Włodarze Anwilu Włocławek tydzień temu sięgnęli po wicemistrzostwo Polski, lecz o tym niewątpliwym sukcesie, jakim był powrót do grona finalistów po kilku sezonach, zdążono już na Kujawach zapomnieć. Zarząd szybko parafował nową umowę z trenerem Igorem Griszczukiem, który niemalże natychmiast podał listę życzeń. Wysoko na niej umieścił swojego dotychczasowego rozgrywającego, reprezentanta Polski Krzysztofa Szubargę.
- Nie ukrywam, że jeszcze nie wiem co będę robił w przyszłym sezonie, gdzie będę grał. Ciężko mi cokolwiek powiedzieć, bo sezon skończył się zaledwie kilka dni temu i teraz koncentruję się raczej na regeneracji, odpoczynku przed zgrupowaniem reprezentacji - mówi Szubarga, który 20 czerwca zamelduje się w Warszawie na badaniach kontrolnych wraz z innymi zawodnikami powołanymi przez selekcjonera reprezentacji Polski na pierwsze zgrupowanie przed sierpniowymi eliminacjami do Mistrzostw Europy.
26-letni koszykarz ma za sobą niezwykle udany sezon, w którym notował średnio 11,2 punktu, 6,8 asysty i 2,8 zbiórki, będąc liderem ligi w tej drugiej klasyfikacji. Nic więc dziwnego, że tuż po zakończonych rozgrywkach otrzymał wiele interesujących propozycji od klubów z ligi polskiej oraz zagranicznych. Każdy transfer do innego zespołu Tauron Basket Ligi, poza gdyńskim Asseco Prokomem, byłby jednak korkiem wstecz dla Szubargi. Znacznie więc bardziej kusząca wydaje się być opcja z ligi włoskiej. Koszykarz otrzymał podobno intratną ofertę z tamtejszej ekstraklasy wartą pół miliona złotych za sezon gry.
- Jeszcze za wcześnie by o tym mówić. Na razie odpoczynek, a na rozpatrywanie umów przyjdzie jeszcze czas. Przede wszystkim wybiorę taki klub, w którym będę mógł grać i dalej się rozwijać. Na pewno chciałbym występować w jak najsilniejszym zespole, ale nie zdecyduję się na dobry kontrakt kosztem siedzenia na ławce rezerwowych - tłumaczy rozgrywający z pewnością mający na uwadze obecną sytuację Łukasza Koszarka, który przed rokiem przeniósł się do włoskiej LEGA Uno właśnie z Anwilu. Choć jego zespół jest rewelacją ligi i ma wielkie szanse na udział w finale, on sam na włoskich parkietach gra o wiele mniej niż we Włocławku.
Trzeba w tym miejscu oddać, że Szubarga swoją karierą kieruje bardzo mądrze. Rozpoczynał w słabiej Noteci Inowrocław, następnie przeniósł się do mocniejszego Polpaku Świecie, po czym wrócił do swojego rodzinnego miasta. W sezonie 2007/2008 grał dla Polonii Warszawa, by rok temu przywdziewać barwy Stali Ostrowa Wielkopolskiego. 26-latek z roku na roku coraz wyżej piął się po drabince ligowych rozgrywających, aż wreszcie z Anwilem Włocławek dotarł do finału ligi, będąc pierwszoplanową postacią srebrnej ekipy.
- Rzeczywiście, tak to się wszystko układa i jestem z tego zadowolony. Przed podpisaniem umowy zawsze zadaję sobie pytanie, czy w danym zespole będę miał szansę się rozwijać. Dlatego nie będę ukrywał, że opcja przedłużenia kontraktu z Anwilem jak najbardziej istnieje. Tutaj spędziłem bardzo dobry sezon. Grałem w bardzo dobrym zespole, który udanie zakończył rozgrywki - przyznaje zawodnik, mimowolnie wspominając rozgrywki 2009/2010. - Cały sezon prezentowaliśmy wyrównaną koszykówkę i choć czuję niedosyt w postaci przegrania wszystkich meczów finałowych, srebrny medal to wielki sukces.
Zapytany o to, czy włocławski zespół zasłużył na cztery porażki w wielkim finale play-off, Szubarga odpowiada bez wahania. - Nie sądzę by to był obiektywny wynik. Uważam, że powinniśmy coś wygrać, ale niestety zabrakło doświadczenia, przetrzebiły nas nieco kontuzje i tak to wyszło - mówi gracz, który w finałowej batalii zdobywał średnio 13 punktów i prawie 8 asyst i ponad 2 przechwyty i zbiórki. Czy te statystyki pomogą mu w znalezieniu nowego klubu, dowiemy się za kilka tygodni. A być może nowy pracodawca nie będzie wcale potrzebny, bowiem we Włocławku czekają na niego z otwartymi ramionami.