Jeszcze kilka dni temu środkowy Atlanty Zaza Pachulia zapewniał wszystkich sympatyków Jastrzębi, że on i jego koledzy dołożą wszelkich starań, aby powalczyć o sensację. Nic jednak takiego nie miało miejsca a podopieczni Mike’a Woodsona byli tylko tłem dla Celtów. Przewaga gospodarzy rosła z każdą minutą a największe gwiazdy Bostonu (Garnett, Pierce, Allen) całą czwartą kwartę przesiedzieli na ławce rezerwowych. Mimo tego Kevin Garnett był najlepszym zawodnikiem na parkiecie z 18 punktami, 11 zbiórkami i 3 asystami w zaledwie 27 minut. Goście tymczasem sprawiali wrażenie jakby byli sparaliżowani a ich skuteczność z gry wołała o pomstę do nieba – 29,3 porc! Przyjezdni popełnili ponadto aż 16 strat przy 8 Celtów.
Mimo tego należy podkreślić niemały sukces Atlanty, która w stawce play off była kompletnym kopciuszkiem. Ich awans do tych rozgrywek (pierwszy od 9 lat) był traktowany jako ciekawostka a ich konfrontacja z Bostonem miała się skończyć po 4 meczach. Tymczasem szaleni i nieokiełznani koszykarze ze stanu Georgia ani razu nie przegrali na własnym parkiecie z najlepszą drużyną sezonu zasadniczego, sprawiając tym w osłupienie cały koszykarski światek. Podopieczni Doca Riversa nie będę mieli dużo czasu na odpoczynek, bowiem już we wtorek rozpoczną walkę w półfinale Konferencji Wschodniej a ich przeciwnikiem będą wicemistrzowie ligi – Cleveland Cavaliers.
Boston Celtics – Atlanta Hawks 99:65 (27:16, 17:10, 35:17, 20:22)
Boston: P. Pierce 22, K. Garnett 18 (11 zb), L. Powe 12, R. Rondo 10, K. Perkins 10 (10 zb), R. Allen 7, J. Posey 6, G. Davis 6, T. Allen 4, P.J. Brown 2, S. Cassell 2, E. House 0.
Atlanta: J. Johnson 16, S. Stoudamire 10, A. Horford 8 (12 zb), J. Smith 7, M. Williams 7, Z. Pachulia 7, J. Childress 6, M. Bibby 2, S. Jones 2, A. Law 0, J. Richardson 0, M. West 0.
Stan rywalizacji: 4:3 dla Boston Celtics