczęśliwym po takiej porażce, po tak dobrym meczu.
W zupełnie odmiennym nastroju, i trudno się dziwić, był szkoleniowiec Serbów. - Mecz był bardzo, ale to bardzo ciężki. Moi podopieczni zagrali z wielkim sercem przez całe 40 minut, żeby pokonać bardzo dobry zespół, jakim była Chorwacja - mówił Dusan Ivkovic. - Chcę pogratulować swoim zawodnikom. Wywalczyliśmy dzisiaj nasz cel, którym był awans do ćwierćfinałów tych mistrzostw. Nie oznacza to jednak, że już teraz jesteśmy usatysfakcjonowani wynikiem, ale dla tego młodego zespołu zajście tak daleko i posiadanie realnych szans, na rozegranie jeszcze trzech kolejnych meczy, to bardzo dobry wynik.
Wicemistrzowie Europy po raz kolejny udowodnili, że ich siłą jest cały zespół. Kompletnie zawiódł Milos Teodosic, niewiele grał bohater meczu z Argentyną Dusko Savanovic. Tym razem rolę liderów przejęli Kosta Perovic, Nenad Krstic oraz nieoczekiwanie Milan Macvan, który w czwartej kwarcie zdobywał bardzo ważne punkty.
W czwartej kwarcie Serbia prowadziła już różnicą 7 punktów, ale dała rywalom odrobić straty. - Niestety straciliśmy naszą koncentrację z wcześniejszych spotkań, gdyż popełniliśmy bardzo dużo strat, szczególnie w pierwszej kwarcie meczu - dodał Ivkovic, były szkoleniowiec m.in. CSKA Moskwa.
W ćwierćfinale Serbowie zmierzą się z Hiszpanią. Tym samym dojdzie do rewanżu za ubiegłoroczny finał EuroBasketu, który odbył się w katowickim Spodku. Wtedy Hiszpanie odnieśli łatwe i przekonywujące zwycięstwo. A jak będzie w Stambule?