Jeremy Sochan dostał zielone światło od sztabu medycznego Spurs i w czwartek wrócił do składu. Wcześniej miał problemy z plecami. Polak w swoim pierwszym meczu od 6 stycznia wypadł bardzo dobrze.
21-latek rozpoczął go, jako rezerwowy. Trener Mitch Johnson w pierwszym z dwóch zaplanowanych spotkań w Paryżu dał mu 18 minut. Sochan wycisnął z nich wszystko, co się dało. Był produktywny po obu stronach parkietu.
Polak zapisał przy swoim nazwisku 13 punktów, miał też dziewięć zbiórek i trzy asysy. Trafił 6 na 9 oddanych rzutów z gry (1/1 za trzy). Świetnie oglądało się jego współpracę z Victorem Wembanyamą.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski stawia sprawę jasno. "Konfliktów jest więcej!"
Francuz w czwartek udowodnił, dlaczego uznawany jest za jednego z najlepszych zawodników na świecie. Wembanyama w 32 minuty zdobył 30 punktów, 11 zbiórek, sześć asyst i pięć bloków, dominując po obu stronach parkietu. Devin Vassell dorzucił 25 oczek.
Spurs do przerwy prowadzili z Pacers 60:57. Teksańczycy wygrali trzecią kwartę 45:23, przejęli wtedy kontrolę nad wydarzeniami na boisku i nie oddali jej już do końcowej syreny. Odnieśli 20. sukces w tym sezonie.
Pacers przed 20. porażką w kampanii 2024/2025 nie uchroniły nawet 24 punkty Bennedicta Mathurina
Spurs i Pacers ponownie zmierzą się ze sobą w Paryżu w sobotę, 25 stycznia o godz. 18:00.
Wynik:
Indiana Pacers - San Antonio Spurs 110:140 (29:30, 27:30, 23:45, 30:35)
(Mathurin 24, Siakam 18, Turner 14 - Wembanyama 30, Vassell 25, Barnes 20)