Rozpoczyna się prawdziwa gra! - zapowiedź meczów 1/8 finału koszykarskich MŚ

Koniec meczów o pietruszkę i grania o nic. Przed nami cztery dni emocji i osiem niezwykle ciekawych spotkań w ramach 1/8 finału koszykarskich MŚ. Kilka pojedynków zapowiada się arcyciekawie!

W tym artykule dowiesz się o:

Serbia - Chorwacja

sobota, godz. 17:00

Bałkańskie derby rozpoczną zmagania w 1/8 finału koszykarskich MŚ. Oba zespoły pochodzącą z tej samej części Europy, lecz w ostatnich latach w ogóle nie grały ze sobą na najważniejszych imprezach koszykarskich. W sobotnie popołudnie faworytem będą podopieczni Dusana Ivkovicia, którzy byli prawdziwą rewelacją zeszłorocznego EuroBasketu w Polsce. Mówi się, że każda drużyna na tak długim turnieju musi zagrać jeden słabszy mecz. Serbowie już chyba mają za sobą takie spotkanie (porażka z Niemcami po dwóch dogrywkach), bowiem ich forma w ostatnich meczach była bardzo wysoka. Szczególnie warto podkreślić prestiżowe zwycięstwo nad Argentyną, decydujące o 1. miejscu w grupie.

Czy Chorwaci powstrzymają Milosa Teodosicia (14 pkt, 4,7 as) i spółkę? Będzie to zadanie wyjątkowo skomplikowane, bowiem zespół trenera Vrankovicia nie jest w rewelacyjnej dyspozycji. W drużynie brakuje lidera, a poniżej oczekiwań spisuje się szczególnie Ante Tomić, który ma ogromne problemy z faulami. Wszystko wskazuje więc na zwycięstwo wicemistrzów Starego Kontynentu.

Hiszpania - Grecja

sobota, godz. 20:00

Wielki rewanż za półfinał zeszłorocznych mistrzostw Europy i jedna z najciekawszych par 1/8 finału. Hiszpanie z dwoma zaskakującymi porażkami zadziwili wszystkich. Czy mistrzowie świata, mistrzowie Europy i wicemistrzowie olimpijscy są bez formy? Ich gra na razie nie przekonuje, choć i tak pierwszy poważny sprawdzian nastąpi właśnie w sobotę. Grecja to rywal niewygodny, lecz jak najbardziej w zasięgu koszykarzy z półwyspu Iberyjskiego.

Przed rokiem Hiszpania pewnie ograła team z Hellady w meczu, który nie miał większej historii. Czy teraz będzie podobnie? Przed Sergio Scariolo duże wyzwanie, bo ewentualnie odpadnięcie już na tym etapie byłoby ogromną niespodzianką. Do składu Grecji powrócił zawieszony na trzy mecze Sofoklis Schortsanitis, co może mieć niebagatelne znaczenie w walce pod koszami. Zastanawiają jednak dwie niezbyt przekonujące wygrane nad Chinami i Portoryko. W starciu z Hiszpanią trzeba będzie zagrać zdecydowanie lepiej.

Słowenia - Australia

niedziela, godz. 17:00

Czy awans do 1/8 finału to szczyt możliwości Kangurów? W grupie A Australijczycy wygrali to, co mieli wygrać, choć niewiele brakowało, a mogli sprawić megasensację w meczu przeciwko Argentynie. Wrażenie z kolei robi wynik ich starcia z Niemcami (78:43). Liderem drużyny jest Patrick Mills (14 pkt, 4,4 as), zaledwie 22-letni gracz Portland Trail Blazers. Przed zespołem z Antypodów pojedynek ze Słowenią, która w grupie B przegrała tylko z USA.

Bałkański team nie gra jeszcze chyba na pełnych obrotach. Wszyscy czekają na eksplozję formy lidera ekipy Gorana Dragicia, który ma poprowadzić Słowenię do strefy medalowej. Warto pochwalić podkoszowych w rotacji Memiego Becirovicia (Brzec, Vidmar, Slokar), którzy w dotychczasowych spotkaniach nie schodzili poniżej pewnego poziomu. Ciekawie powinna wyglądać ich rywalizacja z Aleksem Mariciem, który do ekipy Australii dołączył w ostatniej chwili.

Turcja - Francja

niedziela, godz. 20:00

Przed początkiem mistrzostw nikt nie dawał większych szans Francuzom na jakikolwiek sukces. Tymczasem Trójkolorowi niespodziewanie pokonali Hiszpanów, a po trzech seriach gier byli na samym szczycie grupy D. Niestety końcówka w ich wykonaniu nie była już tak udana. Mowa tu szczególnie o zaskakującej porażce z Nową Zelandią, która spowodowała, że podopieczni Vincenta Colleta zmuszeni są rywalizować z bardzo silną Turcją.

Drużyna bez swoich największych gwiazd (Parker, Noah, M. Pietrus, Turiaf, Beaubois) skazywana jest na pożarcie, zwłaszcza, że gospodarze turnieju idą na razie jak burza. Kilka efektownych zwycięstw i bilans 5-0 po zakończeniu pierwszej fazy musi robić wrażenie. W kapitalnej formie jest Ersan Ilyasova, a niewiele gorzej spisuje się reszta jego kolegów. W hali w Stambule na pewno zasiądzie komplet widzów przekonanych o tym, że Turcja awansuje do najlepszej ósemki MŚ. Czy Francuzi pokuszą się o kolejnego psikusa?

USA - Angola

poniedziałek, godz. 17:00

Amerykanie co prawda wygrali wszystkie mecze w swojej grupie, lecz nie prezentują jeszcze tego poziomu, jaki by chcieli. Popełniają dużo strat, grają zbyt indywidualnie i chyba nie są jeszcze do końca skupieni. Skończył się jednak czas lekkiego i luźnego grania, bowiem od fazy 1/8 nie można już sobie pozwolić na wpadki. Na drodze USA do ćwierćfinału staje Angola - jedyna afrykańska drużyna na tym poziomie rozgrywek.

Podopieczni Luisa Magalhaesa już osiągnęli sukces, bo tak należy traktować ich wyjście z grupy A. Angolczycy wyraźnie przegrali z wyżej notowanymi rywalami, lecz dwa zwycięstwa pozwoliły im cieszyć się z promocji do dalszych gier. Szczególnie wygrana nad Niemcami została odebrana jako niespodzianka, lecz tego dnia nie było mocnych na Olimpio Cipriano, autora 30 punktów. To właśnie doświadczony strzelec wraz z Joaquimem Gomesem są liderami drużyny, która opiera się tylko i wyłącznie na zawodnikach z rodzimej ligi. Amerykanie są murowanym faworytem tego spotkania i zapewne uzyskają awans do 1/4, lecz czy zaprezentują wyższy poziom, niż w rozgrywkach grupowych?

Rosja - Nowa Zelandia

poniedziałek, godz. 20:00

Sensacyjna Nowa Zelandia znów zaskakuje na mistrzostwach świata. Przed ośmioma laty Tall Blacks zajęli 4. miejsce, a w półfinale okazali się niewiele gorsi od późniejszych triumfatorów, Jugosławii. Wówczas liderem zespołu był Kirk Penney, który także i w tym roku zadziwia. Średnio ponad 25 punktów w każdym spotkaniu superstrzelca ligi nowozelandzkiej dało się we znaki takim ekipom jak Litwa (37 pkt) czy Francja (25 pkt).

Nowa Zelandia potykała się z Rosją na MŚ w 2002 roku i... wygrała 90:81. Czy teraz jest możliwa powtórka? Jak najbardziej tak! Koszykarze z Oceanii grają bez kompleksów, co udowodnili chociażby w wygranym spotkaniu z Trójkolorowymi. Być może Nowozelandczycy zahipnotyzują Rosjan swoimi rytualnym tańcem, który wykonują przed każdym meczem... Mimo wszystko jednak, to Sborna jest faworytem tej potyczki, nawet w obliczu braku swoich liderów (Kirilenko, Holden). Zapowiada się ciekawa rywalizacja.

Litwa - Chiny

wtorek, godz. 17:00

Litwini za wszelką cenę chcą zmazać plamę po nieudanym EuroBaskecie w 2009 roku. Póki co wiedzie im się znakomicie. Nadbałtycki zespół nie przegrał żadnego meczu w fazie grupowej, co udało się jeszcze tylko USA i Turcji. Okazuje się, że nawet bez braci Ławrynowiczów Litwini są groźni dla wszystkich. Co bardzo ważne, zespół posiada charakter i ogromną wolę walki, co udowodnili w niesamowitym meczu przeciwko Hiszpanii.

Na przeciwko żółto-zielono-czerwonych staną Chińczycy, którzy do 1/8 finału awansowali kuchennym drzwiami. Wydawało się bowiem, że ich miejsce zajmie WKS bądź Portoryko. Azjaci awansowali do dalszych gier z mizernym bilansem 1-4, a w ich szeregach oprócz Yi Jianliana (22,5 pkt, 9,8 zb) na próżno szukać zawodnika wysokiej klasy. Szanse na pokonanie Litwy są niewielkie, choć dopóki piłka w grze...

Argentyna - Brazylia

wtorek, godz. 20:00

Ostatni, ósmy mecz tej fazy MŚ rozpocznie się dopiero we wtorek o 20. Warto będzie jednak czekać, bowiem zapowiadają się nie lada emocje. Starcie Argentyny z Brazylią powinno być jednym z najciekawszych widowisk na tym etapie turnieju. Albicelestes zawsze mierzą w pozycje medalowe, a w tym roku jest ku temu ogromna szansa. W niesamowitej formie jest Luis Scola, najlepszy strzelec turnieju (śr. 29 pkt), a wysoką dyspozycję utrzymują również Carlos Delfino i Pablo Prigioni. W dotychczasowych meczach Argentyna nie wygrywała zbyt przekonywająco, ale z całą pewnością można stwierdzić, że swoją najlepszą formę zaprezentują właśnie w fazie pucharowej.

Z kolei Brazylia przegrała rywalizację o 2. miejsce w grupie B ze Słowenią i osiągnęła bilans 3-2. Warto jednak zaznaczyć, że dopiero do pełni zdrowia dochodzi Anderson Varejao, który opuścił początek mistrzostw. Splitter, Barbosa, a także cichy bohater z ławki Marcelo Machado będą chcieli udowodnić wszystkim, że na kontynencie południowoamerykańskim rządzą Canarinhos. Zadanie trudno, acz nie niewykonalne.

Komentarze (0)