Jedynie początek meczu był udany dla Polaków. Co prawda szybko po dwa faule złapali Marcin Gortat i Michał Chyliński, a na dodatek świetnie w strefie podkoszowej radził sobie Zaza Paczulia. Gracz Atlanty Hawks miał po pierwszej kwarcie aż 11 punktów i sześć zbiórek. Gruzini rządzili na deskach, lecz nie trafiali z dystansu. Ten element z kolei był silną bronią w naszych szeregach.
Rolę lidera w tej części meczu przejął Maciej Lampe. Gracz Uniksu Kazsań raził zza łuku, podobnie zresztą jak Thomas Kelati. Obaj w premierowej odsłonie zgromadzili w sumie 17 oczek. Wynik długo oscylował wokół remisu, lecz w końcówce po dobrej zmianie duetu Koszarek-Berisha, Polakom udało się wyjść na pięciopunktowe prowadzenie.
Gospodarze szybko wyciągnęli wnioski po pudłach z dystansu w początkowej fazie meczu i od razu wzięli się od odrabiania strat w kolejnej części. Zaczął trafiać Wiktor Sanikidze oraz Manuczar Markoiszwili - po serii 12:3 Gruzini wyszli na prowadzenie 31:27 i trener Igor Griszczuk musiał poprosić o przerwę. Krótki odpoczynek niewiele zmienił, bo na parkiecie w Tbilisi coraz wyraźniej dominowali miejscowi. Podopieczni Igora Kokoskova robili użytek ze swoich słusznych wzrostów i bardzo często wygrywali walkę na tablicach z naszymi reprezentantami. Dość powiedzieć, że do przerwy Gruzini mieli 27 zbiórki, podczas gdy Polacy ledwo 9!
Musiało to w końcu odbić się na wyniku. Drużyna z Zakaukazia to nie tylko Paczulia, o czym przekonali się nasi rodacy bardzo boleśnie. Rozstrzelał się przede wszystkim Sanikidzie (12 pkt do przerwy) i aż dziw bierze, że do przerwy Gruzini prowadzili różnicą tylko pięciu oczek. W tym okresie biało-czerwoni grali bez wigoru, zatracili skuteczność, a co najgorsze - nie mieli pomysłu na grę. Zawodził lider naszej ekipy - Gortat (jeden celny rzut z gry), a jedyne punkty jakie udawało nam się zdobywać to po indywidualnych akcjach.
Polakom nie pomogły 22 punkty Thomasa Kelatiego
W polskiej szatni musiały paść ostre słowa, bo gra naszych rodaków nie zachwycała w pierwszych dwóch kwartach. Być może padły, lecz co z tego, skoro w trzeciej odsłonie znów dominowali Gruzini. Swój koncert kontynuował Paczulia, a fatalną dyspozycję w obronie Krzysztofa Szubargi wykorzystywał były gracz Trefla Sopot, Giorgi Cincadze (sześć punktów z rzędu). Po zaledwie trzech minutach gospodarze prowadzili aż 55:42! Ich przewaga urosła w pewnym momencie nawet do 15 punktów, w związku z czym mogli spokojnie kontrolować wydarzenia na parkiecie w Tbilisi. Świetny okres notował Cincadze, a starania naszych koszykarzy przypominały walenie głową w mur. Równo z końcową syreną za trzy trafił Kelati, bo gdyby nie to, to zdobylibyśmy w całej kwarcie ledwo sześć oczek!
Chyba tylko najwięksi pesymiści mogli przypuszczać, że Polska będzie przegrywać z Gruzją różnicą 20 oczek. Tymczasem taki scenariusz nastąpił już na początku ostatniej kwarty. Kolejne trójki, tym razem Cikitiszwilego i Markoiszwilego pozwoliły gospodarzom objąć prowadzenie 69:49, co wywołało ogromny aplauz w stołecznej hali oraz coraz bardziej minorowe nastroje w szeregach naszej kadry.
Rozluźnieni Gruzini robili z nami co chcieli. Swoje trzy grosze do efektownej wygranej dołożył również Taurean Green, który dwukrotnie minął naszą linię obrony bez najmniejszego problemu (77:54). Do końca spotkania obraz gry nie uległ już zmianie - Polacy nie byli w stanie nawet zmniejszyć deficytu i ostatecznie polegli aż 65:84! Warto przytoczyć statystykę zbiórek, w której Gruzini nas po prostu zmiażdżyli - 44:21!
Był to fatalny początek eliminacji w wykonaniu naszych koszykarzy. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że był to jedynie wypadek przy pracy. Już w czwartek ekipa Griszczuka zagra w Bydgoszczy z Portugalią i wówczas zwycięstwo będzie rzeczą niezwykle pożądaną.
W drugim meczu naszej grupy, o 21.30 Portugalia zagra u siebie z Bułgarią.
Marcin Gortat: Jest mi wstyd za to, jak zagrałem
Igor Griszczuk: Drużyna zagrała bez charakteru
el. EuroBasket 2011: Komplet poniedziałkowych wyników
Gruzja - Polska 84:65 (19:24, 26:16, 18:9, 21:16)
Gruzja: Zaza Paczulia 26 (8zb), Wiktor Sanikidze 14 (12 zb), Giorgi Cincadze 14, Manuczar Markoiszwili 12, Taurean Green 9, Nikoloz Ckitiszwili 5, Giorgi Szermadini 4, Giorgi Gamkrelidze 0, Tornike Szengelia 0, Anatolij Bojsa 0.
Polska: Thomas Kelati 22 Maciej Lampe 21, Marcin Gortat 10, Łukasz Koszarek 5, Michał Chyliński 3, Krzysztof Szubarga 2, Dardan Berisha 2, Filip Dylewicz 0, Łukasz Majewski 0, Adam Hrycaniuk 0.
Tabela grupy C
Poz | Drużyna | M | PKT | W | P | +/- |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | Gruzja | 1 | 2 | 1 | 0 | 84:65 |
2 | Bułgaria | 1 | 2 | 1 | 0 | 67:59 |
3 | Portugalia | 1 | 1 | 0 | 1 | 59:67 |
4 | Polska | 1 | 1 | 0 | 1 | 65:84 |
5 | Belgia | 0 | 0 | 0 | 0 | 0:0 |
Kolejne mecze reprezentacji Polski:
5 sierpień - Portugalia (dom)
8 sierpień - Bułgaria (wyjazd)
14 sierpień - Belgia (dom)
17 sierpień - Gruzja (dom)
20 sierpień - Portugalia (wyjazd)
23 sierpień - Bułgaria (dom)
29 sierpień - Belgia (wyjazd)