Rozstanie z sensacją w tle
W lecie transferowym 2009 trener Pini Gershon otrzymał wolną rękę jeśli chodzi o przebudowę zespołu i dokonał paru bardzo ciekawych transferów, tworząc jedną z najciekawszych drużyn Starego Kontynentu. W sumie nic dziwnego - wszak Maccabi walczyło o powrót do ścisłej czołówki Euroligi, z której wypadło w poprzednich rozgrywkach. Do zespołu doszli m.in. Chuck Eidson, Andrew Wisniewski, Alan Anderson, Stephane Lasme czy Maciej Lampe (rozstał się z drużyną w trakcie sezonu).
Gdy w finale ligi Maccabi Tel Awiw przyszło rywalizować z Hapoelem Galil Elyon, praktycznie nikt z ekspertów nie dawał szans zespołowi Odeda Katasha na sprawienie sensacji. Poza Jeremy’m Pargo w ekipie nie było graczy rozpoznawanych w Europie, lecz koszykówka po raz kolejny pokazała, jak bardzo potrafi być nieobliczalna. Hapoel pokonał Maccabi 90:77 i była to dopiero trzecia finałowa porażka drużyny ze stolicy Izraela od roku 1970, lecz druga w ostatnich trzech latach. Nic więc dziwnego, że za taki blamaż trener Gershon musiał zapłacić swoją posadą.
58-letni szkoleniowiec rozstaje się z trenerską posadą w Maccabi w ambiwalentnym nastroju. Z jednej strony zarząd zaoferował mu posadę generalnego menedżera klubu, lecz z drugiej nakazał podpisanie tzw. kodeksu etycznego, po tym, jak w trakcie minionego sezonu Gershon niejednokrotnie sprawiał problemy wychowawcze, udzielając mediom bardzo kontrowersyjnych wypowiedzi.
Jednocześnie, włodarze drużyny z Izraela rozważają trzy kandydatury na miejsce zwolnionego Gershona. Pierwszym z nich jest wcześniej wspomniany Oded Katash, który poprzez zwycięstwo nad Maccabi na stałe zapisał się w annałach izraelskiego basketu, bowiem jako trzeci człowiek w historii ligi, zdobył tytuł mistrzowski jako zawodnik, i jako trener. Ponadto, w siedzibie klubu rozpatrywane są również opcje Sharona Druckera i Davida Blatta, lecz najmocniejszą pozycję wydaje się mieć ten pierwszy.
Przegrał walkę z odwiecznym rywalem
Równo rok temu, w maju 2009 roku Ergin Ataman wynoszony był na najwyższy z możliwych piedestałów. 43-letni wówczas szkoleniowiec wywalczył pierwsze w swojej karierze szkoleniowej mistrzostwo Turcji, oraz, co ważniejsze, doprowadził zespół Efesu Pilsen Stambuł do pierwszego od czterech lat triumfu na krajowym podwórku. Drużyna pokonała odwiecznego rywala zza miedzy, Fenerbahce Ulker, który wcześniej wygrywał rozgrywki trzykrotnie z rzędu.
Nic więc dziwnego, że po takim sukcesie (Efes zwyciężył również Puchar Turcji) Atamanowi udało zatrzymać się w zespole większość gwiazd, a także podpisać kontrakty z dwójką czołowych koszykarzy w Europie: Igorem Rakoceviciem i Bostjanem Nachbarem. Niestety, świeżo zakończony sezon 2009/2010 nie był już tak obfity w trofea. Pomimo wzmocnień personalnych, Efes Pilsen nie awansował do Final Four Euroligi (nie grał nawet w Elite Eight), a w finale ligi tureckiej przegrał rywalizację z Fenerbahce Ulkerem Stambuł.
Następcą Atamana ma być zatem Rimas Kurtinaitis, któremu klub przedstawił propozycję dwuletniego kontraktu z opcją przedłużenia o kolejny rok. Litwin w ciągu dwóch ostatnich sezonów wygrał z Lietuvosem Rytas Wilno aż sześć (!) tytułów: dwukrotnie mistrzostwo kraju, dwukrotnie Puchar Litwy, Ligę Bałtycką oraz Puchar ULEB (obecnie Puchar Europy). Problem w tym, że po takim wzbogaceniu trenerskiego CV, Kurtinaitis otrzymał wiele innych interesujących ofert. Mówi się o tym, że posadę z chęcią zaoferowałby mu włoski Benetton Treviso, a w gronie zainteresowanych jego usługami są także Khimki Moskwa, Unics Kazań i dwa kluby z hiszpańskiej ACB.
Z dyrektora na trenera
Dzięki swojej pracy w Lietuvosie Rytas, Kurtinaitis walnie przyczynił się do wzrostu frustracji w innym litewskim zespole, Żalgirisie Kowno. Obie drużyny od lat dzielą między siebie trofea na krajowym podwórku, lecz ostatni czas zdecydowanie wypada na niekorzyść kowieńskiej ekipy.
W trakcie finału play-off LKL, posadę pierwszego trenera Żalgirisu stracił Darius Maskoliunas, więc w czterech ostatnich spotkaniach drużynę prowadzili asystenci. Było to oczywiście rozwiązanie tylko tymczasowe i podyktowane raczej humorem właściciela Vladimira Romanova, aniżeli przemyślaną decyzją. Nie zmienia to jednak faktu, że po kolejnym nieudanym sezonie, włodarze klubu poszukują szkoleniowca, który przywróciłby ekipie dominację w kraju.
Najpoważniejszym kandydatem wydaje się być Sarunas Sakalauskas, obecny... dyrektor sportowy w Żalgirisie. 48-latek piastował tą funkcję jednak niejako z przymusu, po tym jak nie był w stanie znaleźć sobie nigdzie pracy po rozstaniu z Eisbaeren Bremerhaven w roku 2009. W niemieckim zespole spędził aż osiem lat, zaś wcześniej trenował Sakalai Wilno (1999/2000) i Lietuvosie Rytas (2000/2001). Sakalauskas ma duże poparcie Romanova, stąd można wysnuć przypuszczenie, że w ciągu kilku dni podpisze umowę z klubem.