- Wiedzieliśmy, że ten mecz może decydować o kształcie ligowej tabeli, dlatego przygotowywaliśmy się do niego przez dwa tygodnie - przyznał po meczu szkoleniowiec Uteksu Mirosław Orczyk. - Nie było łatwo, bo po drodze pojawiły się różne niedogodności - dodał. Do ostatniej chwili nie był pewny występ amerykańskiej rozgrywającej Whitney Boddy, która z powodu zatrucia nie trenowała przez dwa dni. W zajęciach nie brała również udziału Monika Sibora. Doświadczona rzucająca Uteksu po zderzeniu z Liudmilą Sapovą doznała złamania nosa. - We wtorek miałam operację, a w środę wyszłam ze szpitala. Decyzję, że zagram podjęłam dopiero przed meczem - mówiła koszykarka. Sibora w sumie przebywała na parkiecie blisko dziewięć minut. Przez cały czas jej nos chroniła specjalna maska. - Po raz pierwszy miałam ją na sobie dopiero podczas rozgrzewki. Bardzo ciężko się w niej kozłowało, a jeszcze gorzej rzucało do kosza - narzekała Sibora.
Po kilku pierwszych akcjach Lider prowadził 5:0, ale wraz z upływem minut inicjatywę na parkiecie przejęły przyjezdne. Od początku aktywna w ataku była Martyna Koc, która w Pruszkowie rozegrała jedno z lepszych spotkań w tym sezonie. Już do przerwy środkowa gości miała na swoim koncie 13 punktów, do tego wymusiła cztery faule. Na koniec pierwszej kwarty Lider przegrywał różnicą jedenastu punktów (13:24). - Nastawiłyśmy się na walkę, ale w pewnym momencie zabrakło koncentracji. Nie trafiałyśmy z łatwych pozycji, co dodatkowo nas paraliżowało - analizowała Magda Bibrzycka.
W drugiej kwarcie miejscowe zacieśniły obronę, a kilka akcji pod koszem wykorzystały Ashley Shields i Djenebou Sissoko. Na zakończenie pierwszej połowy było 42:35 dla przyjezdnych. Pod koniec tej części meczu drobnego urazu doznała Katarzyna Krężel. - Po zderzeniu z jedną z zawodniczek, lekko przeprostowało mi się kolano. Na szczęście okazało się, że wszystko jest w porządku, dlatego kontynuowałam grę w drugiej połowie - tłumaczyła Krężel, która po upadku na parkiet przez kilka sekund zwijała się z bólu pod koszem.
Niemal od początku drugiej połowy Uteks zaczął bronić strefa i to okazało się kluczem do zwycięstwa podopiecznych Mirosława Orczyka. Przeciwko tego typu obronie Lider grał bardzo wolno, wyraźnie nie miał też pomysłu na jej rozbicie. Niezdecydowanie miejscowych szybko wykorzystały zawodniczki z Rybnika, które raz za razem wyprowadzały szybkie kontry. Bardzo często 3 lub nawet 4 na jednego. - Przez cały tydzień przygotowywałyśmy się do tego meczu, ale Utex zaskoczył nas obroną strefową, z którą nie mogłyśmy sobie poradzić. W ataku wszystkie stałyśmy, co mogło wyglądać jakby żadnej się nie chciało. A tak nie było - mówiła wyraźnie załamana Bibrzycka. Dzięki takiej obronie Utex bardzo szybko powiększył swoje prowadzenie do ponad 20 punktów, a w połowie czwartej kwarty nawet do 40. - Tuż przed meczem trener zadecydował o tym, że będziemy bronić strefą. Spodziewałyśmy się bardziej wyrównanej walki, ale nasze kontry okazały się - cieszyła się Krężel.
- Zaskoczyło mnie indywidualne zachowanie zawodniczek przeciwko strefie. Graliśmy tak, aby utrudnić sobie jej rozbicie - żałował Koniecki. - Wstyd mi, że firmowałem zespół, który nie był zespołem. Po dobrym występie w Bydgoszczy wydawało mi się, że nasza forma poszła w górę. Myliłem się, w meczu z Rybnikiem byliśmy zlepkiem indywidualności - zakończył trener Blach Pruszyński Lider.
Blachy Pruszyński Lider Pruszków - KK Utex Row Rybnik 56:99 (13:24, 22:18, 10:27, 11:30)
Blachy Pruszyński Lider Pruszków: D. Sissoko 21, A. Shields 18 (1), A. Kuncewicz 5, J. Górzyńska-Szymczak 4, M. Pułtorak 3 (1), P. Dąbkowska 3 (1), M. Bibrzycka 2, D. Criner 0, K. Cymmer 0, M. Dabović 0, L. Kopczyk 0, K. Bednarczyk 0
Utex Row Rybnik: D. Hampton 21, K. Krężel 19 (3), M. Koc 19 (1), N. Bell 16, W. Boddie 12, A. Jaroszewicz 6, K. Suknarowska 3, K. Stanek 3 (1), M. Sibora 0