Bez niespodzianki - relacja z meczu Asseco Prokom Gdynia - Anwil Włocławek

W pierwszym starciu gdynianie, dzięki równej grze do końca zdołali wygrać z Anwilem 93:86. Gospodarze objęli prowadzenie na początku drugiej kwarty i zdołali je doprowadzić do samego końca spotkania. Wiele czynników zaważyło o sobotniej porażce gości. Głównymi zapewne są dobra predyspozycja Qyntela Woodsa oraz nieobecność po drugiej stronie parkietu Andrzeja Pluty. Przyjezdni byli bezradni podczas zbiórek, a niscy zawodnicy często byli blokowani przez koszykarzy z trójmiasta.

Pierwsze minuty należały niewątpliwie do gospodarzy. Spokojna i rozważna gra dała im już po kilkudziesięciu sekundach pierwsze punkty, a w następnej akcji nieskoncentrowani przyjezdni zdołali zgubić piłkę i oddać Mistrzom Polski łatwe punkty. W tym momencie zareagował jednak trener Igor Griszczuk i sytuacja na parkiecie się trochę poprawiła, choć kilkukrotne powtarzane akcje "trójkowe" nie przynosiły skutku. Mimo, iż początkowo goście dawali sobie radę na tablicach, o tyle później nastąpiła dominacja gdynian. Wyrównana gra toczyła się jedynie w pierwszej kwarcie. W drugiej gospodarze wypracowali sobie bezpieczne prowadzenie, a po przerwie koszykarze z Pomorza nie zostawili suchej nitki na klubie z Włocławka.

- Zagraliśmy bardzo słabo przede wszystkim trzecią kwartę. Cieszy mnie jednak, że chłopacy zrehabilitowali się i walczyli w czwartej kwarcie. Pokazali charakter. Graliśmy twardo lecz zabrakło nam sił. Mamy teraz półtorej dnia na przygotowanie i w następnym spotkaniu będziemy walczyć. Zagraliśmy według mnie bardzo dobrze, biorąc pod uwagę presję wywieraną przez zawodników gospodarzy. Przyczyny naszej porażki należy się doszukiwać w pierwszej połowie. Mieliśmy sporo strat, które kończyły się prostymi punktami przeciwników. Cóż, 1:0 na razie prowadzi Prokom - skomentował trener przyjezdnych.

Niemalże każdy z zawodników w zespole Tomasa Pacesasa zagrał na dobrym poziomie i wspomógł drużynę w jakiś sposób. Kluczem do sukcesu była skuteczna gra czołowych zawodników Prokomu tj. David Logan, Qyntel Woods, Jan Jagla czy Ronnie Burrell. Każdy z tych zawodników zdobył powyżej dziesięciu punktów. Świetnie spisywał się również polski koszykarz - Adam Łapeta, który również zanotował świetny wynik, a do tego twardo walczył w obronie.

Koszykarze z Włocławka walczyli dzielnie. Wszyscy zawodnicy mieli stosunkowo wyrównane zdobycze punktowe, a przewaga którą wywalczył Prokom wynosi tyle ile mógłby zdobyć Andrzej Pluta, gdy grał w tym spotkaniu.

Po przerwie nastąpiła dominacja klubu z Gdyni. Nie licząc jednego celnego rzutu osobistego po stronie Anwilu, gospodarze zaliczyliby "run" 17 punktowy! W końcówce kwarty Mistrzowie jednak odpuścili w obronie i pozwolili gościom na zdobywanie punktów. Nerwowo zaczęło robić się dopiero w czwartej odsłonie, w której Anwil poderwał się do walki i zmniejszył przewagę najpierw do 10 punktów, a na niespełna 2 minuty do końca widniał nawet wynik 88:82, a na minutę przed końcem 88:84! Gospodarzom jednak udało się utrzymać prowadzenie do końca i wygrali swoje pierwsze, finałowe spotkanie, głównie dzięki heroicznej grze Logana w ostatnich minutach.1

Asseco Prokom Gdynia - Anwil Włocławek 93:86

(23:23, 25:15, 26:19, 19:29)

Asseco Prokom: Logan 19, Woods 19, Jagla 12, Łapeta 11, Burrell 10, Ewing 8, Varda 6, Kostrzewski 5, Hrycaniuk 2, Szczotka 1, Harrington 0, Zamojski 0.

Anwil: Szubarga 17, Chanas 13, Sullivan 12, Jovanović 12, Wołoszyn 10, Tuljković 9, Dunn 6, Joyce 5, Winkelman 2, Glabas 0.

Źródło artykułu: