Dziki Warszawa nie miały większych problemów ze zwycięstwem nad łotewską drużyną Valmiera Glass Via. Goście w hali Koło nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Prowadzili jedynie w pierwszej kwarcie, gdy po trafieniu dystansowym Daquana Smitha tablica wyników wskazywała rezultat 4:5.
Od tego momentu w Warszawie dominowali już tylko gospodarze, którzy swoją przewagę w pierwszej kwarcie zdołali zbudować między innymi dzięki dobrej skuteczności rzutów za trzy punkty. Podopieczni trenera Krzysztofa Szablowskiego w tej części pomylili się tylko raz w sześciu próbach, dzięki czemu prowadzili 26:19.
Później, z większymi czy też mniejszymi problemami, miejscowi praktycznie z każdą kolejną minutą zbliżali się do wygranej. Pod koniec trzeciej kwarty, gdy Grzegorz Grochowski wykorzystał oba rzuty wolne, było już nawet 72:50. Dziki nie zdołały jednak utrzymać tak wysokiej przewagi do samego końca, w 4. kwarcie wyraźnie spuszczając z tonu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niebywała forma "Rosyjskiej Amazonki"
W ostatniej odsłonie warszawianie regularnie tracili swoją przewagę, a po rzutach wolnych Rostyslava Novitskyiego było "tylko" 78:70. Do końca zostawały wówczas jeszcze ponad cztery minuty, ale jedni i drudzy wyraźnie zacięli się w ofensywie. Sytuację uspokoiła jednak w pełni trójka Mateusza Szlachetki.
Mimo że po chwili tym samym odpowiedział Smith, to goście nie mieli już czasu, ani też boiskowych argumentów, by zdołać w samej końcówce totalnie odmienić losy czwartkowej rywalizacji i wywieźć z Polski dwa punkty. Dziki wygrały więc 85:73 i tym samym zrównały się w tabeli Grupy A ENBL właśnie z Valmierą.
Dziki Warszawa - Valmiera Glass Via 85:73 (26:19, 21:18, 25:15, 13:21)
Dziki: Radicević 17, Andersson 14, Mokros 13, Szlachetka 12, Fulkerson 9, Joesaar 8, Grochowski 5, Wesson 5, Niewęgłowski 2, Gałązka 0, Obem 0.
Valmiera: Smith 15, Novitskyi 14, Jonats 12, Nuga 7, Ozers 7, Policelli 7, Ate 6, Elksnis 3, Karlsons 2, Berzins 0.